Byliśmy prawie rówieśnikami. Świetnie pamiętam moment, gdy Kobe trafił do NBA. Założył żółtą koszulkę Lakersów i stał się najmłodszym zawodnikiem w historii ligi. Miał ledwie 18 lat. Na początku – jako zawodnik rezerwowy – grał krótko. Rozkręcał się z tygodnia na tydzień, a komentatorzy sportowi przepowiadali: „Rośnie następca Michaela Jordana”. W tamtym czasie w baskecie rządziły Byki z Chicago, a na ekranach kin Jordan rozgrywał „Kosmiczny mecz”. Kobe Bryant swój kosmiczny mecz zagrał 10 lat później.

Nie bałem się niczego

Był styczeń 2006 r. W pojedynku z drużyną Toronto Raptors Kobe sam zdobył aż 81 punktów (rekord Jordana to 69). „Kiedy grałem w koszykówkę, nie bałem się niczego” – po latach opowiadał w swojej książce „Mentalność Mamby. Jak zwyciężać”. Pisze też: „Kiedy dzieci budziły się rano, byłem przy nich i nie miały pojęcia, że zdążyłem już wrócić z hali”. Podobno każdego dnia Kobe zaczynał pierwszy trening już przed piątą rano. Sam na sam z koszem. Do znudzenia powtarzał rzuty z różnych fragmentów boiska, a potem wracał do domu, by po niedługim czasie znów… ruszyć na kolejny trening. Praca, praca, praca... Kobe był mistrzem wytrwałości. W klubie z Los Angeles spędził okrągłe 20 lat, zaliczając w tym czasie grubo ponad 33 tys. punktów. Lepszym dorobkiem w całej historii (liga NBA istnieje od 74 lat) może pochwalić się tylko trzech koszykarzy: Kareem Abdul-Jabbar, Karl Malone i LeBron James. Co ciekawe, każdy z nich punktował w LA Lakers – tak jak Kobe.

Wielki szacunek, bracie

Trzeci na liście punktujących, LeBron James, wyprzedził Bryanta 25 stycznia 2020 r. Tamtego dnia zagrał w butach z napisem: „Mamba 4 Life. 8/24 KB”. To znaczy „Mamba na całe życie” (Mamba to boiskowy pseudonim Kobego). A 8 i 24 to boiskowe numery, z którymi Kobe Bryant grał w koszykówkę. Po meczu pogratulował młodszemu koledze: „Kontynuuj rozwój tej gry. Król James. Wielki szacunek, bracie”. Dzień później zdarzył się potworny wypadek. Bryant z 13-letnią córką Gianną lecieli śmigłowcem na mecz szkółki Mamba Academy, gdzie Gianna była zawodniczką, a Kobe trenerem. Maszyna rozbiła się na wzgórzu. Oboje zginęli. Koszykarz miał żonę Vanessę i cztery córki: Natalię (17 lat), Giannę (13 lat), Biankę (3 lata) i półroczną Capri. „Dziękujemy za wszystkie modlitwy. Bardzo tego potrzebowałyśmy” – napisała niedawno na Instagramie Vanessa Bryant. „Nasza miłość do nich jest nieskończona – to znaczy niezmierzona. Chciałabym tylko móc przytulić ich, pocałować i pobłogosławić. Mieć ich tu na zawsze” – powiedziała o zmarłym mężu i zmarłej córce.

Sonata dla Vanessy

Rodzice zmarłej Gianny przeżywali w małżeństwie lepsze i gorsze chwile. Kilka lat temu Kobe postanowił zrobić dla żony coś naprawdę wyjątkowego. Zdecydował, że wykona Sonatę Księżycową Ludwiga van Beethovena. Był jeden problem. Koszykarz nie grał na fortepianie ani nie znał nut. Nie poprosił jednak o pomoc nauczyciela instrumentu. Stwierdził, że dla żony chce się bardziej potrudzić. Dzień po dniu, ze słuchawkami na uszach, uczył się kolejnych dźwięków utworu. Metodą „ze słuchu”... po wielu miesiącach ćwiczeń osiągnął cel. Później nawet swojego Beethovena nagrał z profesjonalnymi muzykami. Dwa lata temu koszykarz odebrał Oscara! Najważniejszą nagrodę filmową na świecie zdobył za animację pod tytułem „Droga koszykówko”. A wszystko przez wiersz, który napisał tuż po zakończeniu kariery. „Wiedziałem, że jedna rzecz była prawdziwa: Zakochałem się w Tobie” – wyznał w liście miłosnym do koszykówki. Kobe Bryant wychowywał się w katolickiej rodzinie. Księża w jego parafii wspominają, że co niedzielę brał udział we Mszy. Czasem też w środku tygodnia. Są świadkowie, którzy widzieli go w kościele na Eucharystii kilka godzin przed śmiercią.

Sukcesy Bryanta

2 złote medale olimpijskie 5 tytułów mistrzowskich NBA 2 tytuły króla strzelców NBA 18 występów w meczu gwiazd NBA