Jak bracia

ks. Rafał Skitek /Radio eM

publikacja 20.05.2021 11:09

Bajeczne, najpiękniejsze na świecie plaże, pływające w oceanie olbrzymie żółwie. Wielkie plantacje herbaty. I ludzie, otwarci, zawsze uśmiechnięci, choć nie zawsze bogaci.

 Ministranci co roku spotykają się na dniu skupienia w niższym seminarium duchownym. Ministranci co roku spotykają się na dniu skupienia w niższym seminarium duchownym.
archiwum Ks. Shivantha Waas

Ten uroczy kraj na wyspach Oceanu Indyjskiego zachwyca dziką naturą. To jeden z trzech największych na świecie producentów herbaty. Tu, na zboczach wzgórz, uprawia się ją od mniej więcej 200 lat. Przy produkcji herbaty pracuje tu około 700 tys. ludzi, co oznacza, że 1 na 30 mieszkańców zawodowo zajmuje się herbatą. W Sri Lance w zgodzie żyją wyznawcy czterech największych religii świata: hinduiści, islamiści, chrześcijanie i buddyści. Wśród nich katoliccy ministranci. Zapraszam do Sri Lanki, na wyspę Cejlon.

Azja w pigułce

Mieszkańcy Sri Lanki uwielbiają ryż. I najczęściej jedzą go rękami. W restauracji też. Nie jest to jednak oznaką braku kultury. Taki zwyczaj. Choć ostatnio coraz częściej w restauracjach pojawiają się sztućce. Lankijczycy uchodzą za ludzi otwartych, zawsze uśmiechniętych. Nawet jeśli niezbyt dobrze im się powodzi. Do każdej, nawet nowo poznanej osoby, zwracają się wprost: „bracie, siostro, ciociu, wujku”. – To prawda – przyznaje ks. Shivantha Waas, Lankijczyk, przełożony w niższym seminarium duchownym. – Mówi się, że Sri Lanka to Azja w pigułce – dodaje kapłan. Obok siebie żyją tu wyznawcy największych religii świata: hinduizmu, islamu, chrześcijaństwa i buddyzmu. Najwięcej, bo około 70 procent mieszkańców to buddyści. Katolików w tym 21-milionowym kraju jest ponad milion, to mniej więcej 6–7 procent.

Szok w Wielkanoc

– Szanujemy się nawzajem i staramy się żyć jak bracia – mówi ks. Waas. Na co dzień doświadczają tego tamtejsi ministranci, bo ich rówieśnicy często należą do innych religii. Kiedy w ubiegłym roku w Niedzielę Wielkanocną doszło do serii wybuchów, m.in. w trzech kościołach katolickich, i zginęło ponad 250 osób, a pół tysiąca zostało rannych, ludzie nie dowierzali. Przeżyli prawdziwy szok. Czegoś takiego nie było od 2009 roku, kiedy w Sri Lance zakończyła się wojna domowa. Wyznawcy innych religii zazwyczaj szanują katolików. Najwięcej katolików mieszka w Negombo, mieście nazywanym „Watykanem Sri Lanki”. Tu też można spotkać wielu ministrantów.

Pobudka o czwartej rano

Ministranci lankijscy nie tylko służą przy ołtarzu. Wielu chętnie włącza się w życie parafialne. Pomagają w dekorowaniu kościoła przed świętami parafialnymi czy przy stawianiu stajenki na Boże Narodzenie. Spotkania formacyjne ministrantów to modlitwa, rozmowy, gry, zabawy, pikniki i wspólne wyjazdy. – Przede wszystkim uczymy się odpowiedzialności za siebie, jedni za drugich, także w codziennym życiu – mówi Joy, jeden z ministrantów. – Staramy się dobrze wykorzystywać czas i pomagać sobie nawzajem – dodaje. Wielu ministrantów po zakończeniu służby przy ołtarzu wstępuje do seminarium. – Nie wszyscy zostają księżmi – przyznaje ks. Shivantha – ale wszyscy kochają Kościół i Eucharystię. Jeden z moich podopiecznych, żeby służyć przy ołtarzu do Mszy Świętej o szóstej rano, musi wstać o czwartej. A zapewniam, że nie jest w tym odosobniony.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.