Lubię dawać prezenty

Rozmawiał Piotr Sacha

|

MGN 01/2019

publikacja 17.12.2018 11:45

O sztucznych inteligencjach, które rozpoznają twarze na zdjęciach, prowadzą samochód, a nawet czytają w myślach, opowiada student Wydziału Informatyki Politechniki Białostockiej Petros Psyllos.

Lubię dawać prezenty Petros Psyllos i jego robot Józef Wolny /Foto Gość

„Mały Gość”: Jak powinienem się do Ciebie zwracać: Piotr czy Petros?

Petros Psyllos: Można tak i tak. (śmiech) W dokumentach jestem Petros. Mój tata jest Grekiem z wyspy Chios, a mama Polką z Białegostoku. Na wyspie Chios podobno urodził się Homer, starożytny poeta. Taka ciekawostka. (śmiech)

Lubisz mitologię grecką?

Lubię. Na przykład mit o Talosie – olbrzymie z brązu strzegącym Krety. Albo o Pandorze – kobiecie ulepionej z gliny... Kojarzą mi się ze sztuczną inteligencją. Już wtedy wyobrażano sobie myślącą maszynę stworzoną na podobieństwo człowieka.

A jak myślisz, o czym teraz myślę?

Hm... (śmiech)

Mógłbyś zbudować maszynę, która będzie czytała w moich myślach?

Mógłbym, ale nie muszę. Bo coś takiego już istnieje.

Naprawdę?!

Naprawdę! Naukowcy śledzili myśli innych osób. Widzieli obrazki na ekranie, gdy komputer analizował sygnał z rezonansu magnetycznego. Mogli nawet obserwować sny!

Potrafiłbyś sam stworzyć coś podobnego?

Jeśli miałbym odpowiednie narzędzia i nieograniczony dostęp do wiedzy... Tyle że trwałoby to strasznie długo. Jeśli zacząłbym pracę dziś, skończyłbym pewnie na starość. (śmiech)

Bo sztuczna inteligencja to... dosyć skomplikowany temat.

Sztuczna inteligencja to taki archipelag wysp na oceanie naszej niewiedzy. Naukowiec podpływa do jednej czy drugiej wyspy...

A te wyspy to...

Na przykład algorytmy genetyczne czy algorytmy mrówkowe – tu naśladuje się zachowanie rojów osobników. Albo sztuczne sieci neuronowe, zbiory rozmyte...

A Ty do której wyspy dotarłeś?

Do sieci neuronowych. To najciekawsza z wysp. (śmiech) Na przykład dzięki takim sieciom smartfony rozpoznają osoby na zdjęciach.

Gdzie na co dzień możemy jeszcze spotkać sztuczną inteligencję?

Sztuczna inteligencja filtruje nasze e-maile i wybiera, które z nich trafią do folderu „spam”. Sztuczna inteligencja automatycznie taguje zdjęcia, kieruje samochodami, podpowiada przy zakupach w internecie, steruje ruchem drogowym, rozpoznaje głos w smartfonie... Lista jest dłuuuga. (śmiech)

Czy sztucznej inteligencji powinniśmy się bać?

Raczej ludzi, którzy za nią odpowiadają, bo sztuczna inteligencja z własnej woli nie wyskoczy z komputera i nie zacznie strzelać. To tylko narzędzie. Pytanie, czy któregoś dnia uwolni się spod kontroli człowieka. Z naukowego punktu widzenia to możliwe. Z drugiej strony dawno temu przepowiadano, że człowieka całkowicie zastąpią myślące maszyny. Na razie robią to na szczęście w ograniczonym zakresie.

Co w tym roku chciałbyś dostać pod choinkę?

(Po namyśle) Może autonomiczny samochód. Albo najszybszy superkomputer świata... Tylko że są to niemożliwie drogie zabawki. (śmiech)

Lubisz dawać prezenty innym?

Nawet bardziej niż dostawać! Prezenty rzeczowe i te wirtualne. Jakiś czas temu młodszej siostrze sprezentowałem własną aplikację – „przypominacz”. Miała jej przypominać o klasówkach w szkole. (śmiech)

A niewidomym dałeś w prezencie urządzenie zastępujące w pewnym zakresie oczy...

Rzeczywiście, prototyp urządzenia nazywa się Matia, a to po grecku „oczy”. Dzięki niemu niewidomi lepiej mogą orientować się w terenie. Jako aplikacja pojawi się w muzeach. Na początku w Muzeum Podlaskim. Sztuczna inteligencja rozpoznaje przeszkody i prowadzi bezpiecznie niewidomego do obrazu, gdzie może posłuchać opisu dzieła, przed którym stoi. Niektóre elementy tego projektu wykorzystałem w moim najnowszym urządzeniu, czyli robocie społecznym, który będzie mógł z nami porozmawiać na dowolny temat.

Cały artykuł w styczniowym numerze „Małego Gościa”

Sztuczna inteligencja to... Twój uczeń. Można tak powiedzieć? Tak. Przypomina trochę niemowlaka, którego trzeba wszystkiego nauczyć. To bardzo odpowiedzialne zadanie. Na przykład Matia – oczy dla niewidomych – rozpoznaje przedmioty, ludzi, a nawet ich emocje wypisane na twarzy. Skąd to wie? Z bazy zdjęć dostępnych w internecie. Ale tu pojawił się problem... Bo kiedy uczyłem moją sztuczną inteligencję wypowiadania się, nie pomyślałem, żeby założyć filtr rodzicielski, by poznawała tylko przyzwoite, kulturalne słowa. Pojechałem z Matią na targi naukowe do Francji i w pewnym momencie podeszły do mnie osoby ciemnoskóre. Okazało się, że moje urządzenie, które posługuje się też językiem angielskim, określiło je bardzo obraźliwie. Było mi strasznie wstyd. Dostałem dobrą lekcję: za sztuczną inteligencję trzeba być odpowiedzialnym jak za własne dziecko. „Ha, widzisz, signor, a chwilę wcześniej dał on przejrzeć mojemu Benedyktowi, a ten, wasza mość, uczciwie życzenia przesłał”. Kto jest autorem tych słów? Tego nie napisał żaden człowiek. To fragment sztuki teatralnej stworzonej przez sztuczną inteligencję w komputerze. Zapoznałem ją z dziełami Szekspira i Mickiewicza i teraz bardzo chciałbym zobaczyć tę sztukę w wykonaniu prawdziwych aktorów! Opowiedz o swoich pierwszych wynalazkach. Mój dziadek jest elektrykiem. Od dziecka podpatrywałem, jak majsterkuje, i już jako sześciolatek próbowałem łączyć żarówki... Nieraz miałem bliskie spotkania z prądem. (śmiech) Tworzyłem proste kosiarki albo maleńkie odkurzacze, które pracowały na silniczku z jakiejś zabawki. W szkole podstawowej zaprojektowałem prosty nadajnik radiowy. Zabawa polegała na tym, że sąsiad włączał radio, a ja wkraczałem na tę samą częstotliwość z własną muzyką. I nasłuchiwałem, jak się denerwuje. (śmiech) Inny mój żart nazywał się „pipek dręczyciel”. Gdy w pokoju robiło się ciemno, ten prosty czujnik włączał głośny brzęczek, a ja wtedy podkładałem moje urządzenie w sypialni babci. Babcia wstawała z łóżka, żeby zlokalizować dźwięk, zapalała światło... ale wtedy pipek się wyłączał... Albo jeszcze domowy podsłuch. Dawniej w telefonach stacjonarnych znajdowały się węglowe mikrofony, które nie potrzebowały wzmacniacza. Ukryłem je w różnych punktach, połączyłem przewodami z głośnikiem ukrytym w mojej bazie. I… podsłuch gotowy. Od czego zacząć, żeby skończyć jako elektronik wynalazca? Od eksperymentowania. Komputer niestety potrafi zabić w dziecku kreatywność. Zawsze warto sięgnąć po klocki Lego. I budować na przykład… roboty. Później można zacząć tworzyć własne konstrukcje – drewniane, mechaniczne. To kształtuje wyobraźnię przestrzenną. Jeszcze później warto poznawać prostą elektronikę. To tak na początek... Czym chcesz zająć się w przyszłości? To dość długa lista… (śmiech) A pierwszy punkt na tej liście? Cyberdiagnoza, czyli rozpoznawanie chorób przez sztuczną inteligencję. Syntezator mowy Studia Specjalnie przystosowany tablet z autorskim oprogramowaniem pomoże niepełnosprawnym z problemami w porozumiewaniu się. Zbiór wskazanych przez użytkownika słów lub obrazków jest przetwarzany na mowę. Elektroniczna makieta skrzyżowania Gimnazjum Może być wykorzystana do nauki zasad ruchu drogowego. Prezentuje skrzyżowanie, a na nim tramwaj, rower i samochód. Nauczyciel wybiera na komputerze sytuację drogową, makieta wyświetla rozłożenie pojazdów i znaków na skrzyżowaniu, a uczeń wskazuje prawidłową kolejność przejazdu pojazdów. Ruch jest animowany za pomocą przecinających się linijek LED. Psyllosbot – robot Studia Robot, z którym można porozmawiać o wszystkim. Na pytania odpowiada po polsku. Naśladuje przy tym barwę głosu i sposób mówienia wybranej osoby. Układ elektroniczny steruje kilkunastoma serwomechanizmami, odwzorowującymi ruchy człowieka. Przetwornica napięcia Szkoła podstawowa Przetwarza napięcie akumulatorowe o wartości 12 V na sinusoidalne napięcie 230 V. Może służyć do zasilania urządzeń w czasie wyjazdów wakacyjnych, gdy nie ma dostępu do gniazda sieciowego. Ma też dodatkowe funkcje: zdalne sterowanie pilotem na podczerwień, układ kontroli jakości napięcia zasilającego, wyłącznik zmierzchowy, wyłącznik czasowy czy regulator jasności żarówki. Matia – oko dla osób niewidomych Studia Mobilny moduł przez Bluetooth łączy się ze smartfonem. Potrafi opisać świat za pomocą słów, muzyki i bodźców dotykowych. Całość ma 13 sensorów, dzięki którym niewidomy orientuje się w otoczeniu, rozpoznaje przedmioty z dokładnym opisem, czyta tekst, wykrywa ludzi i ich emocje. Pierścień elektroniczny Szkoła średnia Można dzięki niemu zdalnie sterować urządzeniami elektronicznymi w domu czy samochodzie. Pierścień przede wszystkim wspiera niewidzących podczas korzystania z telefonu komórkowego. Niewielki sygnet można nosić stale, jak zegarek. Palec staje się wirtualną kredą, a przed użytkownikiem pojawia się wirtualna tablica, na której można zapisywać litery czy wydawać komendy. Mówiąca rękawica Szkoła średnia Powstała z myślą o tych, którzy nie potrafią mówić. Może pracować w trybie sterowania (złożone gesty ręki) i w trybie klawiatury (każdy palec odpowiada za osobną grupę liter, wskazywaną kciukiem). Gesty zamienione są na mowę, którą generuje autorski syntezator. Taka rękawica pomoże na przykład w załatwianiu spraw w urzędzie czy podczas zakupów. Sterownik szklarniowy Gimnazjum Służy do kontrolowania warunków w szklarniach z warzywami. Nadzoruje temperaturę, wilgotność powietrza, steruje matami grzewczymi i wentylatorem. Dzięki rozbudowanej sieci sensorów przewiduje warunki pogodowe na kilkanaście dni, informując właściciela o możliwych problemach.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.