Lotka jak pocisk

Piotr Sacha

publikacja 14.02.2019 14:47

Odbijanie lotki na plaży... to jeszcze nie badminton. Im więcej odbić, tym lepiej – ta zasada nie obowiązuje na prawdziwym korcie.

Na sali gimnastycznej  żółte linie wyznaczają pole gry w badmintona Na sali gimnastycznej żółte linie wyznaczają pole gry w badmintona
henryk przondziono /foto gość

Dawno, dawno temu pewien książę... Nie, to nie bajka. Książę nazywał się Henry Charles FitzRoy Somerset. A historia rozegrała się niecałe 150 lat temu w angielskiej posiadłości Badminton House. Henry zaprezentował gościom rakietki i lotkę z piór. Przedstawił też zasady gry. I zaprosił do zabawy, dając początek dyscyplinie sportowej.

Będzie szybka

Z angielskiej posiadłości przenosimy się do Kędzierzyna-Koźla. Na trening badmintona. W klubie Beninca UKS Feniks lotka w grze jest trzy razy w tygodniu. – I jeszcze często startujemy w zawodach – opowiadają zawodnicy. Niektórzy z nich to medaliści mistrzostw Polski. – Właściwie to... – zastanawia się Paweł Król – nie ma dnia bez rakietki. – W szkole mam 12 godzin zajęć badmintona tygodniowo – uśmiecha się Olimpia Maślanka. – Oprócz tego cztery godziny wuefu – dodaje. – No i treningi w klubie. A czasem jeszcze chodzę na trening indywidualny. Paweł i Olimpia uczą się w klasach mistrzostwa sportowego. Paweł w siódmej, Olimpia w piątej. – Smecz to silny atak z tyłu pola – wyjaśniają to, co ich koledzy ćwiczą na boisku. – Po każdym wybiciu – nisko na nogach i powrót na środek pola – mówi Przemek Wit. I podnosi lotkę, żeby pokazać, o czym mówi. – To lotka typu „A+90”. Znaczy, że będzie szybka – tłumaczy Przemek.

Inny level

Grę w kometkę na podwórku i grę w badmintona dzieli... – Bardzo wiele – dopowiada trener Jarosław Szynol. – To całkiem inny level – uśmiechają się zawodnicy. – Przede wszystkim badminton to gra niesamowicie szybka – zaznacza trener. Zaczyna się trening. Na początku chłopcy i dziewczyny biegają po boisku bez rakietek. – Prawidłowa praca nóg to podstawa – dodaje pan Jarosław. I rzuca tajemniczą liczbę 520. – 520 km/h! To rekord prędkości, z jaką leciała lotka – wyjaśnia. Prawdziwy pocisk... – Lotka z gęsimi piórami jest szybsza od lotki nylonowej – stwierdza Paweł. – I niestety szybciej się zużywa – dodaje. – Piórka się strzępią. A wtedy lotka nie leci już tak precyzyjnie – dopowiada Przemek. – Raz zużyłem w jednym meczu aż siedem lotek. To mój rekord – śmieje się Paweł. – A mój rekord to trzy lotki w jednym meczu – stwierdza Olimpia. – Badminton to raczej drogi sport – podsumowuje Paweł. – W sumie grałem już siedmioma rakietami. Zostały mi trzy. Pozostałe pękły – mówi Przemek. – Ile ważą wasze rakiety? – pytam zawodników. – 70 gramów – odpowiada Paweł. – A moja 60 gramów – rzuca jego młodszy kolega. – 90-gramowa rakieta... to już raczej ciężka – śmieją się badmintoniści.

Świnka

Oprócz rakiety i lotek zawodnik potrzebuje jeszcze odpowiednich butów. Przemek pokazuje kauczukowatą podeszwę. – Powinna dosłownie kleić się do podłogi. W zwykłych butach łatwo się poślizgnąć – dodaje 12-latek. Lenka Maślanka ma 7 lat. – I wcale nie jestem tu najmłodsza – uśmiecha się. – Badminton to dobra zabawa! – stwierdza bez wahania. – Kiedy lotka dotknie siatki i przejdzie na drugą stronę, wtedy mówimy „świnka” – śmieje się. Czubek siatki znajduje się na wysokości 155 cm. Nisko – w porównaniu z wysokością siatki w siatkówce (243 cm dla mężczyzn). Wysoko – w porównaniu z wysokością siatki w tenisie ziemnym (91,4 cm). Tak naprawdę porównania do innych dyscyplin sportowych przestają mieć znaczenie, kiedy spotykamy się pod siatką w cztery oczy z rywalem... Albo w osiem oczu podczas gry podwójnej, czyli debla, lub mieszanej, czyli miksta (tu chłopak i dziewczyna występują w jednej drużynie). – Tworzę zespół z tym samym kolegą prawie od roku. Świetnie już się rozumiemy – stwierdza Olimpia. Superkondycja – Ważne są szybkość i opanowanie. I superkondycja! Dlatego na letnim obozie biegaliśmy codziennie 7 kilometrów po plaży – mówi Paweł. I wspomina Narodowy Dzień Badmintona na PGE Narodowym. – Wystartowało tam aż 500 zawodników – przypomina sobie. W czasie wolnym z rodziną... – Wyciągamy pudło rakiet, drugie pudło lotek, rozkładamy siatkę i gramy! – mówią chórem siostry Lenka i Olimpia. – W domu nawet samemu można trenować. Odbijam lotkę od ściany – dopowiada Paweł. Mimo że nazwa badminton pochodzi od angielskiej posiadłości, sport ten największą popularność zyskał w Azji. Na liście mistrzów świata najczęściej trafiają się Chińczycy, Japończycy, Koreańczycy. I jeszcze coś. Aby grać w badmintona, potrzebny jest kort z odpowiednio wyznaczonymi liniami. Poniżej zamieszczamy kształt takiego kortu i jego dokładne wymiary. Aby poznać lepiej zasady gry w badmintona, warto zeskanować telefonem kod QR znajdujący się w ramce obok.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.