Tomku, daj się oczarować!

Joanna Juroszek

|

MGN 01/2020

publikacja 19.12.2019 10:17

Tomek mógłby zostać patronem ministrantów, iluzjonistów i chorych na raka. Całkiem możliwe, że właśnie z nieba zaprezentuje najbardziej spektakularne sztuczki świata.

– Iluzja dla mnie to więcej  niż praca czy pasja. Najważniejsze dla mnie jest to, by wywoływać uśmiech  – powtarzał Tomek – Iluzja dla mnie to więcej niż praca czy pasja. Najważniejsze dla mnie jest to, by wywoływać uśmiech – powtarzał Tomek
Roman Koszowski /Foto Gość

W  dniu jego pogrzebu wszystkie ławki największej katedry w Polsce – Chrystusa Króla w Katowicach – były wypełnione ludźmi. Tomka Kabisa, który przegrał w walce z chorobą nowotworową, razem z rodziną i przyjaciółmi żegnało wielu ministrantów i księży.

Zarażał uśmiechem

30-letni iluzjonista, finalista „Mam talent”, wolontariusz Fundacji „Mam Marzenie” i wieloletni ministrant był też przyjacielem „Małego Gościa”. Każdego, kogo poznał lub przed kim występował, zarażał uśmiechem. Pokazał, że niemożliwe jest na wyciągnięcie ręki, a marzenia naprawdę się spełniają. Jednym z jego marzeń był udział w programie „Mam talent”. Udało mu się dopiero za czwartym podejściem! W programie przyznał się do wiary w Boga, a dzięki swoim nieprawdopodobnym sztuczkom doszedł do finału. Kiedy rok temu tuż przed Wigilią dowiedział się, że choruje na raka, mocno wierzył, że Pan Bóg i lekarze pomogą mu pokonać śmiertelnie niebezpiecznego wroga. Tę walkę nazwał „największą sztuczką świata”. „Miały być czary na ziemi, ale Bóg powiedział: »Tomku, za wielki jesteś na czary! Od dziś będziesz sprawiał cuda!«. Jestem pewna, że Tomek już oręduje za nami w niebie” – napisała na jego Facebooku Magdalena Dyłka. Podobnych wpisów w internecie znaleźć można setki.

Wygrał wieczność

– Drogi Tomku, przyjacielu, bracie… Czy na pewno nie udała się twoja największa sztuczka na świecie? – pytał w czasie kazania na pogrzebie ks. Piotr Lewandowski. – Pozornie tak. Przegrałeś z chorobą życie. Ale wygrałeś wieczność! Wierzę głęboko, że wraz ze św. Janem Bosko, którego szczególnie umiłowałeś – zapewne z wzajemnością – wywijasz teraz niesamowite sztuczki w niebie! Czaruj tam jak jeszcze nigdy dotąd i… daj się oczarowywać Temu, który cię wezwał! – dodał. Tomek umarł w nocy 3 grudnia. Jego bardzo wzruszający pogrzeb odbył się w sobotę 7 grudnia. „Wierzymy, że Tomek cieszy się życiem wiecznym, że Matka Boska, zgodnie z obietnicą daną osobom noszącym szkaplerz, zaprowadziła go w dzień pogrzebu, w pierwszą sobotę po jego śmierci, do bram nieba” – napisał jego tata. Pasja Tomka do sztuczek i iluzji zaczęła się, kiedy miał 8 lat. Wtedy pod choinką znalazł zestaw „Mały Magik”. Sztuczki tak mu się spodobały, że zajął się nimi na poważnie. Występował na scenie parku rozrywki Twinpigs w Żorach. Ale i w domach dziecka, więzieniach, szpitalach. Nawet wtedy, gdy został pacjentem oddziału onkologicznego, rozbawiał innych chorych. – Zawsze działałem jakoś na przekór. Tak mnie Pan Bóg stworzył, że nie poddaję się łatwo. Dzięki temu ten korytarz nie kojarzy mi się już teraz tylko z czekaniem na chemię, ale też z tym, co lubię. Z radością ludzi, ze zdziwieniem publiczności. Choćby w tak nietypowym miejscu – przyznał w rozmowie z „Gościem Niedzielnym”. Lekarze i pielęgniarki mówili potem, że nigdy dotąd nie słyszeli tyle śmiechu na szpitalnym korytarzu.

Zawsze blisko ołtarza

Tomka dobrze znali ministranci archidiecezji katowickiej. Nie tylko dlatego, że sam był ministrantem, lektorem i animatorem. W czasie pielgrzymek pod koniec wakacji Tomek występował przed ministrantami. Ostatni raz wystąpił pod koniec sierpnia. „Masz wygrać tę walkę i potem coś wspólnie ugotujemy” – powiedział mu przed występem Bartosz Kulik, ministrant znany z programu „MasterChef Junior”. „Niestety, nie ugotujemy już niczego razem, ale z pewnością to ty wygrałeś tę walkę, nie rak – bo to ty cały czas walczyłeś z uśmiechem na twarzy. Tomku, mam nadzieję, że jest Ci tam lepiej niż tutaj i że masz już pomysły na kolejne sztuczki – tym razem w górze!” – napisał Bartosz na FB. Za szczególnego patrona Tomek obrał sobie księdza Jana Bosko. – Kiedy ksiądz Bosko był młody, cyrkowych sztuczek uczył się od ulicznych kuglarzy, a potem prezentował je na ulicy dzieciom i dorosłym. A kiedy zgromadził się wokół niego tłum, zaczynał się z nimi modlić – tłumaczył mi Tomek kilka lat temu. Kiedy na lekcjach religii Tomek pokazywał uczniom swoje sztuczki, często na koniec zachęcał chłopaków: „Przyjdźcie do ministrantów, to pokażę wam więcej”. – W szkole średniej wpadłem na pomysł, że zostanę księdzem… – opowiadał kiedyś „Małemu Gościowi”. – Takim fajnym księdzem, który na kazaniach pokazuje różne sztuczki. W seminarium spędziłem rok. Przekonałem się, że jednak to nie moja droga. „Wiele osiągnął w swym krótkim ziemskim życiu; stał zawsze blisko ołtarza – niech Bóg przyjmie go do swojej chwały (a Kościół rzymski oficjalnie stwierdzi to w odpowiednim postępowaniu…)” – pisał na Facebooku Bolesław Dúllek. Niech właśnie tak się stanie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.