W Zuzeli

Piotr Kordyasz

|

MGN 07-08/2020

publikacja 27.08.2020 11:08

– Nie od razu był taki święty. Lubił dziewczęta ciągnąć za włosy. A jeśli nie chcieliśmy, aby była klasówka, wylewaliśmy atrament z kałamarzy – wspominał jeden z kolegów.

Przy tej chrzcielnicy chrzczony był Stefek Wyszyński i jego siostry Przy tej chrzcielnicy chrzczony był Stefek Wyszyński i jego siostry
stasiek kordyasz

Mówią, że był Księciem Kościoła, niekoronowanym królem Polski, Prymasem Tysiąclecia, Maryjnym Prymasem. Najbliżsi mówili do niego: Ojcze. Do historii przeszedł jako ten, który uratował wiarę Polaków, przygotował drogę pod wielki pontyfikat papieża Jana Pawła II – już świętego, a Papież Uśmiechu św. Jan XXIII był pod wielkim wrażeniem, gdy dowiedział się, że prymas Wyszyński modlił się za tych, którzy go więzili i prześladowali. Dziś wiele szkół wybrało go sobie za patrona, wiele ulic nosi jego imię. Jest nawet Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Zapraszam Was na wyprawę śladami prymasa Wyszyńskiego. Wyruszyłem razem z moim synem Staśkiem, którego nie ma na zdjęciach, gdyż to głównie on je wykonywał, i z moimi córkami: Małgosią, Ulą i Asią. Na początek do Zuzeli – miejsca urodzenia przyszłego prymasa Polski.

Chrzcielnica

Zuzela to niewielka wieś na Mazowszu, w powiecie ostrowskim, gminie Nur. „Urodziłem się na styku Podlasia z Mazowszem. Pamiętam do dziś ludzi prostych, których obserwowałem jako chłopiec. Zdumiewająca była ich spokojna, ufna wiara” – wspominał prymas Wyszyński jej mieszkańców. Dziś nie istnieje już drewniany kościółek z roku 1792 r., w którym Stefek otrzymał chrzest. Teraz stoi tu kościół z czerwonej cegły. Przechowywana jest w nim m.in. niebieska drewniana chrzcielnica, zwieńczona złotym krzyżem i ozdobiona złoceniami. Przy niej chrzczono Stefka i jego siostry: starszą Anastazję i młodsze Stanisławę i Janinę. Chrzcielnica stoi tuż przed prezbiterium, po prawej stronie kościoła. Nad nią wisi wielki portret prymasa Polski. „Tutaj, w tej rodzinie parafialnej, podwójnie się narodziłem: z ciała i krwi mej Matki, i z Chrystusowej Krwi w sakramencie chrztu (…). Pozostała mi ta chrzcielnica, z której kapłan sędziwy, ksiądz kanonik Antoni Lipowski, ówczesny duszpasterz tej parafii, czerpał wodę chrzcielną, aby obmyć mnie i moje trzy siostry” – powiedział kiedyś prymas Wyszyński, gdy odwiedził Zuzelę.

Obraz Matki Bożej

W bocznym ołtarzu po lewej stronie zobaczyć można obraz Matki Bożej Częstochowskiej, przed którym modlili się rodzice Stefka jeszcze przed jego urodzeniem. Potem przed obrazem klękał też Stefek. Teraz mieszkańcy Zuzeli i przybywający do tego miejsca pielgrzymi czczą ten wizerunek jako Panią Zuzelską i Matkę Powołań. Obecny kościół zaczęto budować, gdy Stefek miał siedem lat. Gdy po pięciu latach budowę zakończono, rodzina Wyszyńskich mieszkała już w pobliskim Andrzejewie. „Pamiętam pierwsze wykopy pod fundamenty świątyni. Widziałem olbrzymie sterty wydobytych przy kopaniu fundamentów kości waszych pradziadów, dziadów i ojców, które później uroczystym pogrzebem pochowano pod tą świątynią. Pamiętam, że niekiedy byliśmy wzywani na pomoc, gdy zabrakło cegły na rusztowaniach. (…) Pod kierunkiem murarzy dźwigaliśmy cegły z dalekich pryzm pod schody prowadzące pod rusztowania. Wyżej nie wolno było iść ze względu na bezpieczeństwo. Dźwiganie cegły było pierwszym moim przyczynkiem do budowy kościoła, najpierw materialnego, a dzisiaj duchowego” – wspominał po latach prymas Wyszyński. Gdy być może przyjedziecie do Zuzeli i spojrzycie na kościół, pamiętajcie, że Stefek Wyszyński nosił cegły podczas jego budowy.

Podpis po polsku

Ksiądz proboszcz przechowuje starą księgę parafialną, w której pod numerem 148 zapisano, że chrzest odbył się w dniu narodzin Stefka Wyszyńskiego, 3 sierpnia 1901 roku o godz. 16.00. Wpisu dokonał tata Stefka, który był organistą i pomagał też księdzu proboszczowi prowadzić księgi parafialne. Zrobił to w języku rosyjskim, bo Zuzela w tamtym czasie znajdowała się pod zaborem i wszelkie pisma urzędowe sporządzano w tym języku. Pod dokumentem rosyjską cyrylicą podpisali się wszyscy uczestnicy chrztu Stefka, czyli ksiądz proboszcz Lipowski i rodzice chrzestni. Tylko tata przyszłego prymasa Polski, pan Stefan Wyszyński, podpisał się po polsku. W domu rodzinnym przyszły prymas uczył się miłości do ojczyzny i kiedyś przyznał, że kocha ją bardziej niż własne serce.

Ministrant

Będąc w Zuzeli, warto pamiętać, że Stefek już jako pięcioletni chłopiec został ministrantem i służył do Mszy Świętej. Przy pomocy taty opanował ministranturę po łacinie, bo wtedy jeszcze Msze Święte odprawiano w tym języku. Pełno tu śladów wielkiego prymasa. Przed głównym wejściem do kościoła stoi jego pomnik, a kościół zdobią witraże przedstawiające drogę życia Prymasa Tysiąclecia. Wychodząc ze świątyni, na prawo po drugiej stronie ulicy znajduje się muzeum, a na nim napis: „Szkoła powszechna w Zuzeli, gdzie w latach 1908–1910 pobierał nauki sługa Boży ks. Stefan Kardynał Wyszyński Prymas Tysiąclecia – Muzeum lat dziecięcych Prymasa”. W czasach Stefka w jednej części budynku mieszkał nauczyciel, pan Roman Rubinkowski. W drugiej była duża klasa lekcyjna.

Studnia

Zrekonstruowany drewniany budynek szkolny postawiono nieco dalej, niż stał kiedyś, dlatego zasłonił studnię, z której czerpali wodę Wyszyńscy, mieszkający obok w tzw. organistówce. Organistówki też już nie ma. Nie przetrwała II wojny światowej. W tym miejscu stoi teraz drewniany dom, w którym kiedyś mieszkali księża, a potem siostry zakonne. Na szczęście studni nie zasypano. Wody wprawdzie już się z niej nie używa, ale kto wie… Może jeszcze pielgrzymi skosztują wody ze studni, gdzie gasił pragnienie Stefek. W muzeum odtworzono klasę z ławkami szkolnymi, pamiętającymi czasy Stefka, i stołem nauczyciela na podwyższeniu. – Stefan nie był od razu taki święty. Lubił dziewczęta ciągnąć za włosy. A jeśli nie chcieliśmy, aby była klasówka, wylewaliśmy atrament z kałamarzy albo zapychaliśmy go bibułą – wspominał jeden z kolegów szkolnych. W pomieszczeniach, w których mieszkał nauczyciel, odtworzono mieszkanie rodziny Wyszyńskich. W pobliżu muzeum jest cmentarz, gdzie za kaplicą cmentarną, po lewej stronie, pochowano ks. Antoniego Lipowskiego. Zmarł on niecałe dwa lata po wyprowadzce rodziny Wyszyńskich do Andrzejewa. Na cmentarzu spoczywa też wielu sąsiadów i znajomych Wyszyńskich. Kończymy nasze spotkanie w Zuzeli. Was również zachęcamy do odwiedzenia rodzinnych stron prymasa Wyszyńskiego. Ksiądz Jerzy Krysztopa przyjmie pewnie czytelników „Małego Gościa” tak ciepło i serdecznie jak nas.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.