Armata, wyciąg i ratrak

Adam Śliwa

|

MGN 01/2020

publikacja 15.01.2020 09:24

Sztuczny śnieg nie spada z nieba. Wystarczy jednak go dotknąć, by przekonać się, że to najprawdziwszy biały, mokry puch. Skąd więc pochodzi? Z rzeki.

Amunicją armatki jest zimna woda. W połączeniu z minusową temperaturą powstaje biały puch Amunicją armatki jest zimna woda. W połączeniu z minusową temperaturą powstaje biały puch
krzysztof błażyca /foto gość

W ażna jest technika zjazdu ze stoku, ale równie ważna jest technika zapewniająca narciarzom bezpieczeństwo i idealne warunki do szusowania. – Kiedyś narciarze potrafili jeździć, dziś potrzebują dobrych warunków – żartuje pan Jerzy Heczko z ośrodka narciarskiego Złoty Groń w Istebnej, nasz przewodnik podczas wycieczki związanej z urządzeniami zapewniającymi dobre warunki jazdy.

Cztery doby i stok biały

W górach już czuje się powiew zimy, ale śniegu wciąż za mało, by szusować na stoku. Dlatego na stoku, który odwiedzamy, praca wre, bo następnego dnia pojawią się pierwsi narciarze. Jeśli myślicie, że sztuczny śnieg produkują armatki, nic bardziej mylnego. Sztuczny jest tylko dlatego, że nie spada z nieba, ale wystarczy go dotknąć, by się przekonać, że to najprawdziwszy biały, mokry puch. Skąd więc pochodzi…? Z rzeki. Do tego dochodzi jeszcze powietrze i… mamy śnieg. – Woda jest pompowana z rzeki i filtrowana – tłumaczy pan Jerzy. – Potem pod dużym ciśnieniem, ok. 40 barów, trafia do jednej z 20 armatek, które mamy na stoku. W armatce sprężone powietrze rozbija wodę na drobne krople, a wentylator rozpyla ją z dyszy na zewnątrz. Dzięki minusowej temperaturze powietrza jakieś 4 metry od armatki spada na ziemię cienka warstwa śniegu. Nowoczesne armatki można tak ustawić, żeby dostosować je do temperatury i wilgotności. Przy dobrych warunkach pogodowych, czyli ok. –4 stopni Celsjusza, 85-procentowej wilgotności i temperaturze wody –2 stopnie Celsjusza, potrzebne są cztery pełne doby, by zaśnieżyć armatkami stok – wyjaśnia nasz przewodnik. – W ciągu minuty taka armatka wypluwa z siebie nawet 120 litrów wody.

Gumowe gąsienice i kolce na walcu

Ale śnieg to nie wszystko. Żeby stok nadawał się do jazdy, do akcji wkraczają ratraki. Potężne maszyny na szerokich, gumowych gąsienicach z aluminiowymi ostrogami ugniatają śnieg. Ratrak ma z przodu lemiesz, który za pomocą joysticka operator ustawia tak, by cała powierzchnia stoku była równa. Trzeba uważać, żeby zebrać tylko wierzchnią warstwę. Z tyłu maszyna ma frez. A ostre kolce na długim walcu obracają się, spulchniając śnieg i krusząc grudki. Przy kabinie operatora jest wysięgnik z hakiem. Kiedy podjazd jest stromy, linę zaczepia się do specjalnej kotwy w ziemi, i jak na silnym ramieniu ratrak podciąga się na linie do góry. W przeciwnym razie, gdyby próbował wjechać pod górę bez wspomagania, mógłby zabuksować i zniszczyć pracowicie przygotowaną powierzchnię śnieżnej trasy. Aby zdążyć przed przyjazdem pierwszego narciarza, trzy ratraki będę krążyć po stoku w górę i w dół przez całą noc.

Wagonik na rolkach

Zjazd na desce jest super, a wejście na górę, z której się potem zjeżdża, ułatwiają wyciągi. Ten ze zdjęcia w trakcie godziny potrafi przewieźć 2,5 tysiąca osób. Mknie z prędkością 5 metrów na sekundę. To duża szybkość, jeśli narciarz chciałby bez zatrzymywania wyciągu wsiąść czy wysiąść. A trudno dla każdej osoby go zatrzymywać… Na czym polega więc zagadka? – To wyciąg wyprzęgany – tłumaczy pan Jerzy Heczko. – Gdy ławka dojeżdża do górnej lub dolnej stacji, lina, po której się on porusza, biegnie swoim torem i swoją prędkością, natomiast wagonik na specjalnych rolkach jest przesuwany wolniej nieco dłuższą trasą. Gdy zabierze pasażerów, wraca na linę i się zaczepia – słyszę. A jeśli tak się nie stanie? – Wszystko jest dokładnie obliczone, więc przerwy między ławkami pozostają takie same – zapewnia nasz przewodnik. Nieco dalej, na mniejszym stoku dla dzieci, uwagę przykuwa dziwny tunel. – To też wyciąg – śmieje się pan Jerzy. Takich zadaszonych jest w Polsce zaledwie kilka. W środku jest taśmociąg, na który staje się w nartach lub desce i jedzie w górę stoku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.