Kiedy będą lampiony?

publikacja 20.11.2018 15:00

Nie dało się jednak za bardzo rozmawiać, gdyż trzylatka nieustannie się wtrącała, zadawała wiele pytań, a gdy pojęła, o co chodzi, to stwierdziła krótko, że ona też potrzebuje lampion, że też będzie chodziła na roraty. Wreszcie brat jej przypomniał, że ma uzupełnić ćwiczenia, z czego Zuzia jest dumna. Teraz i ona ma zadania. Mama siada obok niej, czyta polecenia, hamuje zapał córki, która zamaszystym ruchem koloruje rysunki.

Kiedy będą lampiony?

Wtorek, 20 listopada, 2018 r.

Hau, Przyjaciele!

Kuba wędruje regularnie na msze dla uczniów z klasa trzecich, którzy przygotowują się do I Komunii Świętej. Nic z tego nie rozumiem, bo mnie ani razu nie zabrali do kościoła. Zuzia domaga się, by mogła też być na tej mszy. Ostatnio bardzo się ucieszyła, gdy zobaczyła brata w stroju ministranta. Natychmiast zmieniła miejsce w ławce, by cały czas móc go obserwować, gdyż, jej zdaniem, wygląda jak król. A „król” z ostatniej mszy świętej wrócił z prośbą, by tata zrobił mu lampion. A może niech kupi? Bo jest jasne jak słońce, że musi być na roratach. Nie dało się jednak za bardzo rozmawiać, gdyż trzylatka nieustannie się wtrącała, zadawała wiele pytań, a gdy pojęła, o co chodzi, to stwierdziła krótko, że ona też potrzebuje lampion, że też będzie chodziła na roraty. Wreszcie brat jej przypomniał, że ma uzupełnić ćwiczenia, z czego Zuzia jest dumna. Teraz i ona ma zadania. Mama siada obok niej, czyta polecenia, hamuje zapał córki, która zamaszystym ruchem koloruje rysunki. Kuba ustalił więc szczegóły związane z lampionami i już pytał, kiedy znowu wybiorą się w męskim towarzystwie na tor rowerowy obok hali sportowej. Chłopak zafascynował się tym miejscem i gotowy jest rezygnować z gier komputerowych zajmujących dotąd cały wolny czas. Chce tylko jeździć i jeździć. Na szczęście Zuzia nie wpadła w podobny amok i nadal jeździmy do lasów, na pola, a w najgorszym przypadku na pobliskie alejki. Liści wszędzie jest mnóstwo i obie z Zuzią nurkujemy w potężnych stosach. Ja węszę, a ona wyrzuca w powietrze deszcz uschniętych już, szeleszczących liści. Oby jak najpóźniej połknęła rowerowy bakcyl. Cześć. Koka