Trzy, cztery… uśmiech!

Joanna Kojda

publikacja 20.05.2021 10:55

Małe dziewczynki uwielbiają przebierać się za księżniczki. A za co przebierają się małe księżniczki? Za zakonnice…

Siostra Urszula bardzo lubiła pomagać innym, zwłaszcza najmłodszym Siostra Urszula bardzo lubiła pomagać innym, zwłaszcza najmłodszym
archiwum sióstr urszulanek

Tak zaczyna się krótka, zabawna i pięknie zrobiona animacja o św. s. Urszuli Ledóchowskiej. Księżniczka, o której mowa, założyła zgromadzenie zakonne o  nazwie Urszulanki Serca Jezusa Konającego. W tym roku urszulanki szare – tak w skrócie nazywają się te siostry – świętują swoje 100. urodziny.

Wesoły łobuziak

Julka – bo takie imię na chrzcie otrzymała późniejsza święta siostra zakonna, Urszula Ledóchowska – jako dziecko uwielbiała się czesać, elegancko ubierać, grała na fortepianie, malowała, jeździła konno i na łyżwach, tańczyła, pisała teksty przedstawień… Ale to nie jest cała prawda o niej. – Do 16. roku życia była wesołym łobuziakiem. Wdrapywała się na wszystkie drzewa, szalała nie tylko w ogrodach, ale i na spacerach – mówi jej wielka fanka, szara urszulanka s. Beata Zawiślak. – To nadzieja dla tych, którym wydaje się, że nie są w stanie się poprawić. Nie możemy być drętwymi i smutnymi chrześcijanami – dodaje. Siostra Beata św. Urszulę poznała już w dzieciństwie. Nie, nie miały okazji spotkać się osobiście, bo założycielka urszulanek szarych urodziła się 155 lat temu, a więc jeszcze w XIX wieku, a zmarła długo przedtem, zanim urodziła się s. Beata – w 1939 roku. – Świętą Urszulę poznałam jako małe dziecko, dlatego że uczyły mnie urszulanki – opowiada siostra. – Pamiętam, że najbardziej spodobał mi się jej uśmiech. Dostałam obrazek św. Urszuli i bardzo długo w kościele szukałam siostry, która będzie wyglądać jak ona… Jak ona będzie się uśmiechać.

Promyk słoneczny

Uśmiech i pogodne, życzliwe nastawienie do wszystkich – takimi zasadami kierowała się św. Urszula. Kiedy miała jakieś 8 lat, napisała nawet modlitwę o radość. A w niej między innymi tak prosiła: „O, Panie, niech będę jak promyk słoneczny, co wszędzie pociechę, wesele roznosi, co wszędzie Twą chwałę i dobroć Twą głosi, co jakby Twój uśmiech, o Panie Przedwieczny”. Julka była dzieckiem wychowywanym dość surowo. Zaskakuje to tym bardziej, że Ledóchowscy, jej rodzice, byli zamożni. – Dzieci spały na twardych siennikach, a słodycze miały tylko na święta – wymienia s. Beata. Kiedy Julka nieco podrosła, bardzo lubiła pomagać innym, szczególnie biednym dzieciom. – Kiedy nie miała nic, co mogła im ofiarować, dawała swoją radość. W domu nazywano ją promykiem słonecznym. Nawet tata, który chorował na depresję, na widok Julki uśmiechał się i był szczęśliwy – mówi urszulanka. – Jej uśmiech i pogoda ducha to tajemnica i dar od Pana Boga, który otrzymała i dobrze wykorzystała – dodaje siostra z przekonaniem i szerokim uśmiechem.

Zakochana w Sercu Jezusa

Święta Urszula Ledóchowska była bardzo związana z Jezusem-Hostią. Mówiła, że „Przenajświętszy Sakrament to słońce naszego życia, to skarb nasz największy!”. – Pisała, że moment, kiedy spotyka się z Jezusem w Eucharystii, kiedy przyjmuje Komunię Świętą, jest dla niej najpiękniejszym czasem w całym życiu – tłumaczy s. Beata. – To oś, wokół której wszystko ma się kręcić. Jej uśmiech też wypływał z Najświętszego Sakramentu. Zależało jej na tym, żeby siostry, dzieci i młodzież, które uczymy i wychowujemy, jak najczęściej korzystały z Najświętszego Sakramentu. Między innymi właśnie dlatego w Pniewach, a więc w pierwszym domu zakonnym Urszulanek Serca Jezusa Konającego, codziennie odbywa się trzygodzinna adoracja Najświętszego Sakramentu. – Siostra Urszula przynosiła Jezusowi wszystkich, których nosiła w swoim sercu – mówi s. Beata. – Tłumaczyła, że najpełniej możemy się spotkać w Eucharystii, nawet jeśli jesteśmy daleko od siebie.

Adwentowy poradnik św. Urszuli Ledóchowskiej

Kochać i uśmiechać się „Spróbuj uśmiechać się nawet do tych, których nie bardzo lubisz” – to wskazówka św. Urszuli. Siostra Urszula Ledóchowska może być dobrym przewodnikiem na czas Adwentu – przekonuje s. Beata Zawiślak. – Po pierwsze, ze względu na jej radość – Adwent to czas radosnego oczekiwania na Boże Narodzenie i powtórne przyjście Pana Jezusa na ziemię. Po drugie, z uwagi na jej miłość do Jezusa ukrytego w Białym Chlebie. O Eucharystii i świętych zakochanych we Mszy św. usłyszą uczestniczący w tegorocznych małogościowych Roratach. Starać się „Byleby nadal zawsze wytrwale się starać!” – napisała 1 grudnia 1914 roku swoim siostrom. – To zdanie jest dla mnie bardzo ważne i zawsze w Adwencie do mnie wraca – przyznaje s. Beata. – Matka Urszula nie nakładała na nas nigdy żadnych dodatkowych pokut czy ciężarów nie do uniesienia. Wiedziała, że kiedy mamy jakieś postanowienia, to jednego dnia lepiej nam wychodzą, innego gorzej. Ale samo staranie było dla niej bardzo ważne. Trzymać się Serca Jezusa „Cały czas trzymam się Serca Jezusa jako tarczy obronnej” – pisała św. Urszula kiedy w krajach skandynawskich była sama i było jej ciężko. – Ona cała przeniknięta była miłością do Serca Jezusowego, stąd wypływała jej radość – przekonuje s. Beata. – Przy Nim było jej dobrze i spokojnie. My też mamy trudne czasy – pandemię – starajmy się więc na różne sposoby uprzyjemniać innym życie. Możemy sprawić, żeby życie innych i nasze było piękniejsze – mówi dalej s. Beata, przekonując, że s. Urszula z przyjemnością będzie się za nami modlić w niebie i uczyć nas pogody ducha. Obudź mnie, św. Urszulo A jak założycielka urszulanek radziła sobie z wczesnym wstawaniem? – Nie wiem, czy miała z tym problem, ale myślę, że dla sióstr urszulanek nie zawsze jest to łatwe – przyznaje s. Beata. – Pamiętam, że jako dziecko uwielbiałam chodzić na Roraty, ale poranne wstawanie było dla mnie ogromnym wysiłkiem. Żeby zdążyć, wszystko miałam przygotowane już dzień wcześniej: ubrania, plecak… Myślę, że możemy wieczorem poprosić św. Urszulę, żeby spróbowała obudzić nas na Roraty. Była przecież zwykłym człowiekiem, jej też może czasem nie chciało się wstawać z łóżka – uśmiecha się siostra.

Piec Piąty

Z okazji 100. rocznicy zgromadzenia powstała strona internetowa i aplikacja dla dzieci „Piec Piąty” zaprojektowana przez DAYENU. Dzięki niej, nie wychodząc z domu, można odwiedzić Pniewy. Na najmłodszych czekają: animacja stworzona na wzór bajek, gry i zabawy. Pniewy można odwiedzić też całkiem realnie. W większym gronie będzie to możliwe w przyszłym roku – w weekend po Bożym Ciele planowane jest tam forum rodzin. To będzie dobry czas dzieci i ich rodziców ze św. Urszulą.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.