Miłość od pierwszego wejrzenia

Joanna Juroszek-Kojda

publikacja 14.05.2020 09:33

Ostro trenuje codziennie. Obok dopingują siostra i brat: „Dawaj, szybciej, go, go!” – krzyczą i klaszczą. Do ręki wkładają mu bidony. Atmosfera jak na prawdziwych zawodach.

Cukrzyca nie jest przeszkodą w realizacji sportowych  marzeń Przemka Cukrzyca nie jest przeszkodą w realizacji sportowych marzeń Przemka
zdjęcia archiwum prywatne

Przemek Kotulski, 20-latek z Rydułtów koło Rybnika, w kolarstwie zakochał się (ze wzajemnością) 9 lat temu. Dziś jest jedynym Polakiem w młodzieżowej drużynie kolarskiej Novo Nordisk, gdzie wszyscy sportowcy mają cukrzycę typu pierwszego. Zawodowcy ścigają się nawet w Tour de Pologne. Przemek też marzy o starcie w takim wyścigu.

Dawaj, szybciej!

Pod koniec marca, kiedy w Polsce, podobnie jak na całym świecie, szaleje koronawirus, Przemek na Facebooka wrzuca filmik. Ubrany na sportowo ostro trenuje na stacjonarnym rowerze w domu. Tuż obok młodsze rodzeństwo: siostra i brat, którzy dopingują go w treningu. – Dawaj, szybciej, go, go! – krzyczą i klaszczą. Do ręki wkładają mu bidony. Atmosfera jak na prawdziwych zawodach. – Prawie nie wychodzę z domu, staram się więc tutaj ćwiczyć – tłumaczy Przemek. – Jak zawsze wspiera mnie moja rodzina – dodaje. Oprócz rodzeństwa i rodziców mocno dopingują go także przyjaciele i dziewczyna. Przemek ma kolarski plan na najbliższe lata: chce przejść do drużyny zawodowej i wystartować w wyścigu Tour de Pologne. – Ciężko pracuję na to każdego dnia – przyznaje. Największa jak dotąd prędkość, którą osiągnął, wynosiła 97 kilometrów na godzinę! – Kolarze zawodowi jeżdżą powyżej setki – wyjaśnia.

Cukrzyca to nie bariera

Zanim Przemek na poważnie zajął się kolarstwem, trenował szermierkę. Szło mu naprawdę dobrze. A jednak szpadę zamienił na rower. – W kolarstwie zakochałem się dzięki tacie – opowiada. – Dziewięć lat temu zabrał mnie na Tour de Pologne do Wisły. Kiedy na własne oczy zobaczyłem prawdziwy zawodowy peleton… To była miłość od pierwszego wejrzenia! – Co ci się najbardziej wtedy spodobało? – pytam. – Na pewno rowery zawodników. Potem tata powiedział mi, ile one kosztują… Wiedziałem, że też chcę mieć taki rower! – uśmiecha się. – Bardzo spodobało mi się też to, z jaką prędkością kolarze podjeżdżali pod górę. To było niesamowite… Oni robili wtedy pięć podjazdów pod Zameczek [rezydencja prezydenta Polski – przyp. red.] i dawali radę! Wtedy postanowiłem: ja też tak chcę. Zależało mi, żeby pokazać, że w pokonywaniu takiego wysiłku nie ma barier. Nawet dla ludzi z cukrzycą – wspomina. – Wcześniej uprawiałem wiele sportów, ale nie miałem ulubionego. Pływałem, grałem w piłkę ręczną, uprawiałem szermierkę, a od czasu do czasu jeździłem na rowerze z kolegami. To było moje hobby, które później przerodziło się w pasję – mówi.

Wyjazd do Ameryki

Pierwsze kolarskie marzenie Przemkowi udało się zrealizować w 2015 roku. Miał wtedy 15 lat i został zaproszony do Stanów Zjednoczonych na kolarski obóz talentów, który co roku organizuje międzynarodowa drużyna Novo Nordisk. Nowa pasja zmusiła Przemka do nauki języka angielskiego. Kiedy po raz pierwszy pojechał do Stanów, korzystał jeszcze z pomocy tłumacza. Teraz już świetnie radzi sobie sam. Od roku należy do młodzieżowej grupy Novo Nordisk, która swoją siedzibę ma w Atlancie w USA. Razem z nim w 9-osobowej ekipie są młodzi Amerykanie, zawodnicy z Czech, Belgii, Francji, Holandii i Anglii. Do Atlanty kolarska drużyna zjeżdża na specjalne kilkumiesięczne treningi. Zawodnicy trenują też w innych częściach świata, na przykład w Hiszpanii. Każdy ćwiczy również w swoim kraju. Zimą Przemek ma treningi wytrzymałościowe. Dzięki temu buduje bazę kilometrową, czyli pokonuje coraz dłuższe dystanse. Potem przychodzi kolej na treningi siłowe. Na przykład kilka razy mierzy się z trudnym podjazdem. Na końcu zawodnicy przechodzą do treningów szybkościowych. Wtedy walczą o dobry czas i ścigają się już w swojej drużynie.

Bóg mi błogosławi

Treningi oczywiście odbywają pod okiem lekarzy. Cukier – szczególnie podczas wyścigów – musi być na stałym poziomie. Przemek ma cukrzycę pierwszego stopnia, co oznacza, że jego trzustka w ogóle nie produkuje insuliny. Dlatego codziennie sam musi ją dostarczać swojemu organizmowi w zastrzykach. Przemek miał trzy lata, kiedy zachorował. – Rodzice wspominają, że po diagnozie, gdy wracali ze mną do domu, do głowy im nie przyszło, że kiedyś będę realizować sportowe marzenia – mówi. – Czasem bywają gorsze chwile… – przyznaje sportowiec. – Masz pretensje do Pana Boga? – pytam. – Kiedyś pytałem: „Dlaczego ja, a nie ktoś inny?”. Ale teraz wiem, że to bardzo samolubne. Bo Pan Bóg widzi inaczej to, co dzieje się w naszym życiu... Trudne momenty się zdarzają, ale wiem, że Bóg cały czas mi błogosławi. I bardzo Mu za to dziękuję!

Postępy w kolarstwie Przemka można śledzić na jego Facebooku i Instagramie pod nazwą: Przemek Kotulski

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.