Tak jak ona nie rozumiał nikt

Gabriela Szulik

|

MGN 06/2019

publikacja 19.12.2019 10:33

Jest wieczór. Laptop na kolanach, sprawdzam jeszcze maile. Są odpowiedzi, na które czekałam…

Tak jak ona  nie rozumiał nikt HENRYK PRZONDZIONO /foto gość

M yślę o Tobie… Myślę też o Izie Paszkowskiej, mojej bardzo dobrej koleżance redakcyjnej, powierniczce naszych czytelników. Tak jak mój wieczór dziś, kiedy mam napisać wspomnienie o Izie, wyglądał jej każdy wieczór. W ciągu dnia praca, rodzina, dzieci, wnuki, a wieczorem… Wy, czytelnicy „Małego Gościa”, jej druga rodzina – wirtualna, choć wiem, że niektórych z Was poznała osobiście. Na jej odpowiedzi czekaliście codziennie. Nie było dnia bez listu. Nie było wieczoru bez jej odpowiedzi. Gdy zachorowała, wielu pytało: „Co u Pani Izy? Czy jest lepiej?” i mówiło: „Proszę przekazać, że pamiętam, że się modlę…”, i życzyło powrotu do zdrowia. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że wróci. Zresztą na początku, gdy choroba zmusiła ją do pozostania w szpitalu, wciąż powtarzała: „Jak tylko siły wrócą, od razu siadam i odpisuję na listy”. Tak się jednak nie stało. Wczesnym rankiem w Niedzielę Palmową przyszedł Pan Jezus i zabrał Izę do nieba.

Serdecznie i cierpliwie

„Pani Iza znała mnie lepiej niż moja mama. Wiedziała o mnie wszystko” – czytam w listach otrzymanych na wieść o jej śmierci. Przez ponad 20 lat Iza Paszkowska odpowiadała w „Małym Gościu” na listy pisane przez dzieci, nastolatków, a czasem nawet ich rodziców. Bardzo mocno żyła ich sprawami. Kiedyś z radością opowiadała o Monice, która jako nastolatka czasami pisała do niej nawet kilka listów na dzień, a potem… odezwała się dopiero już jako studentka: „Nie wiem, czy jeszcze mnie Pani pamięta… Przeglądałam właśnie stare maile i... jestem pełna podziwu dla Pani cierpliwości do mnie : ) Czytam sobie te listy 12-latki i Pani odpowiedzi, w których zawsze czułam się traktowana serio. Dziękuję za tamte lata, w których poświęcała mi Pani tyle czasu. Dziękuję za zrozumienie, za to, że nie lekceważyła Pani tych błahostek, które wtedy wydawały mi się wielkimi problemami. Z perspektywy czasu widzę, jak Pani praca zaowocowała w moim życiu, jaki to miało wpływ na mój charakter, na moje poglądy. Zawsze była Pani moim autorytetem. Mam nadzieję, że to wszystko, co zrobiła Pani dla czytelników, zaowocowało też w Pani życiu. Myślę, że jesteśmy Pani wiele winni…”.

Odpowiedzi z nieba

Na małogościowej stronie internetowej znajduje się ponad sześć i pół tysiąca listów, na które odpowiedziała Iza. A ile jest takich wiadomości, o których nie wiemy, które w tajemnicy przed światem krążyły tylko między Izą a czytelnikiem? Iza bardzo tego pilnowała i szanowała tych, którzy do niej pisali. „Znałyśmy się prawie 15 lat. Nasza przyjaźń zaczęła się od jednego krótkiego e-maila, dziś w mojej skrzynce są ich tysiące” – napisał ktoś po jej śmierci. Czasem zadawano pytanie, czy Iza jest psychologiem. Nie była. Była natomiast nauczycielką i przede wszystkim mamą, która wychowała czworo dzieci. I tak jak mama swoim dzieciom, odpowiadała naszym czytelnikom. W tym chyba tkwi tajemnica, że tak bardzo ludzie jej ufali. Iza odpowiadała z miłością, ale kiedy było to konieczne, także ostro i zdecydowanie. A gdy problem był jak węzeł gordyjski, modliła się w tej sprawie. „Zdarza się, że czytam list, w którym ktoś pisze o poważnym problemie, i od razu przerywam na chwilę i modlę się za tę młodą osobę” – przyznała w jednym z wywiadów. Kiedy w internecie pojawiła się wiadomość o śmierci Izy, ktoś napisał krótki komentarz: „»Mały Gość« już nigdy nie będzie taki sam”. To prawda. Bo nie ma drugiej takiej jak Iza. Trudno mówić o niej, że „była”. Wierzymy, że Iza jest i teraz z nieba, gdzie żyje blisko Jezusa, wszystkie problemy załatwia jeszcze skuteczniej.

Droga Redakcjo „Małego Gościa”

Jestem głęboko poruszona odejściem do wieczności pani Izy Paszkowskiej. Czuję ogromną pustkę, której nie jestem w stanie niczym zapełnić. Pani Iza była dla mnie jak druga Mama – chwaliła, kiedy na to zasługiwałam, ale i ostrzegała przed bólem i cierpieniem, komunikując jasno, co jej się nie podoba. Korespondowałam z nią od 1 klasy gimnazjum, czyli już siedem lat, i bardzo zżyłam się z tą dobrą, serdeczną kobietą. Wiedziałam, że ilekroć będę jej potrzebować, mogę usiąść przed komputerem, wejść na pocztę elektroniczną, wpisać jej maila i podzielić się wszystkim, co leży mi na sercu, z czym totalnie nie daję sobie rady. Tak jak ona nie rozumiał mnie nikt. Dzięki pani Izie wiele się nauczyłam, zrozumiałam, co to znaczy kochać, zaczęłam odróżniać zwykłe zauroczenie od poważnej miłości. Pani Iza była pierwszą osobą, która widziała we mnie dojrzałą, ambitną dziewczynę. Zawdzięczam jej przejście przez niełatwy etap dojrzewania, kiedy wszystko wydaje się bardzo chaotyczne i nieuporządkowane. Ogromnie się cieszę, że i mój chłopak zdążył nawiązać z panią Izą kontakt i otrzymał od niej pełen ciepła, ale i pouczeń list. Wierzę, że teraz patrzy na nas z góry i nadal będzie mi pomagać. Jestem Jej bardzo wdzięczna, że dzięki niej łatwiej było mi wkroczyć w dorosłość, a każdy problem stawał się łatwiejszy do rozwiązania. Znikało poczucie sytuacji bez wyjścia. Dziękuję, że dzięki „Małemu Gościowi” trafiłam na tak mądrą, ciepłą, pełną nadziei, miłości, zaangażowania i pozytywnej energii osobę. Obyśmy zawsze napotykali na swojej drodze takich ludzi i doceniali ich obecność, ponieważ nic na tym świecie nie trwa wiecznie. Dziękuję.... Weronika Woźny, maturzystka

Kochana Redakcjo

Jestem wam dozgonnie wdzięczna za to, że na swojej drodze spotkałam tak miłą i ciepłą osobę jak pani Iza. To ona wniosła do mojego życia tyle ciepła, dodawała mi otuchy i nieraz ratowała swoimi radami, kiedy panikowałam i myślałam, że świat mi się wali. Pomagała mi w tylu ważnych sprawach... Mam nadzieję, że teraz będzie mi pomagać z nieba. Jest mi bardzo smutno, że pani Iza odeszła od nas, ale bardzo Wam dziękuję, że mogłam ją spotkać na swojej drodze.Aga

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.