To była przygoda!

Agata Puścikowska

|

MGN 03/2019

publikacja 14.03.2019 09:43

Śpiewają, tańczą, grają, bawią się, przyjaźnią. A wszystko na prawdziwie góralską nutę.

Po śpiewach i tańcach w Pałacu Prezydenckim wspólne zdjęcie. Mali Maniowianie z pierwszą damą, panią Agatą Kornhauser-Dudą Po śpiewach i tańcach w Pałacu Prezydenckim wspólne zdjęcie. Mali Maniowianie z pierwszą damą, panią Agatą Kornhauser-Dudą
MAREK WOJTASZEK

Mali Maniowianie to zespół ludowy. Tancerze i śpiewacy, młodzi muzycy w przepięknych regionalnych strojach. Potrafią nie tylko na scenie, ale również między sobą mówić gwarą. Niedawno przeżyli wielką przygodę. Zaśpiewali i zatańczyli w Pałacu Prezydenckim i spotkali się z pierwszą damą, Agatą Kornhauser-Dudą. To była przygoda!

Zatopiona wieś

Dawno, dawno temu na dnie Jeziora Czorsztyńskiego była sobie wieś Stare Maniowy… To wcale nie bajka. Jeszcze czterdzieści lat temu w miejscu, gdzie dziś znajduje się zalew, stała przepiękna, stara góralska wieś. Przeniesiono ją kilka kilometrów dalej, na zbocze Gorców, a na jej miejscu powstało ogromne jezioro. Zapora musiała powstać dla bezpieczeństwa, żeby wody Dunajca nie zalewały dolin. Mieszkańcy zbudowali nowe domy, jednak wraz ze starą wsią zanikły stare obyczaje, pieśni, stroje. Ale tęsknota za tradycją przetrwała w ludziach. – Najpierw dzięki ówczesnemu wójtowi Czorsztyna Stanisławowi Wojtaszkowi, mojemu ojcu, powstał zespół Mali Maniowianie – opowiada pani Katarzyna Dobrzyńska. – Tata kochał i kocha folklor. Chciał, by tradycje zatopionej wsi zaczęły się odnawiać.

Setka chętnych

Nie było to wcale takie proste. Bo skąd wziąć instruktorów, którzy nauczyliby dzieci tańców i śpiewów, prowadziliby zespół? Wtedy pomogli Anna i Kazimierz Wolscy z pobliskiej Mizernej, a do współpracy zaprosili Marię i Józefa Staszelów. Dwadzieścia pięć lat temu, w lutym, odbyło się pierwsze spotkanie i pierwsza próba. – Pamiętam, że przyszła wtedy chyba ponad setka dzieci – opowiada pani Kasia, wówczas tancerka w zespole. Zaczęły się próby. Po kilku miesiącach pozostali najbardziej pracowici: około 60 dzieci, które uczyły się góralskich tańców i śpiewu na głosy. – Po raz pierwszy na festynie pokazaliśmy, co umiemy: taniec górali podhalańskich, który zresztą do łatwych nie należy… – śmieje się pani Kasia. – Ale były brawa!

Szukanie i słuchanie

Dzieci należące do zespołu pochodzą z Maniów oraz sąsiednich wsi i miejscowości: Huby, Mizernej, Czorsztyna, Kluszkowiec. W sumie 66 dzieci, w wieku od 4 do 16 lat. Śpiewają i tańczą skomplikowane układy choreograficzne pod okiem instruktorów: Katarzyny Dobrzyńskiej (kiedyś tancerki) i Mateusza Buły. Na skrzypeczkach i basach (góralski instrument przypominający wiolonczelę, ale z trzema strunami) przygrywa im dziecięco-młodzieżowa kapela. W szkółce działającej przy zespole uczą się gry na instrumentach smyczkowych, a niektórzy na… oryginalnych, ręcznie robionych fujarkach, co wcale nie jest takie proste, jak może się wydawać. – Ale my to lubimy! Chcemy śpiewać to, co nasze babcie – mówią chórem mali artyści. – W domu czy na szkolnej dyskotece bawimy się przy innej muzyce, ale folklor też jest nasz! Instruktorzy bardzo się starają, by dzieci śpiewały i grały jak dawniej, szukają opracowań dotyczących muzyki góralskiej, ale słuchają też starszych ludzi i uczą się od nich.

Do pałacu!

W lutym zespół obchodził 25-lecie istnienia. Z tej okazji 21 stycznia dwa duże autokary pojechały z Maniów do Warszawy, do Pałacu Prezydenckiego. Przyjęła ich pierwsza dama, pani Agata Kornhauser-Duda. – Jak to się stało? – pytam. – To była spontaniczna akcja – opowiadają Mali Maniowianie. – Wielka nagroda za te wszystkie lata pracy. – Dwa lata temu zapytałam, co dzieci chciałyby dostać na 25-lecie zespołu – wspomina pani Kasia. – Odpowiedziały, że największym prezentem byłby występ w ważnym miejscu, ale u prezydenta nie mamy szans… Pani instruktorka pamiętała o tym marzeniu. Kilka miesięcy przed jubileuszem opowiedziała o sprawie swojemu bratu. Pan Marek od razu wyjął telefon i na jednym z portali społecznościowych napisał do… prezydenta Andrzeja Dudy! – Nie minęło wiele czasu, gdy ku naszemu ogromnemu zdziwieniu pan prezydent odpisał! – opowiada pani Kasia. – I zaprosił nas do pałacu na występ.

Niespodzianka prezydenta

– Bardzo ciepło przyjęła nas pani Agata Kornhauser-Duda – opowiadają dzieci. – Jest bardzo miła, w ogóle nie wstydziliśmy się przy niej. Zaśpiewaliśmy, zatańczyliśmy w pięknej sali, zwiedzaliśmy gabinet pana prezydenta i bibliotekę, a potem zaproszono nas na poczęstunek! – wspominają góralscy tancerze i śpiewacy. – Dzieci pytały nawet o to, kto tak dobrze gotuje w pałacu prezydenckim – śmieje się pani Kasia. – A potem była niespodzianka. Pierwsza dama odebrała telefon od swojego męża, który wtedy przebywał za granicą, i Mali Maniowianie uczestniczyli w telekonferencji z prezydentem! Przez telefon nawet mu zaśpiewali. Na koniec zaprosili pierwszą damę na piękne podhalańskie tereny. – Będziemy bardzo długo wspominać nasz występ w pałacu – mówi pani Katarzyna. – I zachęcamy wszystkich – dodaje – wy też śpiewajcie i grajcie na waszą nutę. W każdym regionie Polski są piękne tradycje. Wystarczy je odkryć.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.