Słodki MasterChef

Joanna Juroszek-Kojda

|

MGN 07-08/2020

publikacja 10.06.2020 11:05

Zaczęła od deserów. Do dziś słodkości to jej as w rękawie.

 Gaja Suchocka jest najmłodszym polskim MasterChefem Juniorem Gaja Suchocka jest najmłodszym polskim MasterChefem Juniorem
zdjęcia x-news

W maju zakończyła się piąta edycja kulinarnego programu „MasterChef Junior”. 14 dzieci gotowało lepiej niż dorośli. Po dziesięciu odcinkach wybrano zwycięzcę. Tym razem wygrała 10-latka. „To jest taka radość i takie wow!” – powiedziała Gaja Suchocka, gdy jurorzy Anna Starmach, Michel Moran i Mateusz Gessler ogłosili, że jest najmłodszym polskim mistrzem kuchni.

Rolki, siatka i matma

W programie zaprzyjaźniła się z Sonią Rudolf. Obie miały jeden cel: razem dojść do finału. Cel zrealizowały. A zwycięstwo Gai nie przekreśliło ich przyjaźni. Dziewczynki chcą razem prowadzić warsztaty kulinarne dla dzieci. – Cały czas powtarzałyśmy sobie: „Żeby tylko dojść do finału”. No i udało się! Choć, tak szczerze, nie spodziewałam się tego. Pochodzę z Sanoka, niedużej miejscowości, nie wychodzimy tak często do restauracji, nie znam się na każdej kuchni… – tłumaczy Gaja.

Gaja jest specjalistką nie tylko od słodkości, ale i od krewetek. Gotować nauczyła się z… internetu. Ma tam swojego ulubionego kucharza, Brytyjczyka Jamiego Oliviera, autora książek i programów kulinarnych. Oprócz gotowania bardzo lubi sport, zwłaszcza siatkówkę i rolki. Rozmawiamy przez internet i Gaja do kamerki pokazuje mi swoje panczeny. – To rodzaj biegowych rolek – tłumaczy. – Mają duże koła i szybko jeżdżą.

Mistrzyni skończyła właśnie czwartą klasę szkoły podstawowej. Czy ma ulubione przedmioty? Trudno powiedzieć. Łatwiej wymienić te, za którymi nieszczególnie przepada: język polski i technika. Gaja jest za to bardzo dobra z matematyki. Od trzech lat zajmuje najwyższe miejsca w olimpiadach matematycznych, zarówno regionalnych, jak i ogólnopolskich. W tym roku startowała jedynie w Kangurze, inne olimpiady – ze względu na koronawirusa – zostały odwołane.

Grillowane krewetki i beza

Przygodę z gotowaniem zaczęła jako sześciolatka. – Najpierw gotowałam z rodzicami, a kiedy miałam siedem lat, zrobiłam już swoją pierwszą potrawę – opowiada. – Zaczęłam od pankejków z bitą śmietaną i owocami. – A skąd wzięłaś przepis? – pytam. – Byliśmy kiedyś w restauracji, jedliśmy pankejki i one bardzo mi smakowały. Mama obiecała, że następnym razem zrobimy je w domu. W internecie znalazłam przepis i pierwsze pankejki zrobiłam z mamą. Później już sama.

Gaja uwielbia eksperymentować. – Lubię różne smaki. Ale nienawidzę ostrości – przyznaje. – Jak czuję ostre, od razu muszę wypić z 8 litrów wody – śmieje się. Wśród różnych smaków najbardziej lubi kuchnię azjatycką. Jej popisowym daniem są grillowane krewetki i bezowy deser.

– Trudne to? – pytam. – W mojej książce kucharskiej (jedna z nagród w programie) są na to przepisy, może je pani zobaczyć – mówi zwyciężczyni „MasterChefa”. – Moim znajomym wychodzi, ciągle przysyłają mi zdjęcia! – uśmiecha się zadowolona. – Fajnie mieć własną książkę kulinarną, ale przygotowanie jej to ciężka praca… – dodaje.

Na urodziny siostry

Gaja dobrze pamięta najtrudniejszy moment w programie. Uczestnicy parami musieli upiec tort. Gaja była wtedy w drużynie z Olą, a zadanie, niestety, zupełnie im nie wyszło. Dziewczynka była rozżalona. – Dania główne mogą mi nie wyjść, ale nie desery! – wspomina.

Innym razem przygotowany przez nią talerz z gotowym do degustacji daniem wylądował… na podłodze. Dzielna kucharka zachowała jednak zimną krew i z pomocą swoich kolegów zdążyła jeszcze przygotować nowy. Jurorom – co widać na nagraniu – danie Gai bardzo smakowało.

A najfajniejszy moment w „MasterChefie”? – Wiadomo, wygrana – przyznaje bez chwili zastanowienia. Choć finał w gotowaniu nie był tak fajny, przecięłam sobie palec i straciłam czas…

Najlepiej gotująca w tym roku dziewczynka w Polsce jest wierna swojej pierwszej kulinarnej miłości. Najbliższym najczęściej serwuje desery. – Dziś będę robić tort – cieszy się. – Moja siostra jutro ma urodziny.

Przepis Gai na lody owocowe

Co jest potrzebne?

☻ pół kilograma mrożonych owoców (ulubione Gai to maliny i mango); ☻ 2 łyżeczki cukru pudru; ☻ jogurt naturalny (w zależności od konsystencji – jedna do trzech łyżek); ☻ śmietanka 30% (jeśli nie uda się z jogurtu uzyskać konsystencji lodów)

Jak to zrobić?

Całość zblendować na najwyższych obrotach. Rada Gai: wypuśćcie wtedy z domu wszystkie koty i psy, mrożone owoce robią niesamowity hałas! Lody można polać sosem czekoladowym. Wystarczy rozpuścić w garnku czekoladę i dodać do niej nieco śmietanki 30%. Można zrobić też mus malinowy. Wtedy na spód garnka dajemy trochę malin i cukru, włączamy palnik i czekamy, aż się wszystko rozpuści. Do całości można dodać odrobinę skrobi ziemniaczanej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.