Dzielne Laski

Joanna Juroszek-Kojda

publikacja 13.02.2020 09:25

Dyrektor buja dzieci na huśtawce, w klasie chodzi się po lodzie, a w holu wchodzących wita… święty Maksymilian.

Rehabilitacja z końmi to jedno z podstawowych zajęć w Laskach Rehabilitacja z końmi to jedno z podstawowych zajęć w Laskach
henryk przondziono /foto gość

Takie rzeczy tylko w La- skach, niedaleko Warszawy. A dokładnie w szkole, w której uczą się dzieci niewidome mające problemy z chodzeniem, z mówieniem czy ze słuchem. Są też uczniowie z autyzmem. Jedni porozumiewają się za pomocą specjalnych gestów, inni dzięki komunikatorom głosowym – wtedy zamiast ucznia specjalny przycisk na ścianie mówi na przykład: „Chcę pić…”. Jesteśmy na terenie pięknej Puszczy Kampinoskiej. Zimą w pobliże szkoły i ośrodka przychodzą sarny i łosie, które potrafią przeskoczyć całkiem spore ogrodzenie. Zobaczcie, jak żyją wasi rówieśnicy, którym oczy zastępują palce, uszy, nos i… serce.

Broda św. Maksymiliana

W holu szkoły, obok rzeźby św. Maksymiliana, którą regularnie głaszczą uczniowie, leży niewielkie pudełko. A w nim… włosy z brody św. Maksymiliana. To jedyna szkoła, która posiada TAKIE relikwie. Niedaleko wejścia wiszą rysunki pana Jurka Ratyńskiego, bardzo słabo widzącego, który kiedyś chodził do tej szkoły. – Przyjechał do nas po wielu latach – wspomina dyrektor, pan Wojciech Święcicki. – Zwiedził naszą szkołę, a potem narysował i opisał, jak wygląda ona dzisiaj. „Chociaż wzroku wiele nie mamy, inne talenty mamy. Gdyby ten wzrok był – inaczej by człowiek żył” – napisał pod jednym z obrazków. A pod ilustracją przedstawiającą księdza czytamy: „Ksiądz Tomek tu pracuje, prawdę o Bogu przekazuje. Odprawia Msze i dużo wie”. W szkole jest bardzo kolorowo i przyjaźnie. W klasach poza czasem przeznaczonym na naukę są także chwile na odpoczynek, zabawę i rehabilitację – wszystko z myślą o wyjątkowych uczniach. Na ścianach korytarzy wiszą nietypowe gazetki: szorstkie, miękkie, wypukłe i płaskie – tak łatwiej dzieci poznają świat.

Więcej w najnowszym numerze "Małego Gościa"

Uwaga, lód

! Wchodzimy na lekcję matematyki. Na stolikach przed dziećmi stoją specjalne maszyny do pisania alfabetem Braille’a. Pan Maciej Ignasiak, niewidomy nauczyciel, wyjaśnia skomplikowane ułamki. – Aby podzielić ułamek zwykły przez ułamek. mnożymy pierwszy ułamek przez odwrotność drugiego – Filip czyta zanotowaną regułę. Nauczyciel dyktuje kolejny przykład, a my w tym czasie poznajemy niektórych uczniów. Pochodzą z Małopolski, z Podlasia, a Alana przyjechała z dalekiej Ukrainy. – Sama przylatuje do nas z samego Kijowa – podkreśla z dumą pan dyrektor. Po lekcjach na uczniów czekają gimnastyka, basen, hipoterapia (rehabilitacja z końmi), orientacja w przestrzeni, zajęcia z ceramiki, drewna… – Tutaj pęka lód, uwaga, może pan wpaść do lodowatej wody! – przestrzega pani Małgorzata Chomicz-Kieniewicz, tyflopedagog (nauczyciel zajmujący się edukacją niewidomych) i logopeda. Pan dyrektor wszedł właśnie na rozłożoną folię bąbelkową. W tej klasie są nawet styropianowe kule śnieżne. Udało się! – rezolutna Ola trafiła jedną wprost w pana dyrektora. – Nie ma prawdziwej zimy, więc musimy sobie radzić… – tłumaczy pani Gosia. A Ola już próbuje bujać się na huśtawce. – Panie dyrektorze, bujamy! – nalega.

Niedzielni czy dzielni?

Laski odwiedzamy w Dzień Babci. Dzieci w każdej klasie robią laurki, a przedszkolaki ćwiczą piosenkę dla dziadków. W szkole podstawowej niewidome lub słabo widzące dzieci uczą się tych samych przedmiotów, co w innych szkołach. – Jestem dziennikarzem „Małego Gościa Niedzielnego”. Mogę z wami porozmawiać? – pytam uczniów w czasie techniki. – Oczywiście, zobaczy pani, czy jesteśmy niedzielni, czy dzielni – odpowiada radośnie Amina. Dziewczynka pochodzi z Ukrainy, ale zdradza ją tylko imię. Perfekcyjnie mówi po polsku. Oprócz tego dobrze zna rosyjski i angielski. – Co robicie? – dopytuję. – Serduszka dla babci i dziadka – odpowiadają. – Pani to by się nadawała na babcię – wtrąca wesoły Maciek. – Nieee, pani jest za młoda – nie zgadza się z nim Amina. W trzeciej klasie właśnie kończy się informatyka. Obok zwykłej klawiatury uczniowie mają specjalną, taką dla niewidomych, a program dźwiękowy podpowiada im, co dzieje się na ekranie komputera. Trzecioklasiści próbują właśnie założyć stronę internetową.

Niewidome siostry

– Przez krzyż! – Do nieba! – witamy się z siostrą Julitą Siedlecką. Tak pozdrawiają się zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża posługujące w Laskach. Siostra Julita jest dyrektorką przedszkola i wczesnego wspomagania. – Tu dzieci niewidome zaczynają – wyjaśnia siostra dyrektor. – Uczymy je samodzielności, bo do tej pory zazwyczaj rodzice wyręczali je we wszystkim. O zgromadzeniu po obiedzie przy włoskiej kawie opowiada siostra Radosława. – Założyła je Róża Czacka (Matka Elżbieta), która straciła wzrok, gdy miała 22 lata. To dzięki niej powstał ten ośrodek. Dziś siostry z niewidomymi pracują też w Indiach, Afryce i na Ukrainie. Zakon działa już ponad 100 lat. Wśród zakonnic są też siostry niewidome. Służą niewidomym na ciele i na duszy. Matka Elżbieta (zawsze mówiła: „To dzieło jest z Boga i dla Boga, i jeśliby zeszło z tej drogi, niech przestanie istnieć” – tłumaczy. – Jednym z ojców duchownych w Laskach był ks. Tadeusz Fedorowicz – opowiada dalej. – Dobrze znał się z kard. Wojtyłą, późniejszym papieżem, a kardynał odwiedzał Laski. Kiedyś poszli na spacer i… zapomnieli o Bożym świecie! Kardynał wtedy spóźnił się na jakieś ważne spotkanie w Warszawie…

Będziesz miłował…

Z Laskami związany był też ks. Stefan Wyszyński, późniejszy prymas Polski. Pod pseudonimem ukrywał się tu w czasie II wojny światowej (od 1942 roku). Pomagał w szpitalu powstańczym, który wtedy w Laskach zorganizowano. Księdza Wyszyńskiego poszukiwało gestapo, czyli niemiecka tajna policja – Pewnego razu przyjechali i idą wprost na niego: „Szukamy ks. Wyszyńskiego”. Na co on: „Widziałem go, chyba jest w kaplicy” – wspomina siostra Radosława. – Zachował zimną krew, a w międzyczasie udało mu się gdzieś ukryć – dodaje. Inne wydarzenie wspomina pan Józef Placha, redaktor czasopisma „Laski”. – Stolica zniszczona, zdruzgotana – opowiada. – Aż tutaj, do Lasek, położonych 15 km od Warszawy, docierają z wiatrem nadpalone kartki. Podczas przechadzki w lesie ks. Wyszyński znalazł doszczętnie spalony fragment przykazania: „Będziesz miłował”. Zaniósł go siostrom jako relikwię, testament płonącej Warszawy. W Laskach poza szkołą św. Maksymiliana są jeszcze przedszkole, szkoła podstawowa, liceum, technikum, szkoła policealna, szkoła muzyczna, internaty dla wychowanków, mały kościół, dom rekolekcyjny, biblioteka, basen, a nawet… cmentarz. Ośrodek Szkolno-Wychowawczy dla Dzieci Niewidomych im. Róży Czackiej zajmuje powierzchnię 40 hektarów. Służy ponad 250 dzieciom i młodzieży. Niektóre niewidome dzieci mają słuch absolutny. Grają na pianinie, gitarze, pływają, biegają, jeżdżą na specjalnych rowerach, zjeżdżają na nartach biegowych. Bardzo lubią też robić sobie żarty. I jak nikt wiedzą, że najlepiej widzi się sercem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.