Potrzebni i ważni

ks. Rafał Skitek

|

MGN 01/2020

publikacja 13.02.2020 09:34

Lubią narty i unihokej. Żyją w otoczeniu protestantów, a nawet niewierzących. Pana Jezusa się jednak nie wstydzą.

Potrzebni i ważni

W Szwecji sprawa religii i Pana Boga to… Cicho! Sza! Jest bardzo nie na miejscu pytać kogokolwiek o to, czy wierzy w Boga albo czy chodzi do kościoła. Szwedzi, jak tylko mogą, unikają tematu religii i wiary. Trochę to smutne… Jednak w ostatnich latach przybywa w Szwecji katolików. Głównie za sprawą cudzoziemców. Poznajcie ministrantów ze Sztokholmu.

Lekarz przy ołtarzu

Wszystkich katolików w Szwecji jest zaledwie około 2 procent. W tej grupie jest wielu Polaków. Szwedzi zwykle im się przyglądają. Sami najczęściej są protestantami (należą do Kościoła Szwecji) i, co ciekawe, co roku wielu z nich przechodzi na katolicyzm. Formacja ministrantów Polskiej Misji Katolickiej w Sztokholmie podobna jest do tej, jaką przechodzą ministranci w Polsce. Dlaczego? Bo jest prowadzona przez kapłanów pochodzących z naszego kraju. Opiekunem ministrantów w sztokholmskiej parafii jest ks. Adam Żbikowski, salezjanin. – Widzę pewne różnice między formowaniem ministrantów w Polsce a w Szwecji – przyznaje ks. Adam. – Trudność polega na tym, że nasi ministranci mieszkają w różnych częściach Sztokholmu. Nie da się więc odwzorować identycznego modelu formacji z parafii w Polsce. Ministrantów przy Polskiej Misji Katolickiej jest około 40. Wśród nich lektorzy, ministranci i kandydaci na ministrantów. Przy ołtarzu posługują nie tylko dzieci i młodzież, ale i dorośli. Są lektorzy studenci, jest nawet lekarz, który staje przy ołtarzu jak za dawnych lat.

Co niedzielę w kościele?

Lektorzy wkładają alby i noszą krzyż lektorski. Ministranci natomiast służą w sutankach, komeżkach z kołnierzem. Ale w parafiach szwedzkich wygląda to różnie. Nie ma jednego, narzuconego stylu ubierania ministrantów. Są na przykład parafie, gdzie wszyscy ministranci niezależnie od wieku i funkcji posługują w albach. – Trudno być ministrantem w Szwecji? – pytam. – Gdy patrzę na życie katolików z Polski mieszkających w Szwecji, to wydaje mi się, że ministrantom łatwiej wypełnić obowiązek niedzielnej Mszy Świętej – odpowiada ks. Adam. – Oni wciąż muszą się mierzyć ze swymi rówieśnikami, którzy w większości są protestantami albo niewierzącymi. Szwedów to zadziwia, że ministranci z Polski co niedzielę są w kościele. Zwykle pytają: „To nie wystarczy raz czy dwa razy w ciągu roku?”.

Na Mszę z rodzicami

Poczucie obowiązku kształtują w nich rodzice. To pomaga w byciu ministrantem. – Przychodząc na Msze w wieku szkolnym, nie nudzą się. Mało tego. Czują się bardzo potrzebni, a nawet ważni – mówi ks. Adam. – Są przecież blisko ołtarza, blisko akcji liturgicznej. Posługują na oczach całej polonijnej wspólnoty w Szwecji. Myślę, że to im pomaga. Poza tym, jak mówią ich rodzice, w gronie ministrantów mają kontakt z rodakami. Nie czują się wyobcowani, nawet jeśli między sobą mówią już częściej po szwedzku. Ministranci nie mają wyznaczonej niedzielnej służby przy ołtarzu. To po prostu niemożliwe. Dlaczego? Bo w Polskiej Misji Katolickiej w Sztokholmie co niedziela odprawiane są cztery Msze i chłopcy przyjeżdżają na którąkolwiek. Wszystko zależy od rodziców, bo zazwyczaj przyjeżdżają razem z nimi. Trochę podobnie jak polscy ministranci w Londynie. Pamiętacie?

Unihokej musi być

Ministranci mają zbiórki w pierwsze piątki miesiąca. Wtedy też przychodzą ich rodzice. Razem uczestniczą w nabożeństwie pierwszopiątkowym. Mogą też przystąpić do spowiedzi. Msza Święta z homilią jest skierowana przede wszystkim do nich. A po Mszy w kościele jest jeszcze krótkie spotkanie organizacyjne. Ksiądz Adam stara się spotykać ze swoimi ministrantami także w jedną z sobót miesiąca. Takie spotkanie trwa zazwyczaj około 6 godzin, przeważnie od godz. 10 do 16. Na początku jest część formacyjna, potem wspólny posiłek, tzw. szwedzki lunch, na mieście albo na miejscu. A na koniec wspólna rozrywka: kręgle, badminton, paintball czy floorball, zwany unihokejem. To rodzaj hokeja, tyle że nie na lodzie. Zawodnicy mają kije i ażurową plastikową piłkę. Podobno tę dyscyplinę wymyślili Szwedzi.

Ferie w górach

Rytm formacji ministranckiej w ciągu roku jest nieco inny niż w Polsce, bo w Szwecji rok szkolny rozpoczyna się już w połowie sierpnia, a kończy w połowie czerwca. Poza tym w ciągu roku szkolnego jest kilka przerw: jesienna, zimowa i przerwy świąteczne. Podczas ferii zimowych ministranci razem z rodzicami i swoim księdzem opiekunem wyjeżdżają w góry na narty, a podczas wakacji organizowane są specjalne kolonie, zwykle w Polsce. Niedługo u nas też rozpoczną się ferie zimowe. Jedni będą je mieli już w styczniu, inni w lutym. Proponuję wziąć przykład z ministrantów ze Szwecji. Może nie wszystkim uda się wyjechać na narty w góry. I być może nie będzie to wyjazd z waszymi duszpasterzami. Ale jak by nie było, odpoczynek jest konieczny. I nie zapominajcie o Panu Bogu.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.