Dakarczycy

Piotr Sacha

|

MGN 01/2020

publikacja 19.12.2019 09:53

Ryk silników wokół trzystumetrowej wydmy... W Arabii Saudyjskiej startuje najtrudniejszy rajd świata.

Dakarczycy Ernesto Arias /EPA/pap

Wszystko zaczęło się 43 lata temu. Podczas rajdu z metą w Nicei motocyklista Thierry Sabine zabłądził na pustyni w Libii. W jego głowie krążyły myśli: „A gdyby tak zorganizować specjalny wyścig na pustyni?”. Już rok później motocykle, samochody i ciężarówki sunęły w rajdzie z Paryża do Dakaru.

Beskidy przy Himalajach

W historii Dakaru, wcześniej znanego jako Rajd Paryż–Dakar, kierowcy zmagali się z przeciwnościami na drogach Europy, Afryki i Ameryki Południowej. 5 stycznia 2020 r. słynny wyścig przenosi się na Półwysep Arabski. Do wyścigu w Arabii Saudyjskiej zgłoszono 347 pojazdów. A konkretnie – 148 motocykli, 86 samochodów, 46 ciężarówek, 44 dwuosobowe pojazdy UTV i 23 quady. W ubiegłym roku ponad 150 ekip nie zdołało dotrzeć do mety. Nie bez przyczyny mówi się, że Dakar to najtrudniejszy rajd terenowy na całej kuli ziemskiej. Prawdziwy motoryzacyjny maraton. Dzień za dniem kierowcy walczą nie tylko z silnymi rywalami, ale także z pustynnym piaskiem, zmęczeniem organizmu i awariami silników. – Na saudyjskiej pustyni odkryliśmy wiele niespodzianek. Ponieważ jest ogromna, mieliśmy duży wybór – zapowiedział dyrektor rajdu David Castera. Tym razem trasa liczy równo 7856 kilometrów. W linii prostej to tyle co z Arabii Saudyjskiej do Polski... i z powrotem. Z kolei polskie wydmy niedaleko Łeby w porównaniu z tymi arabskimi to jak Beskidy przy Himalajach.

Książka o poranku

Jak poruszać się na dwóch lub czterech kołach, gdy wokół piach, piach i… piach? Każdy team, czyli startujący zespół, otrzymuje roadbook, czyli książkę z dokładnie rozpisanymi punktami na mapie i informacją na temat rodzaju podłoża. Jednak łatwo nie będzie. Bo roadbook trafi do rąk startujących ekip rano, tuż przed wyruszeniem w drogę. Nie będzie czasu na wnikliwą lekturę tej rajdowej książki. Silniki po raz pierwszy warkną na starcie w mieście Dżudda, gdzie niedługo ma się zakończyć budowa najwyższego budynku świata. Jego szczyt przebije chmury na wysokości ponad kilometra. Kierowcy i ich piloci startujący w Dakarze mocno jednak stąpają po ziemi (czy raczej po piachu). Wśród nich jest aż 17 Polaków.

Księżniczka Pustyni

Hiszpanka Laia Sanz to supermistrzyni w rajdach motocyklowych. To będzie jej dziesiąty start w Dakarze. Niektórzy nazywają ją Księżniczką Pustyni lub Wojowniczką. Dotąd w trudnym terenie wyprzedziła wielu mężczyzn. Nieraz meldowała się na mecie etapu w czołówce. Pięć lat temu zakończyła Dakar jako dziewiąta, co było rekordem dla kobiety. Pierwszy raz wystartowała w dziecięcych zawodach... jako siedmiolatka (trzy lata wcześniej usiadła po raz pierwszy na niedużym motocyklu swojego brata). Na udział w tamtym wyścigu namówiła ją mama. Wtedy Laia na mecie była ósma. Rok później odniosła pierwsze zwycięstwo. A później... było coraz szybciej i odważniej.

Marzenie

Stéphane Peterhansel 13 razy wygrywał Dakar (6 razy na motocyklu, 7 razy za kierownicą samochodu). Tym razem jego pilotem będzie żona Andrea. Startowali już razem, lecz nigdy w Dakarze. – Spełnia się moje marzenie – stwierdził francuski kierowca.

Numer z dywizjonu

W poprzednim Rajdzie Dakar Kuba Przygoński zajął czwarte miejsce w kategorii samochodów. Tym razem startuje z numerem 303. Kibice przypominają, że to numer polskiego dywizjonu, zaliczanego do najlepszych jednostek myśliwskich II wojny światowej. Co polskiego kierowcę rajdowego łączy z polskimi lotnikami? Na pewno upór i odwaga.

Gratulacje, tato!

Carlos Sainz to zeszłoroczny zwycięzca Dakaru w kategorii samochodów. Z kolei Carlos Sainz Jr. robi karierę w Formule 1. Przed rokiem Carlos syn ogłosił na Twitterze: „Jestem prawdopodobnie najdumniejszym ze swojego ojca synem na całym świecie. Gratulacje, tato!”. Wcześniej Carlos tata przyznał, że każdego dnia Dakaru syn służył mu cennymi radami.

Kosmiczna odległość

Fernando Alonso to dwukrotny mistrz i trzykrotny wicemistrz Formuły 1. Niedawno wygrał też słynny 24-godzinny wyścig w Le Mans. Jego start wiąże się z dużą odwagą. Bo terenowy rajd w piachu i pyle to coś kosmicznie odległego od jazdy po torze.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.