Dom Mocarzy

Agata Puścikowska

|

MGN 01/2019

publikacja 14.02.2019 14:41

W Wigilię przy wielkim stole usiądą wszyscy razem: siostry zmartwychwstanki i dzieciaki. Święta Rodzina im pobłogosławi.

Największym marzeniem mocarzy  z Mocarzewa jest wybudowanie domu dla dorosłych wychowanków Największym marzeniem mocarzy z Mocarzewa jest wybudowanie domu dla dorosłych wychowanków
henryk przondziono /foto gość

W Mocarzewie, trzydzieści kilometrów od Łowicza, mieszka prawie sto dziewcząt i chłopców. Najmłodsze dzieci mają po kilka lat, najstarsze... ponad 60. Tak, tak. Dorośli ludzie czasem też są jak dzieci: cieszą się, uczą, bawią, mają przyjaciół, poznają świat. Poznają inaczej niż w zwykłych szkołach: ostrożniej, trochę wolniej, dokładniej. Tutaj nie każdy umie pisać i czytać, bo nie musi, ale każdy wie, że jest bezpieczny, kochany i ważny. Każdy też umie radośnie się uśmiechać, czekać na Boże Narodzenie i małego Jezusa, i dawać wyjątkowe prezenty. Bo przecież każdy tu ma jakąś moc…

Mocne siostry

Dorotka robi stroik świąteczny. Starannie przykleja ozdoby, stara się nie pobrudzić klejem. Pieczołowicie dobiera kolory bombek do zielonego igliwia. Ładnie wyszło. Dorotka jest dumna. Mieszka w Domu Mocarzy od lat, sama już nie wie jak długo. Mieszka, uczy się. To jej prawdziwy dom. Bo czasem tak jest, że dziecko potrzebuje troski kogoś spoza rodziny, gdy mama i tata są chorzy albo trudno im wychować własne, chore dziecko. Dorotka, wraz z przyjaciółmi, stale mieszka w Mocarzewie. Wszystkimi opiekują się siostry zmartwychwstanki. Zakonnice to dla wielu dzieci przybrane mamy. – W naszym domu są dzieci, które mieszkają i uczą się w szkole specjalnej, od poniedziałku do piątku, a na sobotę i niedzielę wracają do rodziców. Inne dzieci są z nami cały czas, bo albo rodziców nie mają, albo też rodzice nie mogą się nimi zaopiekować – mówi siostra Benedykta. – Wszystkie są przez nas kochane i staramy się, by Mocarzewo było dla nich cudownym, pełnym ciepła domem. Dorotka uśmiecha się od ucha do ucha, a potem przytula siostrę Benedyktę. – Dorotka ma moc uśmiechu – śmieją się wszyscy. – Obdziela uśmiechem i zaraża radością.

Mocna Święta Rodzina

– Nie trzeba być doskonałym z matematyki, fizyki czy chemii, żeby być wspaniałym człowiekiem i mieć wyjątkowe moce – mówi s. Elwira. – Każdemu Pan Bóg daje jakieś moce. Trzeba je tylko odkryć. Dzieci, którymi się opiekujemy, mają ich całe mnóstwo. A my je chętnie pokazujemy światu! Natalia ma 17 lat, jej mama zmarła, a tacie trudno było opiekować się córką. Bo Natalia potrzebuje wyjątkowego wsparcia: czasu, by nauczyć się choćby prostych czynności. Nie szkodzi. Natalia ma moc pomysłów i... talent aktorski. Zauważyły to siostry i na jasełkach mocarzewskich Natalia zagra Maryję. Bardzo się z tego cieszy. Na pewno będzie świetną Maryją. Z radością utuli małego Jezusa. Będzie go kołysać i śpiewać mu kołysanki – kolędy. Konrad też ma 17 lat. W Mocarzewie się uczy, a nocuje we własnym domu, do którego raz w tygodniu, po lekcjach, dojeżdża rowerem. Całe 11 km. Taką ma moc w nogach. Sumienny jest, obowiązkowy. Trochę taki jak... św. Józef. Dlatego w jasełkach zagra właśnie Józefa. Czyta bardzo słabo i nie wiadomo, czy więcej się nauczy, ale za to rolę zapamiętuje szybko i deklamuje tekst z pamięci. – Jasełka mamy co roku inne, i kto inny gra Świętą Rodzinę – opowiadają siostry. – Nasze dzieci bardzo to lubią i z całych sił pracują, by wszystko świetnie wypadło. Starają się zagrać jak najlepiej.

Mocne dzieci

Do świątecznej radości trzeba się porządnie przygotować. Codziennie, jeszcze przed zajęciami, dzieci mają spotkania adwentowe. Siostry opowiadają o Bożym narodzeniu, o tym, że mały Jezus urodził się w stajence, a nie w bogatym domu. I że św. Józef był jego najlepszym opiekunem, a Ojcem – Bóg w niebie. To trochę jak w Mocarzewie: wiele dzieci ma wspaniałych ziemskich opiekunów, a Ojcem wszystkich: i tych, które potrafią pisać, i tych które nie chodzą i nie mówią, jest Bóg. I z nieba się o swoje dzieci troszczy, a dzieci starają się zrobić coś dobrego dla kochanego Ojca. Każdy adwentowy dobry uczynek to piękne serduszko. Wszystkie serduszka będą leżały w mocarzewskiej szopce. Natalka nie potrafi chodzić. Ma za to moc pięknych kruczoczarnych włosów i kocha różowy kolor, i drobnymi paluszkami umie wyczarować śliczne świąteczne ozdoby. Kacperek, oczko w głowie wszystkich domowników, jeszcze nie mówi, bo dzieci z zespołem Downa uczą się nieco dłużej niż rówieśnicy. Ale jego oczka mówią wszystko: czeka na Boże Narodzenie, na małego Jezusa. Przecież są tacy podobni...

Mocne życzenie

Dzieci kochają ubierać choinki, a jest ich w Mocarzewie sporo. A kiedy niedaleko szkoły powstanie jeszcze Dom Mocarzy, czyli dom dla dorosłych wychowanków sióstr, którzy nie mają rodziców i nie mają gdzie wrócić po zakończeniu nauki, choinek będzie jeszcze więcej. – Może nawet każde dziecko będzie miało malutką choinkę w pokoju, a największą i przepiękną postawimy w ładnym holu? Żebyśmy wszyscy mogli przy niej, jak w wielkim domu, śpiewać kolędy – głośno marzy siostra Benedykta. – Na razie zbieramy grosz do grosza, by dom zbudować, bo nasi mocarze muszą przecież mieć bezpieczne miejsce do życia. Dla nich Mocarzewo to cały świat... Na razie w Wigilię dzieci, które nie mogą wrócić do rodzinnych domów, przychodzą do domu sióstr. Są kolędy, jest opłatek, skromne prezenty i moc życzeń. Wszyscy razem, dzieci i siostry, siedzą przy długim stole, a malutki Kacperek przechodzi z rąk do rąk, tulony i kołysany przez siostry. „Luli laj, moje pieścidełko” – śpiewają wszyscy, a Kacperek się uśmiecha... Czego sobie życzą mieszkańcy Mocarzewa? Żeby mama czasem odwiedziła, żeby dostać superklocki, żeby Natalka mogła chodzić, żeby były siły do pracy… – I żeby jak najszybciej udało się zbudować Dom Mocarzy – mówią jednym głosem siostry i dzieci. – To teraz nasze największe marzenie. A Jezus błogosławi. Siostrom, dzieciom i domowi. On – słabe, małe Dzieciątko – ma moc największą. Więcej o Mocarzewie na www. dommocarzy.pl

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.