Żyrardów, hokej i filmiki

Adam Śliwa

|

MGN 02/2020

publikacja 13.02.2020 09:38

Reprezentacja USA składała się z samych amatorów. Naprzeciwko niej stanęła uznawana za najlepszą na świecie reprezentacja ZSRR. Wynik starcia wydawał się przesądzony.

Philippe de Girard bardzo zasłużył się dla rozwoju przemysłu na polskich ziemiach. Do dziś spokojnie czuwa w otoczeniu fabrycznych budynków Philippe de Girard bardzo zasłużył się dla rozwoju przemysłu na polskich ziemiach. Do dziś spokojnie czuwa w otoczeniu fabrycznych budynków
Marcin Kowalik /Foto Gość

W najkrótszym miesiącu roku poznamy francuskiego konstruktora spod Warszawy i niezwykły mecz hokejowy zwany „cudem na lodzie”. Drużyna amatorów pokonała wtedy najsilniejszą ekipę świata. Luty to też setna rocznica symbolicznych zaślubin Polski z morzem – słysząc o tym wydarzeniu, powinniśmy mieć przed oczami generała Hallera wrzucającego pierścień do słonych wód Bałtyku. Ostatnim wydarzeniem jest coś, w co trudno uwierzyć, że też już jest historią. Największy serwis do umieszczania własnych filmów – YouTube narodził się 15 lat temu, w dzień świętego Walentego. Pierwszy film wrzucony wtedy na ten kanał ma dziś (koniec 2019 roku) ponad 81 milionów wyświetleń.

Słonie w zoo

14 lutego 2005 roku zarejestrowano domenę youtube.com. Pierwszym materiałem był 18-sekundowy filmik „Me at the zoo” z 23 kwietnia 2005 roku, gdzie jeden z założycieli serwisu stoi przed klatką ze słoniami. Twórcami obecnego giganta byli Chad Hurley, Steve Chena i Jawed Karima. Pierwszym ich biurem był zwykły garaż w San Mateo w Kalifornii. Witryna rozwijała się błyskawicznie. Już rok później w ciągu doby wrzucano 65 tysięcy filmów, a miesięcznie odwiedzało ją 100 milionów użytkowników. W 2012 roku teledysk „Gangnam Style” jako pierwszy film w historii przekroczył miliard wyświetleń. Dwa lata później ten sam film przekroczył 2 miliardy. Kolejne rekordy należą do teledysku „Despacito”, który rok temu miał ponad 6 miliardów wyświetleń. Użytkownicy oglądają codziennie ponad miliard godzin filmów. Warto o tym pamiętać i jednak zachować umiar.

Cud na lodzie

Podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 1980 roku w Lake Placid w finałowym meczu hokeja na lodzie spotkały się dwie drużyny mężczyzn. Reprezentacja USA pod wodzą Herba Brooksa, złożona z samych amatorów, stanęła naprzeciwko reprezentacji Związku Radzieckiego, uznawanej za najlepszą na świecie. Wynik starcia wydawał się przesądzony. Jeszcze na 3 dni przed igrzyskami Rosjanie zdruzgotali Amerykanów 10:3. W fazie grupowej wygrali wszystkie mecze, pokonując też Polskę 8:1. Amerykanie tylko pierwszy mecz ze Szwecją zremisowali, kolejne wygrywali. Gdy w bitwie o finał obie drużyny rozpoczęły walkę, od początku dominowali Rosjanie, ale amerykański bramkarz Jim Craig dokonywał niemożliwego. Do końca spotkania obronił 36 strzałów! W 10. minucie Rosjanie zdobyli w końcu pierwszą bramkę. Cztery minuty później USA wyrównało, ale już w 17. minucie zawodnicy Związku Radzieckiego znów wyszli na prowadzenie. Amerykanie nie dawali za wygraną. Pierwsza tercja zakończyła się remisem 2:2. W kolejnej Rosjanie oddali 12 celnych strzałów, Amerykanie zaledwie dwa. Na 11 minut przed końcem był remis. W półtorej minuty Amerykanie zdobyli zwycięską bramkę, trafiając bezbłędnie krążkiem. Na trybunach wybuchło prawdziwe szaleństwo. Dwa dni później Amerykanie pokonali Finów, a radzieccy zawodnicy wywalczyli srebro. Nie doceniając przeciwnika, zanotowali pierwszą porażkę na igrzyskach od 1968 roku. W 2008 roku Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie uznała mecz za „cud na lodzie” i wydarzenie stulecia w historii tego sportu.

Zaślubiny z morzem

11 lutego 1920 roku ostatni żołnierze niemieccy opuścili Gdańsk. Dzień wcześniej kaszubscy rybacy na dworcu kolejowym w Pucku witali delegację sejmową ze Stanisławem Wojciechowskim, Wincentym Witosem, Maciejem Ratajem i generałem Józefem Hallerem na czele. Nad wodami zatoki poświęcono polską banderę, którą wciągnięto na maszt przy huku 21 armatnich wystrzałów. Sztandary jednostek wojskowych chorążowie zanurzyli też częściowo w wodach Bałtyku. Najważniejszym wydarzeniem była Msza dziękczynna, po której generał Haller, wjechawszy konno z plaży do morza, wrzucił w wody Bałtyku na znak zaślubin jeden z platynowych pierścieni ufundowanych przez gdańszczan. Drugi założył sobie na palec. Tę chwilę uwiecznił na obrazie Wojciech Kossak. Bałtyk faluje na malunku pięknie, tymczasem podczas uroczystości padał rzęsisty deszcz, a wody Zatoki Puckiej w większości były zamarznięte. Podobno niewiele brakowało, a pierścień zamiast się zanurzyć, zostałby na lodzie. Tego dnia Orzeł Biały rozpostarł skrzydła nad polskim morzem. – Zawdzięczamy to przede wszystkim miłosierdziu Bożemu, a potem wszystkim, którzy w walce nie ustawali – powiedział podczas przemówienia generał. Linia morskiego wybrzeża była dosyć skromna. Wliczając Półwysep Helski i brzeg Zatoki Puckiej, było to zaledwie 147 km, bez żadnego ważnego portu, ponieważ Gdańsk miał być wolnym miastem. Polska przez 20 lat swojego niepodległego istnienia dobrze wykorzystała to okno na świat, budując od podstaw nowoczesny port i miasto w Gdyni, Polską Marynarkę Handlową, Marynarkę Wojenną i szkoły morskie.

Żyrardów – de Girard

W pięknej Prowansji 1 lutego roku Pańskiego 1775 urodził się Philippe Henri de Girard. Miał 14 lat, gdy zbudował urządzenie do uzyskiwania energii z fal morskich. Gdy miał 35 lat, wziął udział w konkursie na skonstruowanie urządzenia do przędzenia lnu. Jego wynalazek z 1 kg lnu potrafił uprząść 110 kilometrów nici! Na ziemie polskie de Girard zawitał w 1825 roku, kiedy to minister skarbu w Królestwie Polskim (wtedy zabór rosyjski) książę Franciszek Ksawery Drucki-Lubecki powołał go na naczelnego mechanika. Francuz miał wprowadzić nowoczesne maszyny do kopalń i hut. Ale ponieważ wybuchło powstanie listopadowe (1830 r.), zakłady w Marymoncie produkujące len, gdzie de Girard był dyrektorem technicznym, rozpoczęły produkcję broni. Po upadku powstania fabrykę lnu przeniesiono do Rudy Guzowskiej, niewielkiej wsi, którą ostatecznie od nazwiska dyrektora nazwano Żyrardowem. Dziś to jedyna zachowana osada fabryczna – od 2012 roku pomnik historii z pomnikiem pomysłowego Francuza. Co roku w Żyrardowie obchodzone jest Święto Lnu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.