Szkło, Piłsudski, Buda i  Peszt

Adam Śliwa

|

MGN 11/2019

publikacja 19.12.2019 10:20

Podczas podnoszenia łańcucha spinającego most pękła jedna z lin. Łańcuch uderzył w platformę z ludźmi. Wszyscy wpadli do wody.


M/s Piłsudski wpływający do Nowego Jorku. Widoczna zabudowa nabrzeża nowojorskiego i budynki portowe
NAC

W ynalezienie me- tody wytwarzania szkła idealnego. Ostatni rejs niezwykle odważnego kapitana na jednym z najpiękniejszych polskich transatlantyków. Wybudowanie mostu na Dunaju, który połączył Budę i Peszt, dając początek węgierskiej stolicy. To wszystko działo się w jesiennym listopadzie.

Ostatni rejs

Między dwoma wojnami, w odrodzonej Rzeczpospolitej, mimo że pas Wybrzeża przyznanego Polsce był niewielki, zbudowano nowoczesny port w Gdyni i rozwijano flotę statków pasażerskich. W stoczni włoskiej zamówiono dwa transatlantyki Piłsudski i Batory. Oba miały sławić polską kulturę wszędzie, gdzie zacumują. Najpierw, w 1935 roku, ukończono M/s Piłsudski. Jego kapitanem został jeden z najlepszych polskich oficerów Mamert Stankiewicz, zwany, z uwagi na swoje powiedzonko, „Znaczy Kapitanem”. M/s Piłsudski pływał na linii Gdynia–Nowy Jork–Halifax. Gdy wybuchła wojna w 1939 roku, część statków floty handlowej przeznaczono na transportery dla wojska. Podobnie stało się z M/s Piłsudski. Okręt przemalowano, usunięto z niego wszelkie ozdoby, a wygodne łóżka w kajutach zamieniono na piętrowe prycze dla żołnierzy. Tak niepodobny do siebie wyruszył w rejs do Nowej Zelandii. 26 listopada 1939 roku w pobliżu Newcastle we wschodniej Anglii o 5.36 nad ranem piękny statek prawdopodobnie wpadł na minę pozostawioną przez niemiecki okręt podwodny albo został storpedowany. Piłsudskim wstrząsnęły dwa wybuchy, po czym szybko zaczął tonąć. Kapitan Stankiewicz, zgodnie z kodeksem morskim, ewakuować miał się dopiero wtedy, gdy cała załoga opuści okręt. Jednak z powodu wyziębienia organizmu zmarł. Był jedną z dwóch ofiar ostatniego rejsu Piłsudskiego. Drugim był IV mechanik Tadeusz Piotrowski, który opuszczając statek, wypadł za burtę. Znaczy Kapitana pochowano niedaleko wraku, na cmentarzu w Newcastle.

Most na Dunaju

Na obydwu brzegach Dunaju 20 listopada 1849 roku zebrały się tłumy mieszkańców. Za chwilę otwarty zostanie most, który połączy dwa miasta: Budę i Peszt. Było to już drugie podejście. Rok wcześniej ważni goście zaproszeni na uroczystość zajęli miejsca na specjalnej platformie na wodzie i podczas podnoszenia łańcucha spinającego most nagle pękła jedna z lin, a łańcuch uderzył w platformę z ludźmi. Wszyscy wpadli do wody. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Dunaj w tym miejscu jest bardzo szeroki i głęboki. Dotąd nikt nie chciał podjąć się budowy mostu. Dopiero Brytyjczyk William Tierney Clark zaprojektował most długi na 380 m i szeroki na 14,5 metra, wspierający się na dwóch kamiennych podporach. Wjazdu na most z jednego i drugiego brzegu strzegą wielkie leżące lwy. Legenda głosi, że nie mają języków, a tak naprawdę z poziomu przechodniów po prostu ich nie widać.

Płaskie szkło

Na wielu szybach samochodowych dojrzeć można nazwisko Pilkington. Nie bez powodu. 10 listopada 1959 roku sir Alastair Pilkington, brytyjski inżynier i biznesmen, opatentował metodę produkcji płaskiego szkła (technologia float). Dzięki prawie idealnie gładkiej powierzchni znalazło ono zastosowanie w budownictwie i w motoryzacji. Natomiast podobne szkło, ale o bardzo małej grubości, wykorzystuje się w produkcji wyświetlaczy dotykowych. Wynalazca urodził się w Kalkucie, w Indiach, które wtedy, w 1920 roku, były kolonią brytyjską. Jego ojciec, niezwykle zainteresowany badaniem drzewa genealogicznego rodziny Pilkingtonów, natknął się na Richarda, właściciela firmy produkującej szkło od XIX wieku. Panowie nie znaleźli wspólnych przodków, ale połączyła ich nić sympatii. Gdy Alastair, zainteresowany produkcją szkła, kończył studia inżynierskie na uniwersytecie w Cambridge, pan Pilkington zaproponował panu Richardowi swojego syna do pracy. Twórca nowej metody produkcji szkła rozpoczął badania w 1947 roku. Wiadomo było, że szyby produkowane przez wydmuchowanie czy szyby ciągnione nie były doskonałe i zniekształcały światło. Alastair wykorzystał grawitację do tworzenia szkła idealnie płaskiego. I tak produkuje się je do dziś. Metoda polega na podgrzewaniu do 1500 stopni Celsjusza mieszanki piasku szklarskiego, węglanu sodu, wapienia, dolomitu i tlenku glinu. Następnie temperatura obniżana jest do 1200 stopni i ciekłe szkło wylewa się na płaską powierzchnię roztopionej cyny. I tu grawitacja sprawia, że staje się ono idealnie płaskie, a ewentualne nierówności wygładzają jeszcze palniki gazowe znajdujące się nad taflą. To tak zwane polerowanie ogniowe. Przesuwające się szkło stopniowo jest schładzane. Taki proces pozwala na produkcję szkła o grubości od 0,4 mm do 25 mm i szerokości do 3 metrów. Koncern Pilkington produkuje dzisiaj szkło w 30 krajach na 4 kontynentach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.