Inny świat

Krzysztof Błażyca

|

MGN 07/2019

publikacja 19.12.2019 10:29

Hinduiści mają wiele bóstw. Nie znajdziesz jednak Boga, który zbawia, odpuszcza grzechy, kocha tak, że oddaje za ciebie życie.

Starożytne centrum Bhaktapur, historycznej stolicy Nepalu Starożytne centrum Bhaktapur, historycznej stolicy Nepalu
krzysztof błażyca /foto gość

R ok temu pisaliśmy w „Ma- łym Gościu” o katolickiej szkole w Katmandu, stolicy Nepalu, u podnóża Himalajów. Teraz, tuż przed wakacjami, zapraszamy do poznania kilku zabytków i zwyczajów tego kraju.

Kozy w ofierze

W Nepalu mieszka ok. 30 milionów ludzi. Większość, ponad 80 procent, to wyznawcy hinduizmu. Ich wierzenia oparte na starożytnych, barwnych mitach opowiadają o niezliczonej ilości bóstw. W Europie wiara w mity (greckie, rzymskie, słowiańskie) ustąpiła religii chrześcijańskiej, w Nepalu natomiast wciąż żywe są wierzenia czerpiące z dawnych tradycji i ludzkich wyobrażeń. Można tu zobaczyć mężczyznę oddającego cześć szesnastorękiej Durdze (według mitów walczącej z demonami) albo kobietę, która chodzi dokoła drzewa, bo wierzy, że w nim jest obecny stwórca Wisznu. Kierowca w samochodzie ma figurkę bóstwa Ganesi z głową słonia. Nawet nepalskie linie lotnicze składają „panu nieba” kozy w ofierze, aby uchronić samoloty przed awariami (poszukaj informacji na stronie malygosc.pl, klikając na lupę i wpisując hasło Nepal).

Święte miejsca

Starożytne świątynie Nepalu ozdobione postumentami lwów, słoni i postaci z hinduskiej mitologii znajdują się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. – Do najważniejszej świątyni – Paśupatinath – turysta nie wejdzie. Tylko wyznawcy hinduizmu mogą to zrobić – mówi Sujan, nepalski przyjaciel. Świątynia znajduje się nad brzegiem rzeki Bagmati. Nepalczycy palą tu ciała zmarłych, a prochy wrzucają do wody. – To święty zwyczaj i święte miejsce – tłumaczy Sujan. – My nie chowamy zmarłych w ziemi tak jak chrześcijanie. W Nepalu dużą grupą religijną są też buddyści. W Katmandu mieszczą się dwa najważniejsze dla nich miejsca pielgrzymkowe, tak zwane stupy (budowle w kształcie kopuł). Stupę Bodnath, jedną z największych na świecie, wybudowano mniej więcej w V wieku. Druga to Swayambu, zwana też małpią, bo pełno wokół niej makaków skaczących między buddyjskimi pielgrzymami i turystami. Aby wejść na szczyt, trzeba pokonać kilkaset schodów. Obie stupy uszkodziło trzęsienie ziemi w kwietniu 2015 r. Za miastem stoi natomiast buddyjski klasztor Kopan, gdzie do bycia mnichami przygotowują się tamtejsi chłopcy. W lesie wokół klasztoru powiewają tysiące chorągiewek z buddyjskimi modlitwami.

Festiwal rydwanów

W Nepalu jest też niewielka grupa chrześcijan. Około 2 milionów protestantów, 700 tysięcy katolików i tylko 70 księży. Biskup jest tylko jeden. Pochodzi z sąsiednich Indii. Katedra katolicka w Katmandu przypomina hinduską świątynię. – Żyjemy tu obok siebie, ludzie różnych religii… – mówi biskup Paul Simick. – Malowidła i figurę Maryi w naszej katedrze wykonali buddyści. A kolumny postawili miejscowi muzułmanie – dodaje. Z katedry można wybrać się pieszo do starożytnego miasta Patan. To najstarsze ze wszystkich miast Doliny Katmandu. Powstało w III wieku przed narodzeniem Chrystusa. W centrum znajduje się malowniczy plac Durbar. Obok jest muzeum, które kiedyś było pałacem królewskim. – Co roku w maju w Patan odbywa się festiwal rydwanów – mówi Sujan. – To najważniejsza uroczystość religijna miasta. Podobne do Patan jest miasto Bhaktapur, historyczna stolica Nepalu i trzecie z najważniejszych miast w Dolinie Katmandu. – Nigdzie na świecie nie zobaczysz tego co w Bhaktapur. Sztuka ma tu nawet 1000 lat – wita pastor Chandra, który jest też archeologiem. Kiedyś był hinduistą, ale od lat przewodzi grupie chrześcijan.

Obok młynków – psalm

Ponad miastem na wzgórzu w malowniczej wiosce znajduje się świątynia Changu Narayan. Dla Nepalczyków jest tym, czym dla starożytnych Greków był Akropol. – To jedna z najstarszych świątyń w Dolinie – mówi pastor Chandra. – Poświęcono ją bóstwu Wisznu. Hinduiści mają wiele bóstw, ale nie znajdziesz tu Boga, który zbawia, odpuszcza grzechy, kocha tak, że oddaje za ciebie życie – tłumaczy. Wracam do Katmandu. Wieczorem w stolicy uliczki przystrojone kolorowymi chorągiewkami tętnią życiem. Obok pamiątkowych buddyjskich młynków modlitewnych stoi obraz himalajskich szczytów, a na nim słowa z Psalmu 18: „Pan moją skałą”. W uliczkach rozchodzi się zapach palonego kadzidła. Grajkowie przemykają ze skrzypcami. Dzwonią kolorowe riksze. „Namaste, namaste!” (witaj, witaj) – pozdrawiają się ludzie. – To inny świat… – uśmiecha się przyjacielsko Sujan. – Inny, piękny i zadziwiający – przyznaję.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.