Taka przygoda

Ilona Lorenz

publikacja 08.10.2020 11:44

Widać go nawet z kosmosu. Ma około 450 km długości. Najstarsze warstwy skał wąwozu liczą dwa miliardy lat.

Na szlaku muły mają pierwszeństwo Na szlaku muły mają pierwszeństwo
ilona lorenz

Jest jak „otwarta księga, którą można czytać, spacerując między jej stronami” – mówił o Wielkim Kanionie Kolorado w stanie Arizona w Stanach Zjednoczonych John Powell, geolog i podróżnik. Każdego roku dociera tam około 6 mln turystów. Niektórzy decydują się na zejście do rzeki. Ja też o tym marzę. Coca-cola na drogę Jest jeszcze ciemno, gdy o 4.30 rano wsiadamy do pierwszego parkowego autobusu jadącego na początek szlaku South Kaibab. Do wschodu słońca pozostało około 40 minut. Kierowca pyta nielicznych wędrowców o zapas wody, bo na szlaku jej nie ma. – Dwa litry na osobę – odpowiadam, przemilczając fakt, że zamiast wody dźwigam butelki coca-coli. Ruszamy w stronę przygody. Od rzeki dzieli nas 11,3 km trasy i niecałe 1500 m różnicy wzniesień. Startujemy z wysokości 2213 m n.p.m. Jest prawie jak na zwykłej górskiej wycieczce, z tym że tutaj najpierw schodzimy. Później przekonamy się, że to ogromna różnica. Zastanawiamy się, czy iść, czy czekać na wschód słońca. Tymczasem z pobliskiej zagrody wychodzi karawana mułów. Idziemy. Pierwsze słoneczne promienie witają nas już na szlaku.

Najpierw muły

Z pierwszego przystanku (Ooh Aah Point) rozpościera się zapierający dech w piersiach widok. Wnętrze kanionu mieni się różnymi kolorami skał. W dole widać strome serpentyny naszej dalszej trasy. Mijamy kolejną karawanę mułów. One mają na szlaku pierwszeństwo. Tulimy się więc do skał i czekamy, aż przejdą. Jest słonecznie, ale wciąż chłodno. Wypatrujemy rzeki. Wreszcie jest! Minie jednak sporo czasu, zanim przejdziemy przez most i znajdziemy się na plaży. Zachęceni widokiem ludzi stojących niemal po pas w rzece, ściągamy buty i od razu wchodzimy do wody. Błąd! Woda rzeki Kolorado jest zdecydowanie lodowata. Wytrzymuję całe 3 sekundy i w podskokach wybiegam na brzeg. Przy drugim podejściu najpierw ochlapuję stopy, ale i tak głębiej niż do połowy łydek nie odważę się wejść.

Szlakiem Anioła

Ruszamy Szlakiem Jasnego Anioła. Przed nami 15,3 km podejścia na wysokość 2093 m n.p.m. Musimy pokonać ponad 1300 metrów w górę. To tak, jakbyśmy siedem razy wchodzili na najwyższe piętro Pałacu Kultury. Początkowo szlak prowadzi łagodnie wzdłuż rzeki i strumienia. Moczymy czapki, by się ochłodzić. Szlak szybko jednak zmienia charakter. Mieszanka stromego podejścia i upału mocno daje się we znaki. Nieliczni turyści szukają cienia. W odróżnieniu od szlaku zejściowego tu jest sporo zieleni i kilka punktów z wodą. Można zaspokoić pragnienie. W połowie drogi, w Indian Garden, zatrzymujemy się na półgodzinny odpoczynek. Termometr wskazuje już 110 stopni w skali Fahrenheita, czyli 43 stopnie Celsjusza. Przy rzece musiało być jeszcze goręcej. Tu można zboczyć z głównego szlaku na kolejny punkt widokowy na rzekę. Rezygnujemy jednak. Uzupełniamy zapasy wody – przed nami ostatnie podejście. Powyżej, na klifie kanionu, układają się już cienie – przypominają o upływającym czasie. Wydaje się, że cel jest całkiem blisko, tymczasem on wciąż znika za kolejnym zakrętem. Upał i zmęczenie dają się we znaki. Zatrzymujemy się co kilka minut. Mijane znaki przypominają nam, że „schodzenie jest opcją, wchodzenie koniecznością”. Im wyżej, tym chłodniej. Temperatura spada do 26 stopni Celsjusza.

Bizony przy bramie

Droga w górę zajmuje nam dwa razy więcej czasu niż zejście. Blisko szczytu, na skałach przy samym szlaku, dostrzegamy owcę kanadyjską (bighorn sheep). Południowa krawędź kanionu zostaje zdobyta. Nasza wyprawa trwała 14 godzin. Na wszystkich palcach mamy pęcherze, ale było warto. Wracamy następnego dnia, by już z góry, korzystając z punktów widokowych wzdłuż krawędzi, obserwować trasę naszej wędrówki. Obydwie krawędzie kanionu dzieli w linii prostej najwyżej 30 km, ale żeby dostać się na drugi brzeg, trzeba przejechać prawie 350 km. Przy północnej bramie parku wita nas stado bizonów. Północna krawędź jest zdecydowanie bardziej zielona i mniej popularna. Szlak na dno kanionu zaczynający się w tym miejscu prowadzi częściowo przez lasy. Schodzimy tylko kawałek i wracamy, podziwiając piękne, duże motyle i barwne ptaki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.