Straszne bliźniaki

Adam Śliwa

|

MGN 07/2019

publikacja 19.12.2019 10:30

Głośny świst i torpeda mknie do celu. Nerwowe czekanie, mijają sekundy… po chwili głuchy wybuch i… statek idzie na dno.

Okręt podwodny ORP Dzik rozpoczął swoją śródziemnomorską karierę w 1942 roku Okręt podwodny ORP Dzik rozpoczął swoją śródziemnomorską karierę w 1942 roku
wikimedia

N ajskuteczniejsze polskie okręty podwodne polowały na Morzu Śródziemnym. Brytyjczycy z uznaniem nazywali je „terrible twins”, czyli straszliwe bliźniaki. Bliźniaki, ponieważ okręty były takie same – typu U. Po wojnie niemieckie i włoskie archiwa nie potwierdziły niektórych sukcesów, ale nie umniejsza to chwały załogom, które na niedoskonałych okrętach dokonywały prawdziwych cudów.

Wolny pokład

Po klęsce wrześniowej w 1939 roku jedynym wolnym terytorium naszego państwa były pokłady polskich statków i okrętów. Jeszcze przed wybuchem wojny w ramach operacji Peking do Wielkiej Brytanii ewakuowano trzy niszczyciele: Burzę, Grom i Błyskawicę. Później po licznych przygodach dołączył do nich jeszcze okręt podwodny ORP Orzeł oraz ORP Wilk. Dzięki temu przy zachodnich sojusznikach od razu można było organizować Polską Marynarkę Wojenną. Niestety, podczas walk o Narwik niszczyciel Grom został zatopiony przez niemieckie lotnictwo, a Orzeł w niewyjaśnionych okolicznościach zaginął wiosną 1940 roku. Pozostałe dwa niszczyciele szczęśliwie walczyły, ale było to za mało. Pozostało wypożyczenie okrętów od brytyjskiego Royal Navy i obsadzenie ich polską załogą. Tak w szeregach naszej Marynarki Wojennej znalazły się dwa okręty podwodne typu U – Dzik i Sokół. Największą ich wadą była mała prędkość i brak nowoczesnych systemów kontroli broni. Do wroga trzeba było celować całym okrętem.

Drugi zatopiony

Pierwszy na Morze Śródziemne dotarł ORP Sokół. 19 stycznia 1941 roku w większości dawna załoga wycofanego do rezerwy ORP Wilk (w sumie 33 marynarzy i 3 lub 4 oficerów) podniosła polską banderę. Sokół, uzbrojony w 8 torped Mark VIII w 4 wyrzutniach na dziobie i z działem na kadłubie kalibru 76 mm, 1 października 1941 roku dotarł do La Valetty na Malcie. Zaczęła się pierwsza kampania śródziemnomorska. Już podczas drugiego patrolu Sokół napotkał włoski krążownik „Cittá di Palermo”. Trafiony? Załoga myślała, że tak, dziś wiadomo, że torpedy chybiły. 2 listopada marynarze dostrzegli kolejny cel: włoski frachtowiec Balilla. Polski okręt wynurzył się, by załoga transportowca miała czas na ewakuację, po czym artylerzyści ostrzelali jednostkę. Statek poszedł na dno w kilka minut. ORP Sokół z rąk naczelnego wodza gen. Władysława Sikorskiego otrzymał piracką flagę – Jolly Roger. Flagę wywieszano po każdym zwycięskim patrolu, zaznaczając na niej wszystkie sukcesy jednostki.

Dzik jest… dziki

Okręty Sokół i Dzik spotkały się w Wielkiej Brytanii, gdy Sokoła uszkodzonego po nalotach na Maltę oddano do remontu. W kwietniu 1942 roku bliźniaki ruszyły do wspólnej kampanii na Morzu Śródziemnym. W pierwszym patrolu Dzik czterema torpedami zaatakował skutecznie włoski zbiornikowiec Carnaro. Podczas kolejnego patrolu dowódca kapitan Romanowski zauważył peryskop zanurzonego okrętu. Do ataku na przepływający nieopodal brytyjski okręt Unshaken szykowali się Włosi. Polacy natychmiast otworzyli ogień. Torpedy chybiły, ale włoska jednostka musiała przerwać atak i wycofać się. Polacy zanotowali kolejne zwycięstwo. We wrześniu ORP Dzik na czele z kapitanem Romanowskim ruszył w stronę portu Bastia na Korsyce. Właśnie ewakuowano z wyspy niemiecki garnizon. Korzystając z zamieszania spowodowanego brytyjskim nalotem, polski okręt zaatakował transportowce. Nikolaus zatonął, blokując wejście do portu. Kolejna torpeda trafiła prawdopodobnie San Pedro. Podwodniacy czekali na kolejne ofiary. Ostatnie torpedy wystrzelono 22 września do wypływających z portu niemieckich promów desantowych. Trzy zostały zatopione.

Sokół na… wodzie

Sokół też nie próżnował. 7 października przez peryskop dostrzeżono duży statek Eridania. Idealny cel. Polski okręt ustawił się dziobem do kursu niemieckiego transportowca wojska. Kapitan Jerzy Koziołkowski wydał komendę i trzy torpedy pomknęły do celu. Pół godziny później statek zniknął w odmętach morza. Była to największa jednostka zatopiona przez Polską Marynarkę Wojenną podczas wojny. Po kapitulacji Włoch polskie bliźniaki przeniesiono do bazy w Bejrucie. Tu głównymi celami były jednostki niemieckie i greckie. Sokół zniszczył niemiecki kuter, zdobywając flagę ze swastyką. Kilka dni później ostrzelano grecki kuter w służbie niemieckiej, a załogę zabrano do niewoli. Dzik też wliczył na swoje konto grecki kuter. Innego – Agiosa Nikolaosa – nie zatopili, bo jak się okazało, na pokładzie transportowano kobiety i dzieci. „Cieszę się, że nie nastąpiła decyzja zatopienia. Może do dnia dzisiejszego Greczynki i ich dzieci wspominają polski okręt podwodny” – zapisał kapitan Kłopotowski. Agia Paraskevi był ostatnim statkiem zatopionym przez polskich podwodników. ORP Sokół 12 stycznia 1944 roku zaatakował go ogniem z działa. Podczas walk na Morzu Śródziemnym „strasznym bliźniakom” przypisywano zatopienie 38 statków. Jednak po dokładnych badaniach archiwów niemieckich i włoskich ostatecznie podano, że Sokół zatopił 17 jednostek wroga, a Dzik 8.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.