Wędrująca kopalnia

Adam Śliwa

|

MGN 11/2019

publikacja 19.12.2019 10:20

Maszyny na stalowych gąsienicach dwa razy większe niż 10-piętrowe bloki Huk, pył i kolorowa ziemia. Im niżej, tym ciekawiej

Wędrująca kopalnia Ogromne koparki i zwałowarki przemieszczają się na wielkich gąsienicach. Po lewej widać, jak malutki – przy tym wielkim sprzęcie – jest klasyczny spychacz Roman Koszowski /foto gość

T erenowy samochód podskakuje na kamienistej drodze. Nagle zza drzew wyłania się ogromny wykop. Jego ściany boczne przypominają trybuny stadionu piłkarskiego. Wzrok przykuwają różnokolorowe warstwy ziemi. Kopalnia odkrywkowa jest... piękna. W dole maszyny. Wyglądają jak zabawki wyrzucające kamienie na taśmociąg. Z daleka wszystko wygląda jak makieta kolejki. Zjeżdżamy w dół.

Tor saneczkowy

Przejeżdżamy pod pracującym taśmociągiem, po którym pędzą brązowe kamienie, czyli węgiel brunatny. Pędzą to dobre określenie, bo taśma porusza się zaskakująco szybko. – Taśmociągi pracują z prędkością 22 km/h – wyjaśnia pan Tomasz Tarnowski, pracownik kopalni. – To jak naczynia krwionośne kopalni – dodaje pan Sławomir Pabich, dyrektor techniczny kopalni. – W sumie mają aż 190 km długości. Na początku taśmociągu jest koparka, a na końcu zwałowarki. Cała praca jest zaplanowana co do godziny, a ruch monitorowany komputerowo. W kopalni węgla brunatnego węgiel wydobywa się metodą odkrywkową. Oznacza to, że po wieloletnich badaniach, wierceniach i analizach dotyczących tego, gdzie może być węgiel, rozpoczyna się kopanie wielkiej dziury. Zwałowarki odkładają tony ziemi na zwałowisko zewnętrzne. W Bełchatowie są dwie odkrywki, więc zwałowiska są dwa. Na okolicznych polach nie ma jednak góry brzydkiej ziemi. Jest za to zalesione wzniesienie z torem saneczkowym, trasami rowerowymi, a zimą z wyciągiem narciarskim. O co więc chodzi?

Czysta woda

– To najwyższa góra w centralnej Polsce wzniesiona przez człowieka – odpowiada zagadkowo pan Sławomir. – Wzniesienie o wysokości 395 m to właśnie dawne zwałowisko. Nad węglem brunatnym leży ok. 150 metrów nadkładu, który trzeba przesunąć. Dopiero poniżej jest ok. 100 metrów węgla. Koparka zbiera nadkład i przenosi go na taśmociąg, którym wędruje na drugą stronę wykopu. Tam zwałowarki z powrotem go odkładają. I tak cały wykop powoli się przesuwa. Stąd nasz tytuł: wędrująca kopalnia. Dlaczego w Bełchatowie są dwie odkrywki? Bo okazało się, że na drodze złoża węglowego jest... sól. Miliony lat temu złoże soli wbiło się w złoże węgla i tak zostało. Jednak trzeba je odpowiednio zabezpieczyć i odizolować, by nie zasolić… wody. Z całej kopalni 800 pomp odprowadza hektolitry wody najwyższej jakości. Część wody wykorzystywana jest do produkcji wielu napojów, które kupujemy w sklepach. Większość trafia jednak do rzeki, poprawiając jej jakość. Gdyby do wody dostała się sól, można by co najwyżej wykorzystać ją w hodowli śledzi.

Pod opieką św. Barbary

Zbliżamy się do koparki. Dopiero całkiem blisko widać, jak jest wielka. 70 metrów wysokości, 150 m długości. Po drodze mijaliśmy kabel i gąsienicową wielką szpulę, czyli wózek kablowy. – Wszystkie maszyny podstawowe, a więc koparki, zwałowarki czy taśmociągi działają na prąd – wyjaśnia pan Tomasz. – Można więc powiedzieć, że koparka, wydobywając węgiel, który trafia do pobliskiej elektrowni i napędza turbiny, dzięki którym powstaje prąd, sama się napędza. Koparka stoi na ogromnych stalowych gąsienicach. Z przodu ma potężne koło czerpakowe. Ramię z kołem sięga 50 metrów w górę i 18 poniżej gruntu. Maszyny wyposażone są w nadajniki GPS i lasery, po to by precyzyjnie sterować pracą. Koparkę obsługuje 5 górników. Z przodu przy wielkim kole czerpakowym przodowy steruje maszyną. Oprócz niego jest dwóch operatorów i dwóch taśmowych, którzy kontrolują urobek na taśmach. Praca w kopalni trwa całą dobę. Górnicy, mimo że nie zjeżdżają pod ziemię, tradycje i mundury mają takie same jak ich koledzy wydobywający węgiel kamienny. I tę samą patronkę – świętą Barbarę.

Jezioro i jachty

Kopalnia odkrywkowa w Bełchatowie jest największą tego typu kopalnią w Europie. Odkrywka Szczerców, widoczna na zdjęciach, ma 8,5 km długości i 3,5 km szerokości. Pobliska elektrownia „karmiona” węglem brunatnym produkuje jedną piątą całej energii elektrycznej w Polsce. Poza węglem wydobywa się tu różne skały i minerały do budowy dróg, budynków czy odsiarczania dymu z elektrowni. Co ciekawe, na początku XXI wieku, znaleziono tu też kości… mamuta. W Bełchatowie ziemia jest tak przerzucana, żeby nieurodzajne warstwy były niżej, a lepsza ziemia na górze. Wszystko z myślą o przyszłości. Jedno zwałowisko, zwane górą Kamieńsk, już ponad dwadzieścia lat temu przekazano Lasom Państwowym. Bywało, że sadzono tam nawet milion drzew rocznie. A kiedy węgiel się skończy, powstaną w tym miejscu dwa jeziora połączone kanałem. Jedno na Polu Bełchatów, drugie na Polu Szczerców. Będą to najgłębsze jeziora w Polsce o łącznej powierzchni 32,5 km kwadratowych i głębokości ponad 150 m. Na Polu Szczerców powstanie dodatkowo półwysep, a na Polu Bełchatów przystań jachtowa. Jeśli ktoś nie wierzy albo ma słabą wyobraźnię, niech poogląda sobie Jezioro Tarnobrzeskie na Podkarpaciu. Kiedyś w tym miejscu wydobywano siarkę, a teraz na tafli jeziora kołyszą się żaglówki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.