Świąteczne opowieści

publikacja 28.11.2018 15:00

Zuzia dostała śliczną, kolorową książkę o tematyce świątecznej i teraz prosi domowników i gości, by jej czytali. Cieszę się z tego, bo cóż lepszego niż ułożyć się w pobliżu, drzemać i jednocześnie słuchać. Owszem, dobrze czasami bawić się w chowanego i zdradzać kryjówki dzieci, ale spokojne czytanie też jest miłe.

Środa, 28 listopada, 2018 r.

Hau, Przyjaciele!

Zuzia dostała śliczną, kolorową książkę o tematyce świątecznej i teraz prosi domowników i gości, by jej czytali. Cieszę się z tego, bo cóż lepszego niż ułożyć się w pobliżu, drzemać i jednocześnie słuchać. Owszem, dobrze czasami bawić się w chowanego i zdradzać kryjówki dzieci, ale spokojne czytanie też jest miłe. Pani czytała akurat legendę o kotku, który pomieszkiwał w betlejemskiej stajence i był świadkiem narodzin Dzieciątka Jezus. A była to akurat bardzo zimna noc. Rodzina nie miała ciepłych mięciutkich kocyków, których teraz jest sporo w każdym domu. Spojrzał więc św. Józef na kota i zapytał, czy nie ogrzałby Dziecka. Jednak Maryja zaprotestowała, bo zwierzę było strasznie zakurzone. Mył się więc kot pospiesznie, ale dokładnie. A od tamtej chwili wszystkie koty dbają o czystość, bo chcą być gotowe, gdy znowu padła taka prośba o ogrzanie Bożej Dzieciny. Zuzia zna już na pamięć tę historię, śmieje się, klaszcze w ręce, a ja tylko się denerwuję. Czekam na legendę o psie, który uratuje na przykład Świętą Rodzinę w czasie ucieczki do Egiptu. Dlatego nastawiam uszy do góry, gdy tylko ktoś bierze tę kolorową księgę do ręki. Tyle tam o barankach, owieczkach, nawet o pająku, nie wspominając osła i woła. Jeśli nie usłyszę opowieści o psie, to sama ją napiszę, wydrukuję i podrzucę obok łóżka Zuzi. Cześć, Koka