Julia od kubeczków

Joanna Kojda

publikacja 22.10.2020 10:07

Piecze, rysuje, jeździ na rolkach, rowerze i deskorolce, gra na perkusji i w kręgle, jest mażoretką. I codziennie robi cuda z… kubeczków.

Julia swoim występem w „Mam Talent!” oczarowała jurorów i widzów Julia swoim występem w „Mam Talent!” oczarowała jurorów i widzów
Mirosław Sosnowski /TVN

Julię Kucembę z Lusowa koło Poznania znają fani rozrywkowego programu „Mam Talent!”. Trzy lata temu doszła do finału jego polskiej edycji. Widzów i jurorów zaskoczyła błyskawicznym układaniem kubeczków Speed Stacks. Jest bardzo szybka, precyzyjna, pomysłowa i… skromna. Ma zgrabne palce, dobry refleks i poczucie rytmu.

Dziurawe kubki

Niecodzienna pasja Julii zaczęła się dzięki nauczycielce matematyki. – Pewnego dnia zaprezentowała nam sport Speed Stacks, czyli układanie kubeczków. Wiele dzieci zainteresowało się tym, ja też – wspomina. – Później zorganizowano mistrzostwa szkoły podstawowej w Lusowie. Zajęłam pierwsze miejsce. Kiedy mama zobaczyła, że nowe hobby Julii nie mija, przed zawodami kupiła jej pierwszy zestaw kubków, by mogła trenować w domu.

Bo Speed Stacks to nie są zwykłe kubeczki na sok czy wodę. W ogóle niczego się z nich nie napijemy, bo są… dziurawe. Na dnie mają różnej wielkości otwory, dzięki czemu przepuszczają powietrze i ich ułożenie zajmuje mniej czasu. Zestawy różnią się wielkością, kolorami, ilością i wielkością otworów. Jedne są mniej dynamiczne, inne bardziej. Jedne są dla początkujących, inne dla zaawansowanych. Potrzebne są też specjalna mata i timer do mierzenia czasu. Ale żeby zacząć, nie trzeba kupować oryginalnego zestawu. Na początek wystarczą zwykłe papierowe, plastikowe lub styropianowe kubki i telefon ze stoperem do mierzenia czasu. Julia tak właśnie zaczynała. Dziś ma ok. 30 oryginalnych kompletów.

Samouk

Z kubeczkami nie rozstaje się prawie nigdy. Zabiera je ze sobą na wakacje, układa na dworze, nad jeziorem, w ogrodzie, na plaży, nawet u lekarza. – Zawsze zabiera ze sobą mały zestaw, żeby nie nudzić się w poczekalni – mówi mama Agnieszka. Układanie kubeczków przydaje się nawet w życiu codziennym. – Julia bardzo szybko na przykład wyciąga naczynia ze zmywarki – śmieje się mama. Już po 7 miesiącach treningów poleciała na Tajwan na swoje pierwsze mistrzostwa świata. Była tam jedyną Polką. I jako jedyna Europejka przeszła do finałów w dwóch z trzech kategorii.

Do mistrzostw nie przygotowywał Julii żaden trener. Ćwiczyła sama, każdego dnia po lekcjach w szkole. Tak jest do dziś. – Jestem samoukiem – mówi. – Trzech podstawowych układów nauczyła mnie pani w szkole, a różne tricki albo sama wymyślam, albo uczę się z filmików znalezionych w internecie – dodaje. Rok po Tajwanie pojechała na mistrzostwa na Florydę, a w zeszłym roku do Hiszpanii.

W tym roku zawody miały odbyć się w Singapurze, ale z powodu epidemii zostały odwołane. Przełożono je na przyszły rok. Julka marzy, aby na nie pojechać. Podczas mistrzostw zawodnicy układają kubeczki w swoich kategoriach wiekowych. – Na Tajwanie najstarsza zawodniczka miała 91 lat – mówi pani Agnieszka. – W Azji kubeczki są bardzo popularne, układają je wszyscy, nawet przedszkolaki – dodaje.

Zjawiskowe mieszanie

W tej dyscyplinie sportu ważna jest nie tylko precyzja, ale i czas. Julia poszczególne kombinacje potrafi ułożyć dosłownie w kilka sekund. Jej rekord to niecałe 2 sekundy. A dokładnie (najpierw nazwa kategorii, później czas): 3-3-3 – 1,650 s; 3-6-3 – 2,140 s; cykl – 6,025 s.  – Układanie sprawia mi wielką radość – przyznaje Julka. – Szczególnie mieszanie kolorów różnych kubeczków. To jest takie zjawiskowe… Liczy się też precyzja. W ogóle układanie jest fajne na nudę – dodaje.

Choć na nudę Julia nie musi narzekać. Zajęć dodatkowych jej nie brakuje. – Niedawno bardzo polubiłam pieczenie ciast, np. bezy, ciasta czekoladowego, tarty z kremem budyniowym i owocami... Lubię też rysować, gram na perkusji, trenuję kręgle, jestem mażoretką… Dużo rzeczy lubię robić, praktycznie wszystko – uśmiecha się. – Co zaczynam, od razu staje się moją pasją – przyznaje.

Julia rozpoczęła właśnie naukę w 8. klasie. – Bardzo lubię sport, czyli WF. Lubię też języki: angielski, niemiecki i hiszpański – wymienia. – Polski oczywiście też, no i niektóre działy z matematyki. – A jak po kilku miesiącach „wakacji” wracało się do szkoły? – pytam. – To było fajne uczucie. Znowu zobaczyć nauczycieli, kolegów, koleżanki. Wyrośliśmy... Nauczyciele nas nie poznali – śmieje się.

Julia chciałaby w przyszłości organizować treningi dla dzieci. Myśli też o napisaniu książki z poradami, jak zacząć ten sport, oraz o swoich przygodach i doświadczeniu w układaniu kubeczków. Już dziś jej umiejętności można oglądać na Facebooku (Julka Kucemba Speed Stacks) i na Instagramie (juliakucembastacks).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.