Idealista i marzyciel

Przemysław Barszcz

|

MGN 03/2019

publikacja 14.03.2019 09:40

Jako kilkunastoletni chłopak walczył w powstaniu listopadowym. Na pokładzie żaglowca z włoskiego Triestu popłynął do Nowego Jorku. Jest autorem pierwszej książki wydanej po angielsku w Kalifornii.

Nagrobek Feliksa Wierzbickiego na Cmentarzu Narodowym  w San Francisco Nagrobek Feliksa Wierzbickiego na Cmentarzu Narodowym w San Francisco
zasoby internetu

Do USA Feliks Wierzbicki przypłynął w 1834 roku. Po upadku powstania listopadowego i pobycie w więzieniu nie miał czego szukać w okupowanej przez zaborców ojczyźnie. Początkowo w Ameryce studiował medycynę i pracował naukowo. Pewnego dnia, kiedy między USA a Meksykiem trwała wojna, zobaczył oddział amerykańskich ochotników Stevensona i zaciągnął się w ich szeregi. Do Kalifornii przypłynął na pokładzie statku szpitalnego „Loo Choo” w roku 1847. Wojna z Meksykiem w zasadzie już się skończyła. W historii Kalifornii rozpoczął się okres, który do dziś fascynuje. Wyobraźnię pionierów rozpalała gorączka złota. Prawo ustalano za pomocą rewolweru – ten zakątek Ameryki dopiero czekał na zbadanie. Zaczynał się czas Dzikiego Zachodu.

Gorączka złota

W tym samym roku, w którym Wierzbicki postawił stopę na kalifornijskiej spalonej słońcem ziemi, John Marshall znalazł w rzece piękną, błyszczącą bryłkę – samorodek złota. Był to początek kalifornijskiej gorączki złota – jednego z najbardziej niezwykłych epizodów części świata położonej nad Pacyfikiem. Równie łatwo było zdobyć fortunę jednego dnia, co przegrać ją w pokera lub kości jeszcze tej samej nocy. W jednej chwili dziura w ziemi, którą poszukiwacz wykopał swoim kilofem, okazywała się kopalnią przebogatą w złoto. W następnym momencie trzeba było dobywać broni, żeby – jak to oględnie określano – udowodnić swoje prawa do znaleziska. W Kalifornii tamtych czasów ceniono ludzi śmiałych, zwłaszcza jeżeli potrafili szybko i bez wahania dobyć długolufowego colta. Pękate, skórzane woreczki ze złotym piaskiem lub bryłkami złota wielkości orzechów przechodziły z rąk do rąk. Szybciej jednak niż majątki powstawały legendy i niezwykłe opowieści.

Rzezimieszki i marzyciele

Oddział wojska, z którym przybył Polak, w większości stanowili awanturnicy. Z radością zasilili oni szeregi poszukiwaczy złota, rewolwerowców i rzezimieszków, rabując dyliżansy z bronią w ręku. Feliks Wierzbicki – idealista i marzyciel – bynajmniej nie był awanturnikiem. Taka jak on była Kalifornia – marzycielska, śmiała i nie cofająca się przed żadnym wyzwaniem. Gorączka złota stanowiła tylko jedno oblicze tego regionu. Nowe ziemie krainy przyciągały ludzi odważnych, szukających wolności i chcących zrealizować najbardziej niezwykle plany. Nieprzypadkowo to właśnie w Kalifornii, ojczyźnie ludzi, którzy nie znali słowa „niemożliwe”, wiele lat później powstało Hollywood, nazywane fabryką snów.

Spełniony idealista

Feliks Wierzbicki na amerykańskiej ziemi również zrealizował swoje marzenie. W 1849 roku napisał książkę, która była pierwszą wydaną po angielsku publikacją w Kalifornii. Opowiedział światu o niepowtarzalnym fenomenie złotego kalifornijskiego kraju. Chociaż idealistom i marzycielom nie zależy na pieniądzach (chcą jedynie gonić za tęsknotami i realizować kolejne pomysły), książka przyniosła Wierzbickiemu majątek. Jako szanowany obywatel, dżentelmen i założyciel Towarzystwa Medycznego, który pomimo posiadania własnego powozu, cylindra i stosu dolarów nie zrezygnował z marzeń i radości życia, osiadł w kalifornijskim mieście San Francisco i żył tam szczęśliwie jeszcze wiele lat. Zawsze też bliska była mu sprawa odzyskania wolności przez Polskę i nigdy, nawet daleko nad wielkim oceanem, nie zapomniał o ojczyźnie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.