Dobra robota

Piotr Sacha

|

MGN 03/2019

publikacja 14.03.2019 09:41

Okrągły rok przygotowują się, by dostać strój i nowe zadania. W niedzielę Dobrego Pasterza zostaną przyjęci do grupy ministranckiej.

Co roku, w Niedzielę Dobrego Pasterza, do służby wstępuje mocna grupa chłopaków Co roku, w Niedzielę Dobrego Pasterza, do służby wstępuje mocna grupa chłopaków
Roman Koszowski /Foto Gość

Przed kościołem w Dobrej zbiera się grupa chłopaków. – Dosyć liczna grupa… – uśmiecha się ks. Jakub Jasiak. – W sumie służy stu ministrantów – dodaje spod czarnego, eleganckiego kapelusza. Uściskiem dłoni wita ceremoniarzy, lektorów, ministrantów i kandydatów. Nikogo nie pomija.

Roczny staż

W minionym roku do grupy dołączyło 18 trzecioklasistów. Rok wcześniej aż 22. Dziś dziewięciu uczniów trzeciej klasy myślami jest już przy… niedzieli Dobrego Pasterza. Tego dnia, 12 maja, zostaną przyjęci do grona ministrantów. – Dostaniemy tunikę i kapturek. Tydzień po Pierwszej Komunii Świętej – cieszy się kandydat Mateusz. – Niedziela Dobrego Pasterza to dzień modlitwy o powołania – zauważa ks. Jakub. – Kandydaci czekają na tę chwilę cały rok. Zgłaszają się w czerwcu. Przychodzą na zbiórki jako aspiranci. Komże przyjmują w uroczystość Chrystusa Króla. Odtąd są kandydatami na ministrantów. Tak jak ich starsi koledzy stoją blisko ołtarza, lecz nie mogą jeszcze dzwonić, zajmować się ampułkami ani pełnić innych funkcji ministranckich. – Co środę mamy własne zbiórki – rzuca kandydat Paweł. – Pod okiem ceremoniarzy Marcina i Kacpra uczymy się, jak prawidłowo rozkładać kielich, jak ustawić się w procesji – dopowiada Mateusz.

Szkolna rekrutacja

Dobra leży niedaleko Limanowej, w granicach Beskidu Wyspowego. Jednym słowem – wysoko. Krystian i Kacper do kościoła mają spory kawałek drogi. – Jakieś cztery kilometry. Jeśli jest dobra pogoda, dojeżdżamy rowerami – mówi Kacper. – W stronę kościoła mamy z górki, więc siedem minut wystarczy, żeby dotrzeć na Mszę. Trudniej z powrotem. Bo to pod górkę – śmieje się Krystian. – Wracając, czasem zahaczamy o pizzerię – przyznają 15-latkowie. W kościele oprócz głównej zakrystii jest zakrystia dla ministrantów. Każdy ma swój numerek na wieszaku. – Ja mam dziesiątkę – rzuca Tomek. – A ja 44 – informuje Kuba. Niedługo w zakrystii staną nowe szafy na nowe stroje. Świetnym miejscem na ministrancką rekrutację jest szkoła. Kuba kiedyś zaprosił na zbiórkę Marcina (numerek 42), a Wiktor – Bartka (numerek 35).

Ministrant to ktoś

W środę mają zbiórki. Oddzielnie kandydaci, oddzielnie ministranci i lektorzy. A po zbiórce ministrancki trening piłkarski. – W wakacje razem wyjeżdżamy na oazę Liturgicznej Służby Ołtarza – opowiada Marcin. – Jesienią jedziemy na dwa dni skupienia do księży sercanów. Stamtąd robimy wypady na piłkę czy gokarty. Odwiedzamy też seminarium duchowne w Tarnowie, katedrę. Sporo czasu poświęcamy na ćwiczenia z ministrantury – dopowiada ks. Jakub. Służba w parafii Matki Bożej Szkaplerznej zobowiązuje… Niektórzy ministranci pod komżą noszą medalik szkaplerzny. Są też członkami Szkolnego Koła Caritas albo Młodzieżowej Grupy Apostolskiej. – Tutaj, w Dobrej, każdy wie, że ministrant to jest ktoś – kończy opiekun grupy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.