Ja tu naprawdę Jestem

Rozmawiała Joanna Kojda

publikacja 02.01.2021 11:50

Jak długo można wytrzymać bez jedzenia, o pamiątkach, które przenoszą nas do innego świata, i o tym, co zrobić, żeby skupić się na Mszy św., mówi ks. Tomasz Jaklewicz.

Ja tu naprawdę Jestem Roman Koszowski /Foto Gość

Mały Gość Niedzielny: Cud nad cudami, największy z cudów. Dlaczego tak nazywamy Eucharystię?

Ks. Tomasz Jaklewicz: Pan Jezus zdziałał dużo cudów, ale największym cudem, cudem Jego życia, było to, że za nas umarł i zmartwychwstał. Nasze zbawienie dokonało się na krzyżu. Miłość Jezusa otworzyła nam drogę do nieba. Na Eucharystii z tej miłości korzystamy. Dzięki Eucharystii śmierć i zmartwychwstanie Jezusa mają zasięg ponad czasem, ponad przestrzenią…

Czy apostołowie, słysząc słowa: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało Moje…”, rozumieli, o czym Pan Jezus mówi?

Myślę, że apostołowie, kiedy uczestniczyli w ostatniej wieczerzy, nie do końca wiedzieli, co znaczą słowa: „Ciało za was wydane”, „Krew za was przelana”. Pewnie nie po raz pierwszy słuchali Pana Jezusa z pewnym zdziwieniem. Działo się coś nowego. Uczestniczyli w tym, ale tego nie rozumieli. Zresztą przy innej okazji Pan Jezus im mówił: „Teraz tego jeszcze nie pojmujecie, ale kiedyś zrozumiecie”.

Kiedy zrozumieli, że pod postaciami chleba i wina jest prawdziwy Pan Jezus?

Ukazywanie się Pana Jezusa po zmartwychwstaniu było dla apostołów potwierdzeniem tego, że On żyje. Kiedy to odkryli, przypomnieli sobie Jego słowa: „To czyńcie na moją pamiątkę” i zrozumieli, że mają powtarzać te same znaki. Uczniowie idący do Emaus rozpoznali Jezusa nie wtedy, kiedy szedł z nimi i ich nauczał, ale gdy zasiadł z nimi do stołu i połamał chleb. Tym Chlebem jest Eucharystia. W Komunii św. obecny jest Chrystus Zmartwychwstały. Przez Eucharystię Pan Bóg mówi nam: „Potrzebujesz mojej miłości jak pokarmu”. Karmimy się Jego miłością, podobnie jak dzieci karmią się nie tylko mlekiem swojej mamy, ale też miłością rodziców. Bez miłości człowiek umiera.

Ale Eucharystia to nie jest pamiątka taka jak muszelka albo magnes, które przywożę z wakacji i przypominam sobie ciepłe lato. Te wspomnienia nie sprawią, że przeniosę się nad morze…

Pamiątki z wakacji przypominają nam jakieś miejsca, miłe chwile. Ale są też pamiątki po ludziach, na przykład krzyżyk, który nosiła bliska osoba, zdjęcie kogoś kochanego w portfelu albo na tapecie telefonu – one przypominają kogoś, kogo kochamy. Eucharystia pełni taką funkcję. Właśnie po to jest ona w Kościele sprawowana codziennie, a zwłaszcza w niedzielę, w dzień zmartwychwstania. Jezus zmartwychwstał i żyje. Powiedział przecież: „Oto Ja jestem z Wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).

Pan Jezus jest z nami inaczej niż najcenniejsza pamiątka, którą przechowujemy…

Przyjmując Komunię św., wchodzimy w bliskość z Bogiem, w jedność z Nim. Jego obecność w kawałku chleba i w kroplach wina jest tajemnicą. To coś więcej niż znak, jakim jest zdjęcie. Kościół zawsze nauczał, że w tym chlebie i winie Pan Jezus jest prawdziwie obecny. Dlatego mamy tabernakulum, gdzie przechowywane są konsekrowane Hostie. Z czasem w ludziach pojawiło się też pragnienie, by adorować ten Chleb, modlić się w Jego obecności, dłużej zatrzymać się przy tej Pamiątce.

Czasem wiara nie wystarcza. Człowiek chce widzieć, potrzebuje dowodów…

Zwykle wtedy, gdy człowiek zaczynał wątpić w prawdziwą obecność Pana Jezusa pod postaciami chleba i wina, pojawiały się cuda eucharystyczne. Myślę, że ze strony nieba były takim przypomnieniem: „Ja tu naprawdę jestem”.

A jak długo po przyjęciu Komunii św. Pan Jezus jest w naszym sercu?

Tak długo, dopóki nie wygnamy Go przez grzech ciężki! Niedawno w swojej parafii miałem przygotowanie do Pierwszej Komunii św. i zapytałem dzieci, ile dni wytrzymają bez jedzenia. Jeden chłopak podniósł rękę i powiedział: „Siedem”. Nie wiem, skąd to wziął. Ale ja odpowiedziałem mu wtedy: „No właśnie, zobacz, co siedem dni musisz przyjść na Mszę św. i karmić się Panem Jezusem”. Eucharystia i niedziela ściśle się ze sobą wiążą. Dla pierwszych chrześcijan niedziela była jedynym dniem, kiedy sprawowali Eucharystię. W tym dniu Chrystus zmartwychwstał i oni co siedem dni musieli sobie o tym przypominać. Kiedy przestajemy spotykać się z kimś, kto jest dla nas ważny, to więź między nami osłabia się. Z czasem zapominamy o tym człowieku. Niedzielna Eucharystia potrzebna jest nam, ludziom. Jezus cały czas nas kocha i jest z nami. To my o Nim zapominamy. Potrzebujemy więc świętego dnia, w którym rozpoznajemy Jezusa jak uczniowie idący do Emaus: po łamaniu chleba. Bóg jest niesamowicie pokorny. Pokazuje nam kawałek chleba i mówi: „To Ja jestem”.

Jezus raz umarł na krzyżu, czy umiera podczas każdej Mszy św.?

Jezus był człowiekiem w określonym miejscu i czasie. Umarł na krzyżu tylko raz, ale to, co było istotą Jego śmierci: miłość Boga, który daje nam się do końca, trwa cały czas. W Eucharystii nie tyle powtarzamy mękę Chrystusa na krzyżu, ile ją uobecniamy. W sensie duchowym przenosimy się pod krzyż. Pod tym krzyżem fizycznie stało kilka osób, dzięki Mszy św. krew Jezusa oczyszczająca nas z grzechów przelewa się na wszystkich.

Carlo Acutis mówił: „Gdyby ludzie zdawali sobie sprawę, jakim ogromnym szczęściem obdarzył nas Pan, dając nam pokarm, czyli Hostię Świętą, chodziliby do kościoła codziennie (…), a nie zajmowali się tyloma niepotrzebnymi sprawami!”.

Przypomina mi się św. Filip Nereusz – gdy odprawiał Mszę św., to dostawał gorączki. Jego serce fizycznie się powiększało. Pandemia pokazała, że w naszych parafiach też są tacy ludzie. Kiedy kościoły były zamknięte, ludzie prosili przynajmniej o Komunię św. Nie wyobrażali sobie dnia bez Eucharystii… Warunkiem owocnego uczestnictwa w sakramentach jest wiara. Carlo ją miał. Myślę, że święci mogą być dla nas pewnymi wyrzutami sumienia. Nieraz przecież uczestniczymy we Mszy św. z pewną rutyną. To dotyczy też księży. Eucharystia jest jedną wielką Miłością. Jeśli jednak moje serce jest zamknięte, to mogę tej wielkiej Miłości po prostu nie zauważyć.

Co zrobić, żeby bardziej skupić się na Mszy św., lepiej ją przeżyć?

Z tym zawsze mamy największy problem. Jeśli wbiegamy do kościoła na ostatnią chwilę, spóźniamy się, to jest jeszcze trudniej. Warto przyjść trochę wcześniej i spróbować skupić swoje myśli na tym, po co przyszedłem do kościoła i dla Kogo tu jestem. Pan Bóg powiedział Mojżeszowi: „Ściągnij sandały z nóg, bo ziemia, na której stoisz, jest ziemią świętą”. Oczywiście, nie chodzi o to, żeby ściągać buty, tylko o to, żeby uświadomić sobie, że miejsce i czas są święte. Święte, czyli inne, wyjęte z codzienności. Muszę wyłączyć komórkę. Nie chodzi o to, żeby oderwać się od swoich spraw, ale o to, żeby te sprawy nakierować na Boga. Jemu oddać wszystko. Jeśli twoje myśli podczas Mszy św. zaczynają krążyć gdzie indziej, na przykład martwisz się o chorą mamę albo myślisz o koleżance, z którą nie potrafisz się dogadać – to powiedz: „Oddaję Ci to, Panie Jezu”. Spróbujmy nasze rozproszenia zamieniać w modlitwę.

Najważniejsza Msza św. ks. Tomka…?

Ogromne wrażenie zrobiła na mnie Msza św. odprawiana w katakumbach w Rzymie. W miejscu, gdzie przed wiekami odprawiali ją pierwsi chrześcijanie. Obecność świętych, męczenników, malowidła na ścianach, które sięgają początków chrześcijaństwa… To wszystko dało mi poczucie, jakbym był u korzeni, u początków naszej wiary. Pamiętam też Mszę św. w Grobie Pańskim w Jerozolimie czy w Grocie Narodzenia w Betlejem.

Zwykle nie pamiętamy o tym, nie myślimy, że razem z nami na Mszy św. są i aniołowie, i święci, i nasi przodkowie.

Tak, Msza św. jest zawsze zaproszeniem do wielbienia Boga wraz z całym Kościołem, także tym po drugiej stronie, w niebie. Śpiewając: „Święty, święty, święty”, łączymy się z aniołami. Oni tymi słowami cały czas chwalą Pana Boga. Eucharystia zapowiada niebo. Nie tylko jest pamiątką śmierci i zmartwychwstania, ale uświadamia nam, że idziemy na spotkanie z Bogiem i ze wszystkimi świętymi w niebie. Nawet jeżeli na Mszy św. jest parę osób, to w sensie duchowym zawsze modli się z nami cały Kościół. Również ten w niebie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.