Olbrzym pod zamkiem

Adam Śliwa Adam Śliwa

publikacja 22.11.2018 10:06

Jest wielki, fascynujący i… straszny.

Zamek Książ jest przepiękny o każdej porze roku.  Jest też jednym z największych w Polsce, a na pewno najbardziej tajemniczym Zamek Książ jest przepiękny o każdej porze roku. Jest też jednym z największych w Polsce, a na pewno najbardziej tajemniczym
zdjęcia henryk przondziono /foto gość

Jako jedni z pierwszych zwiedziliśmy wykute w skale podziemia pod zamkiem Książ w Wałbrzychu na Dolnym Śląsku. To część gigantycznego i zagadkowego do dziś kompleksu Riese, co z języka niemieckiego można przetłumaczyć jako „Olbrzym”. Od tej jesieni betonowe podziemia największej tajemnicy III Rzeszy są otwarte dla zwiedzających.

Zamek, Daisy i mieszkanie Hitlera

Wśród jesiennych liści wije się asfaltowa droga. Na polu, niedaleko zamkowych stajni, pasą się piękne czarne ogiery. Po chwili za zakrętem wyłania się oświetlony ciepłym światłem słońca niesamowity zamek. Trzeci co do wielkości w Polsce. Jak z bajki. Wielki, kolorowy, na wzgórzu wśród lasów. Przed nim budynek bramny z dwiema wieżami, a za nim aleja i zielony taras honorowy, z nawiązującymi do mitologii rzeźbami po bokach. W pałacu – piękne sale, szklany żyrandol i drewniane meble. To siedziba rodu Hochberg. Pierwszy zamek, już w średniowieczu, wybudował książę Bolko Świdnicki. Za Hochbergów, którzy mieli też pałac w Pszczynie, zamek w Książu rozbudowano. Do sal zamkowych prowadzi imponująca klatka schodowa. – Przed nami kroczyli tu Izabela Czartoryska, car Mikołaj II czy Winston Churchill, były premier Wielkiej Brytanii – mówi pan Mateusz Mykytyszyn, rzecznik prasowy zamku. Mieszkała tu między innymi najpiękniejsza kobieta tamtych czasów, księżna Daisy. Dzięki szefowi zamkowej kuchni, Louisowi Hardouinowi, który był też pasjonatem fotografii, możemy oglądać zdjęcia pokazujące życie w posiadłości Hochbergów. Na początku XX wieku rodzina popadła w kłopoty finansowe i w 1941 roku zamek przejęła III Rzesza. Hitlerowcy przebudowali budynek, niszcząc wystrój części sal, a pod ziemią ruszyła wielka budowa. Ponieważ nad głównym wejściem swoje pokoje miał Adolf Hitler, początkowo tunele miały być dla niego schronem.

Podziemne tajemnice

Wybuchy dynamitu, uderzenia młotów pneumatycznych, żelazne wózki kolejowe i wszechobecny pył to codzienność setek wycieńczonych pracą, wygłodniałych więźniów bitych przez esesmanów. Niewielu przeżyło. Co budowano? Nie wiadomo. W Górach Sowich – może fabryki broni albo schrony?… A pod zamkiem Książ? Może kwaterę Hitlera i niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych?… Domysłów jest wiele. Idziemy ciemnym, wilgotnym korytarzem. Dookoła szary beton ze śladami drewnianych szalunków. Nagle na ekranie nad naszymi głowami zaczyna się film. Widać rozmach wszystkich tuneli. – To tylko te, które znamy – wyjaśnia przewodnik. – Możliwe, że drugie tyle wciąż czeka na odkrywcę. Lampy odsłaniają kolejne metry ciemnego tunelu. Precyzyjne urządzenia Polskiej Akademii Nauk do badań Ziemi wykryły stąd nawet niszczycielskie tsunami w 2004 roku na drugiej stronie naszej planety. W głębi tunelu za zakrętem widać światła pociągu. Lokomotywa pędzi prosto na nas. Jest coraz większa i… nagle znika. To kolejny film. – Czy w tunelach mogły jeździć pociągi? – pytam. – Podobno miał tu być nawet podziemny dworzec. Jeśli jednak bliżej przyjrzymy się ścianom, dojdziemy do wniosku, że to błędny trop – mówi nasz przewodnik. – Po obu stronach widać stalowe pręty zbrojenia. Tu miał być strop dzielący tunel na część użytkową na dole i techniczną – na kable i rury – na górze – tłumaczy. – Być może – zastanawia się – ściany pokryłaby przytulna drewniana boazeria, jak to bywa w niemckich schronach.

Wielka winda

Dochodzimy do wielkiej komory. Nad głowami widać wielki uskok tektoniczny sprzed kilkuset milionów lat. Naukowcy podejrzewają, że skała, na której postawiono zamek, sięga nawet 30 km w głąb Ziemi. Tory wąskotorówki w tunelu prowadzą do baszty prochowej, którą podziwialiśmy na górze, tuż przy zamku. Dalej zasypany szyb windy – ogromny, w kształcie leja. Prowadził na trawnik przed wejściem do zamku. Tamtędy duża winda zwoziła hitlerowskich dostojników 50 m w dół. Szybów po starych windach było w zamku 16. Jedną do sali balowej dostarczano wino, a inną posiłki przygotowane w zamkowej kuchni. Były też eleganckie, wyłożone atłasem windy dla Hochbergów. Podczas wojny powstały jeszcze windy prowadzące do części podziemi. Szyb wielkiej windy sprzed zamku dopiero w latach 60. zabezpieczyli górnicy. Wcześniej zdarzało się, że turyści spadali nagle 5 m w dół, ponieważ ziemia się obsuwała. Do dziś nie wiadomo, czy szyb nie kryje jakichś skarbów… Gdy Armia Czerwona zbliżała się do Wałbrzycha, Niemcy uciekli. Jednak gdy na pewien czas udało się zatrzymać Rosjan, esesmani wrócili i wznowili prace. Po co? Przecież wiedzieli, że wojna jest przegrana i budowa kwatery dla Hitlera nie ma już sensu. A jednak tracili czas i cenne materiały budowlane. Czyżby tworzyli tu coś innego, a może maskowali skarby ukryte w sztolniach?...

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.