Gdy tata jest traperem

Krzysztof Błażyca

|

MGN 11/2019

publikacja 28.11.2019 09:30

Czyje tropy widać w błocie? Kto zostawił pogryzione łupinki? Jak nazywa się ptak, który właśnie przeleciał? Czy ślady na masce samochodu na pewno zostawił kot? Dlaczego owady latają akurat przy tym drzewie?

Gdy tata jest traperem Połowa radości z wyprawy to planowanie Krzysztof Błażyca /foto gość

T o wszystko wiedzą traperzy. Kiedyś traperami nazywano myśliwych Ameryki Północnej polujących na zwierzęta futerkowe. Przemierzając mroźne bezdroża, tropili ślady zwierząt, poznawali ich zwyczaje i upodobania. Dzięki wielkiej cierpliwości, ostrożności i doświadczeniu potrafili świetnie czytać tropy zwierząt. Dzisiaj ludzie nie potrzebują już skór zwierząt na ubrania. Po co więc traperzy? Obserwują zwierzęta, tropią je i uczą się ich zwyczajów. – Współczesnym traperem można być w każdym miejscu i czasie – przekonuje pan Olek Mendera, który na zwierzęta zastawia pułapki… fotograficzne.

Pułapka nad norą

– Gdybyście w dzieciństwie zapytali mnie, kim chcę zostać, odpowiedziałbym bez wahania: traperem – uśmiecha się pan Olek. – Takim, który w rakietach śnieżnych wędruje po lasach dalekiej Północy. Panu Olkowi w traperskich wyprawach po okolicy towarzyszy 11-letni Piotruś. Zoologia i przyroda to pasja najmłodszego syna pana Olka, a tropienie zwierząt to jego ulubione zajęcie. Do tego jeszcze jazda na dachu starego landrovera taty. Pierwszą fotopułapkę założyli razem nad norą, niedaleko domu. – Nie wiedzieliśmy, kto tam mieszka – opowiada Piotruś. – Okazało się, że rodziny lisów i borsuków. W tym roku dochowały się już trzech młodych. Nikt w okolicy nie wiedział, że takich mamy sąsiadów. W obiektyw kamery najczęściej zaglądają lisy. Nawet koło domowego płotu.

Nocne nagrania

– Oto pani lisica niesie sobie śniadanie – śmieje się pan Olek. – A musi się dobrze odżywiać, bo widać, że oczekuje młodych. – Na początku lisek był trochę chory – dodaje Piotruś. – Miał ubytki w sierści. My już je rozpoznajemy – zapewnia. Dzięki fotopułapce dowiedzieli się z tatą, że w pobliżu domu mieszka też całkiem spora rodzina dzików, i wytropili miejsce, gdzie mama sarna chowa swoją małą sarenkę. – Od czasu do czasu zostawiamy karmę lub lizawki, czyli takie bloki soli, bo zwierzęta muszą uzupełniać minerały. Staramy się im jednak nie przeszkadzać – podkreśla tata. Większość nagrań z fotopułapki to nagrania nocne. Wtedy zwierzęta żerują lub przemieszczają się. A fotopułapka reaguje na ruch. – Raz nam się nagrało, że ktoś o północy przechodził przez las. Wystraszyliśmy się… – śmieje się pan Olek.

Ciekawy karmnik

Traper musi mieć wyostrzony zmysł obserwacji świata. – Nawet zwykły karmnik może być ciekawym miejscem – mówi pan Olek. – To ciekawe, jakie ptaki tam przylatują, co najbardziej lubią jeść, o jakiej porze najczęściej się pojawiają. Warto przyjrzeć się najbliższym krzewom i drzewom. Spacer w lesie czy wśród pól, a nawet w parku, to też okazja do ciekawych obserwacji. – To prawdziwa frajda, kiedy w pobliskich krzakach zlokalizujemy gniazdo kosa i możemy obserwować, jak wychowuje swoje młode – przekonuje tata traper. – Próbujemy odczytać tajemnicze tropy odciśnięte w zaschniętym błocie albo dowiedzieć się, kto zostawił pogryzione łupinki, jak nazywa się ptak, który właśnie przeleciał, czy ślady na masce samochodu na pewno zostawił kot i dlaczego te owady gromadzą się akurat przy tym drzewie. Taka ciekawość i otwarte oczy sprawiają, że codzienność jest wspaniałą przygodą.

Ukryte skarby

Tata z synem „polują” też na wilki. – To nasze marzenie – przyznają obaj. – Kiedyś już nawet słyszeliśmy ich wycie. – I co, strach was nie obleciał? – pytam. – My, traperzy, uznajemy, że w lesie nie ma nic groźniejszego od nas samych – odpowiadają ze śmiechem. Pan Olek i Piotruś nie tylko jednak tropią zwierzęta, ale szukają też… skarbów. Dołączyli do międzynarodowej gry Geocaching. – Polega ona na tym, że jedni chowają skrzyneczki ze skarbami w ciekawych miejscach i na stronie internetowej rejestrują ich pozycję GPS, a inni szukają skarbów – tłumaczy pan Olek. – Znaleźliśmy już ponad sto takich skarbów i… szukamy dalej. Dzięki tym zabawom świat wokół nas nabiera barw i staje się ciekawy – uśmiecha się pan Olek. – Gdyby nie to, nie poznalibyśmy połowy tych skarbów. A co jeszcze ważne, nie chodzimy na spacery, tylko na… WYPRAWY. – Czyli fajnie mieć tatę trapera? – zagaduję na koniec Piotrusia. – O, tak!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.