Jerozolima skradła moje serce

Rozmawiała Joanna Juroszek-Kojda

publikacja 14.05.2020 09:29

Dlaczego nie wolno czytać horoskopów, o pierwszej spowiedzi świętej po latach i o tym, kto daje szczęście, mówi Patrycja Hurlak, aktorka.

Jerozolima skradła moje serce Henryk Przondziono /foto gość

Mały Gość Niedzielny: Jak nawróciła się Patrycja Hurlak?

Patrycja Hurlak: Byłam w dramatycznej sytuacji, zupełnie nie wiedziałam, co robić. Zawołałam wtedy do Pana Jezusa, dość ostrymi słowami, ale to był krzyk rozpaczy dziecka. I On zareagował. Posłał do mnie proroków – ludzi, którzy pokazali mi, że źle postępuję, i potem zaprowadził mnie do pierwszej po wielu latach spowiedzi. A ja myślałam, że mnie już nie wolno się spowiadać…

Pamiętasz tę spowiedź?

Podeszłam do księdza i powiedziałam: – Nie wiem, po co tu przyszłam… Na co on: – Ale ja wiem, już na panią czekam. Zadawał mi pytania, bo ja nie wiedziałam, co jest grzechem, a co nim nie jest. Na koniec powiedział: – Diabeł będzie panią ścigał, dlatego proszę trzymać się pierwszych piątków miesiąca. Nie tłumaczył, o co w nich chodzi, powiedział tylko: – Przez najbliższych 9 miesięcy w każdy pierwszy piątek musi pani być w kościele w stanie łaski uświęcającej i przyjąć Komunię Świętą. Jeżeli się pani rozchoruje, proszę dzwonić po księdza. Dał mi taką tarczę przeciw pociskom złego ducha.

Trzymałaś się tego?

Tak.

A czym dziś dla Ciebie jest spowiedź?

Spowiadam się z miłości, nie ze strachu, co dwa tygodnie albo i częściej. Mam jednego spowiednika, mądrego księdza. W spowiedzi na pewno pomaga mi codzienny rachunek sumienia. Ignacy Loyola podpowiada, jak powinno to wyglądać. Siadasz wieczorem i myślisz o całym dniu. Za dobre rzeczy dziękujesz Panu Bogu, bo są od Niego, za złe przepraszasz, bo są od ciebie. Zawsze zobaczysz, że więcej było dobrych rzeczy.

Dość często boimy się spowiedzi. Masz jakiś sposób, jak sobie z tym radzić?

Spowiedzi boi się ten, kto spowiada się rzadko. Jeżeli jesteśmy w grzechu ciężkim, nie należy czekać do następnego dnia, bo następnego dnia po prostu może już nie być. Żyjemy w czasach ostatecznych i czekamy na powrót Jezusa. Absolutnie w każdej chwili ten świat może przestać istnieć. Jeżeli jesteś w grzechu ciężkim i nie masz jak się wyspowiadać, dzwoń na plebanię.

Napisałaś książkę „Nawrócona wiedźma”. Jeździsz po Polsce i przestrzegasz przed czytaniem horoskopów czy noszeniem różnych talizmanów…

Bardzo mnie dziwi, że osoby wierzące czytają horoskop. Katechizm Kościoła Katolickiego mówi jasno, że czytanie horoskopów, używanie amuletów to grzech przeciwko pierwszemu przykazaniu: „Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”.

Kiedyś Cię to nie dziwiło…

Wtedy byłam ogromnie nieszczęśliwym człowiekiem. Jedno nieszczęście pociągało kolejne. Magią zajmowałam się właściwie od zawsze. Amuletami próbowałam zniwelować zło, które już wcześniej wydarzyło się w moim życiu. A w rezultacie było jeszcze gorzej. Ani jednej nocy nie przespałam spokojnie... Zły duch nie ma poczucia humoru. Nie można wywoływać duchów dla zabawy, czytać horoskopów, wróżyć z kart czy iść na Halloween. W ten sposób otwieramy się na działanie Złego. To może nawet doprowadzić do stanów depresyjnych czy myśli samobójczych.

A jeśli „na szczęście” ktoś weźmie słonika albo założy bluzkę właśnie „w tym” kolorze, to jest niebezpieczne?

Na szczęście jest tylko Pan Jezus! Jeżeli „na szczęście” używamy amuletów czy wierzymy horoskopom, to Jezusowi mówimy: „Po co szedłeś na ten krzyż? Przecież sobie poradzę, mam czterolistną koniczynę…”.

Co zrobić, jeśli tego typu podejrzane rzeczy mamy w domu?

Na przykład srebrny pierścień Atlantów można złamać i wyrzucić, złoty – rozwalić młotkiem. Chodzi o to, żeby zniszczyć ten przedmiot, żeby już nikt z niego nie korzystał. Dobrze też w tym czasie pomodlić się o ochronę do Maryi albo do Michała Archanioła.

Często jeździsz do Jerozolimy, masz tam ulubione miejsca?

Najbardziej przeżyłam mój pierwszy wyjazd do Ziemi Świętej. Nie Golgotę, nie Grób Pański, a taką „studnię” – więzienie w pałacu Kajfasza. Tam Pan Jezus był przetrzymywany w noc przed ukrzyżowaniem. Nie było z Nim nikogo, apostołowie zwiali, Piotr się Go zaparł... Pamiętam, że jak pierwszy raz tam weszłam, wygoniłam wszystkich i na pół godziny zostałam zupełnie sama. Pan Jezus zadbał, żeby nie pojawiła się tam żadna grupa pielgrzymów. Siedziałam i rozważałam, co 2 tysiące lat temu mogło się tam wydarzyć, aż zrozumiałam, że to nie Żydzi ukrzyżowali Jezusa. Tylko ja i w zasadzie każdy z nas…

Droga Krzyżowa w Jerozolimie prowadzi przez stragany, targowisko. Pielgrzymi są tym często zaskoczeni, trudno o modlitwę, skupienie…

I bardzo dobrze! Tak właśnie wyglądała droga krzyżowa Jezusa. Czasy się zmieniły, towary się zmieniły, ale ludzie się nie zmienili. W Jerozolimie widok skazańca z ciężką belką na plecach nie był niczym wyjątkowym. Kiedy Pan Jezus szedł na krzyż, ludzie dalej handlowali, rozmawiali ze sobą, donosili towary. Dzięki temu, że dziś jest dokładnie tak samo, można Drogę Krzyżową przejść tak, jak przeszedł ją Pan Jezus. Oczywiście trzeba mieć świadomość, że Jezus przedtem był zmasakrowany. Niektórzy mówią, że musiał heroicznie walczyć o to, żeby dotrwać do ukrzyżowania. Wielu nie przeżywało już biczowania. Bicz zakończony był metalową kuleczką lub haczykiem, który przy każdym uderzeniu wyrywał kawałek ciała…

Zakochałaś się w Ziemi Świętej?

Gdy byłam tam drugi raz, miałam do siebie pretensje, że inaczej przeżywam Ziemię Świętą: nie lecą mi łzy, jest we mnie radość. Zapytałam Pana Jezusa: – Dlaczego tak się dzieje? Już Ci nie współczuję?... Wtedy On mi odpowiedział: – Patrycja, przecież Ja zmartwychwstałem! Wracam często do Ziemi Świętej, bo zostało tam moje serce. Jerozolima – miasto pokoju, gdzie pokoju nie ma – skradła moje serce. To miejsce ogromnej modlitwy. Kiedy w Izraelu była wielka susza, władze na jeden konkretny dzień zarządziły modlitwę o deszcz. Tak lunęło, że zalało Jerozolimę!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.