To działa

MGN 01/2020

publikacja 19.12.2019 10:17

Styczniowe Ewangelie komentuje Małgorzata Bartas-Witan

Komentuje  Małgorzata Bartas-Witan Komentuje Małgorzata Bartas-Witan
Krzysztof Błażyca /foto gość

II Niedziela po Narodzeniu Pańskim

5 stycznia 2020 r. Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas N a początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga, Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o Światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o Światłości. Była Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego, którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. Jan daje o Nim świadectwo i głośno woła w słowach: „Ten był, o którym powiedziałem: Ten, który po mnie idzie, przewyższył mnie godnością, gdyż był wcześniej ode mnie”. Z Jego pełności wszyscyśmy otrzymali łaskę po łasce. Podczas gdy Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda przyszły przez Jezusa Chrystusa. Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, o Nim pouczył. J 1,1-18

Komentarz

SŁOWO i… małe słówka

Na początku zawsze jest jakieś słowo. Często wymyka się niepostrzeżenie z ust. Zwykle w ogóle nie myślimy, czym ono jest i po co. Jednak nawet to najmniejsze, takie jak „tak” albo „nie”, rodzi wielkie owoce i może wiele w życiu zmienić. Zapala światełko uśmiechu albo gasi radość. Wszystko przez nie może się stać – odmienić na lepsze albo na gorsze. Ważne, skąd ono pochodzi. I kto „za nim stoi”. A rozpoznać to można wtedy, kiedy słowo staje się ciałem, czyli kiedy nabiera konkretnych kształtów. Jeśli małe słówko przynosi radość i pokój serca – znaczy, że jest Słowem od Boga. On (w) Nim jest.

Niedziela Chrztu Pańskiego

12 stycznia 2020 r. Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. J ezus przyszedł z Galilei nad Jordan do Jana, żeby przyjąć chrzest od niego. Lecz Jan powstrzymywał Go, mówiąc: „To ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie?” Jezus mu odpowiedział: „Pozwól teraz, bo tak godzi się nam wypełnić wszystko, co sprawiedliwe”. Wtedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: „Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie”. Mt 3,13-17 komentarz

Ukochany synek/córeczka

Większość tego nie pamięta. Rodzice przynieśli nas do kościoła. Mama chrzestna okryła białą szatką. Chrzestny zapalił od paschału świecę. Ksiądz namaścił nam czoło olejem. A my, czując na sobie dotyk zimnej wody, zanieśliśmy się głośnym płaczem albo ze zdziwienia „zaniemówiliśmy”. Dziadkowie i inni członkowie rodziny, którzy tam byli, patrzyli ze wzruszeniem. Nikt jednak nie słyszał i nie widział wtedy tego, co było najważniejsze. Otwartego nieba i głosu: „To jest moje umiłowane dziecko, w nim mam upodobanie”. Tak jak to było nad Jordanem. W chrzcie Jezusa – Syna Bożego – zanurzeni jesteśmy wszyscy, ochrzczeni synkowie i córeczki jednego Ojca w niebie.

II Niedziela zwykła

19 stycznia 2020 r. Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata J an zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. To jest Ten, o którym powiedziałem: »Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie«. Ja Go przedtem nie znałem, ale przyszedłem chrzcić wodą w tym celu, aby On się objawił Izraelowi”. Jan dał takie świadectwo: „Ujrzałem Ducha, który jak gołębica zstępował z nieba i spoczął na Nim. Ja Go przedtem nie znałem, ale Ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: »Ten, nad którym ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego nad Nim, jest Tym, który chrzci Duchem Świętym«. Ja to ujrzałem i daję świadectwo, że On jest Synem Bożym”. J 1,29-34 komentarz

Burczymucha i Baranek

Znacie wierszyk o Stefku zuchu, który jednym gestem potrafił pokonać lwa i tygrysa… a potem uciekł przed myszką. Albo o dziewczynce, która w kącie stała i wciąż coś opowiadała. Niektórzy mówią przedziwne rzeczy – chwalą się czasem, gdzie to nie byli, czego to nie widzieli... Czasami aż trudno uwierzyć w te ich opowieści. Może niektórzy nie dowierzali także temu, co opowiadał Jan Chrzciciel. Tylko że on nie przechwalał się: wiecie, a ja ochrzciłem Pana Jezusa. On wiedział, gdzie jest jego miejsce i dla kogo miejsce robi. Odważnie przyznawał, że prawdziwy zwycięzca to cichy i potulny Baranek, który pokonuje smoka. Nie w bajce. Ale w naszym życiu.

III Niedziela zwykła

26 stycznia 2020 r. Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi G dy Jezus posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei. Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: „Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego. Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci wzeszło światło”. Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: „Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie”. Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci, Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”. Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał. A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim. I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszelkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. Mt 4,12-23 komentarz

Prognoza (nie tylko) dla rybaków

Latem jedni lubią biegać w słońcu po nadmorskiej plaży i budować zamki z piasku. Inni wolą pływać po rwącej rzece kajakiem, omijając sprytnie wiry i mielizny. Są i tacy, którzy godzinami, bez względu na pogodę, przesiadują nad jeziorem ze swoim tatą i… z wędką. Jakub i Jan ze swoim tatą mieszkali nad wielkim jak morze jeziorem. Podobnie Szymon i Andrzej. To, co dla nas jest przyjemnością, dla nich było obowiązkiem. Rybacy żyli z tego, co złowili. Od dzieciństwa uczyli się, jak zarzucać sieci i jak je naprawiać. Czy dlatego Pan Jezus zabrał ich ze sobą, bo byli specjalistami od łowienia, czy może dlatego, że znał ich wielkie marzenia…?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.