Grudniowe katastrofy

Adam Śliwa

|

MGN 12/2019

publikacja 19.12.2019 10:19

W zimowy wieczór rząd nagle zamyka dostęp do telewizji i radia, blokuje telefony, zabrania wyjazdu z miasta, a na ulicach pojawiają się wojskowe posterunki. Taki szok przeżyli Polacy w 1981 roku.

Najbardziej znanymi ofiarami stanu wojennego było 9 górników zastrzelonych podczas pacyfikacji kopalni „Wujek” w Katowicach Najbardziej znanymi ofiarami stanu wojennego było 9 górników zastrzelonych podczas pacyfikacji kopalni „Wujek” w Katowicach
henryk przondziono /foto gość

A by jak najdłużej utrzymać władzę, komuniści rozpoczęli wojnę z własnym narodem. Zapytajcie dziadków, pewnie pamiętają tamte smutne chwile. Trzy lata później, również w grudniu, doszło do najgorszej katastrofy przemysłowej. W Indiach, z powodu zaniedbań, tysiące ludzi zginęło od chmury trujących gazów. Ale grudzień to nie tylko katastrofy. W 1866 roku na ulicach Londynu pojawiła się pierwsza na świecie sygnalizacja świe- tlna. Dziś bez niej każde większe miasto stanęłoby w gigantycznym korku. Natomiast u wybrzeży Urugwaju w grudniu 1939 roku doszło do najdziwniejszej walki. Hitlerowski okręt ruszył z portu i… sam się zatopił.

Trujący gaz

3 grudnia 1984 roku miasto Bhopal w Indiach pogrążone było we śnie. Nad miejską zabudową górował wielki zakład produkujący pestycydy amerykańskiej firmy Union Carbide. Nagle śpiący mieszkańcy zaczęli się budzić z powodu kaszlu i łzawiących oczu. Próbując uciec od niewidzialnego niebezpieczeństwa, wielu umierało na ulicach. W ciągu jednej nocy zginęło 3787 osób. W sumie z powodu powikłań życie straciło prawie 15 tys. osób, a ponad pół miliona cierpiało do końca życia. Była to najtragiczniejsza w historii katastrofa przemysłowa, jaka wydarzyła się w wyniku zaniedbań i oszczędności. Dwa lata później przyćmiła ją słynna katastrofa w Czarnobylu. Co się stało w Indiach? Krótko po północy rozszczelnił się zbiornik wypełniony 43 tonami trującego izocyjanianu metylu. Do zbiornika dostała się woda z uszkodzonej instalacji, która w zetknięciu z izocyjanianem spowodowała gwałtowny wzrost temperatury i wyciek. Trująca substancja kominem wentylacyjnym zaczęła uchodzić do atmosfery. Chmura gazu cięższego od powietrza pokryła uśpione ulice Bhopalu. Dlaczego doszło do katastrofy? Niebezpieczny zakład zbudowano zbyt blisko miasta, stosowano w nim tańszą i niebezpieczną metodę produkcji, zaniedbano kontrole bezpieczeństwa, instalacji od dawna nie naprawiano. Jak się okazało, systemy bezpieczeństwa nie działały już kilka miesięcy przed katastrofą. Teren nieczynnej fabryki pozostaje wciąż mocno skażony.

Przegrana wojna

13 grudnia 1981 roku na ekranach telewizorów pojawił się człowiek w wojskowym mundurze i w ciemnych okularach. Generał Wojciech Jaruzelski informował, że na terenie całego kraju wprowadzono stan wojenny. Kilka godzin wcześniej, w nocy, milicja i służby bezpieczeństwa siłą wyciągali z domów działaczy Solidarności i wywozili do więzień, czy tak zwanych miejsc internowania. Na zaśnieżone ulice wjechały patrole wojskowe, czołgi i pancerne transportery. Wprowadzono godzinę milicyjną, po której nie wolno było pokazywać się na ulicy. W zakładach pracy pojawili się wojskowi, którzy pilnowali pracujących. Od sierpnia 1980 roku, kiedy to powstał Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność” i związkowcy zawarli z rządem tak zwane Porozumienia Sierpniowe, wydawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę. Że jest szansa na wolność i normalny kraj. Komuniści jednak nie chcieli tak łatwo wypuścić władzy z ręki. Mimo że gospodarka była w opłakanym stanie i ustrój narzucony siłą w 1945 roku musiał upaść, zdecydowali się wprowadzić stan wojenny. Wrogiem państwa okazali się jego obywatele, którzy zapłacili najwyższą cenę. Podczas stanu wojennego zginęło kilkadziesiąt ludzi, w tym 9 górników z kopalni „Wujek” w Katowicach. Ponad 10 tys. osób przetrzymywano i torturowano w obozach i więzieniach. Buntowników wyrzucano z pracy, a nawet z mieszkań. Stan wojenny zawieszono 31 grudnia 1982 roku, a zniesiono 22 lipca 1983 roku.

Czerwone i zielone

10 grudnia 1866 roku na skrzyżowaniu ulic Great George Street, Parliament Street i Bridge Street w Londynie stanął słup przypominający semafor. Była to pierwsza na świecie sygnalizacja świetlna do kierowania ruchem, wtedy głównie powozów i koni. Na pomysł wpadł inżynier John Peake Knight, specjalizujący się w sterowaniu ruchem pociągów. Słup sygnalizacji miał ramiona, które podnoszono i opuszczano, informując, że trzeba się zatrzymać czy jechać ostrożnie. Nocą zamiast ramion świeciła czerwona lub zielona lampa gazowa. Całość obsługiwał stojący obok policjant. Pomysł się sprawdził, ale tylko przez miesiąc. Gazowe lampy eksplodowały i zraniły policjanta, dlatego z takiej sygnalizacji zrezygnowano. Dopiero na początku XX wieku, dokładnie w 1914 roku w USA, sygnalizator gazowy zastąpiono elektrycznym z zielonym i czerwonym światłem. Z czasem dodano światło żółte i zegar sterujący zmianą świateł. W Polsce pierwsza sygnalizacja stanęła w Warszawie w 1926 roku.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.