Sprawy sercowe

Piotr Sacha

|

MGN 11/2018

publikacja 22.11.2018 10:25

Ministrant, aktor, reżyser, tancerz, szef teatru… czyli jeden Tomek.

Grupa Teatralna Cordis z ks. Wojciechem Sajdą, jej duchowym opiekunem Grupa Teatralna Cordis z ks. Wojciechem Sajdą, jej duchowym opiekunem
henryk przondziono /Foto Gość

Za kilka godzin występ. Do samochodu pakują się młodzi aktorzy i… jeden manekin. Wybuchają śmiechem, bo ktoś manekinowi zapiął pasy bezpieczeństwa. – W spektaklu „Skóra z wielbłąda” gra Heroda – uśmiecha się Jan Chrzciciel, czyli Tomek Tuszyński. Ministrant, który stworzył grupę teatralną.

Aktor

– Szukałem odpowiedniej nazwy dla naszej grupy – opowiada Tomek. – Poprosiłem o pomoc koleżankę. Bo na studiach uczyła się anatomii… Może coś z łaciny? – zasugerowałem. A ona na to: „Cordis, czyli serce”. Trafiła w dziesiątkę, nie znając tytułu spektaklu. A jasełka nazywały się „Serce dla Jezusa” – dodaje. Od pierwszych jasełek w parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej w Jastrzębiu-Zdroju minęło blisko dziewięć lat. I setki godzin prób do kolejnych spektakli Grupy Teatralnej Cordis. W tym czasie zespół aktorski mocno się rozrósł. – Dziś najmłodsi mają siedem lat, najstarsi są już po czterdziestce – uśmiecha się Tomek. Starsza grupa kilka razy w tygodniu mocno pracuje nad nowym przedstawieniem pod tytułem „Lignum Dei” (Drzewo Boga). Premiera – Wielki Post 2019 r. – To będzie spektakl taneczny – zdradza Kuba. – We współczesny sposób przedstawimy historię zbawienia – dopowiada Magda.

Ministrant

Zaczyna się próba. Przed olbrzymim lustrem aktorzy szlifują choreografię Tomka. Bo Tomek Tuszyński jest nie tylko aktorem, ale też choreografem, reżyserem i autorem przedstawień… I jeszcze jedno – to on założył grupę Cordis. – Byłem wtedy dosyć… energicznym chłopakiem. Potrzebowałem się wyżyć. No to wystawiliśmy jasełka – śmieje się aktor. – Namówiłem paru ministrantów, dziewczyny z Dzieci Maryi, grupkę znajomych. Niedługo potem padło hasło: „Zróbmy coś razem na Wielkanoc!” – wspomina animator ministrantów. – A ministrantem jestem od… – zastanawia się. – Zawsze – dodaje. – W grudniu minie 19 lat mojej służby. Wcześniej należałem też do Eucharystycznego Ruchu Młodych. A co będzie dalej? Nie zamierzam rezygnować! – uśmiecha się Tomek. – Bo służyć Jezusowi przy ołtarzu można przez całe życie. Postaram się to udowodnić. – Nie zawsze byłem wzorowym ministrantem – przyznaje. – W gimnazjum nasz ksiądz wysłał mnie na kurs animatora. Przełom. Poczułem się odpowiedzialny za służbę. Od tamtej pory wyszkoliłem kilka pokoleń ministrantów – śmieje się animator.

Reżyser

– Tomek zaproponował mi, żebym zagrał Boga w przedstawieniu. Tak trafiłem do teatru – mówi Patryk, od trzech lat ministrant, prawie od roku aktor. – Ministranci to dobry materiał na aktorów. Przy ołtarzu aniołki, a potem… bywa różnie – żartuje Tomek ministrant. Tomek reżyser bywa (tu opinie jego zespołu) „uparty, stanowczy, szalony, pomysłowy, twórczy”. – Czasem się też pokłócimy. Jak w rodzinie – śmieją się aktorzy. – Dzień dobry! Juniorzy to my! – do salki wpada młodsza grupa. Dziesięcioro uczniów od pierwszej do szóstej klasy. Czyli ministranci Patryk i Grzesiek oraz ich koleżanki ze scholi i Dzieci Maryi. Opowiadają o swoim przedstawieniu „Od deski do deski”. – To historia arki Noego – mówi Maja. – Tomek wyznaczył mi niełatwe zadanie. Gram węża. Mówię szeptem scenicznym… To znaczy cicho, ale głośno – śmieje się aktorka. – Ja zostałam kangurem. Może dlatego, że lubię skakać. Kiedyś chodziłam nawet na akrobatykę – rzuca Martyna. – Wcielam się w myszkę… Chyba dlatego, że jestem tu najmłodsza – stwierdza 7-letnia Karolina.

Inżynier

Na co dzień Tomek… to znaczy inżynier Tomasz Tuszyński pracuje w laboratorium kopalnianym. Po pracy poznaje tajniki sztuki aktorskiej, by później przekazać innym swój talent. W Grupie Cordis jedni grają, inni zajmują się oświetleniem, rekwizytami, pomagają aktorom w garderobie… – Scena nam nie wystarcza – stwierdzają. – Wszyscy spotykamy się w każdy piątek, żeby się pomodlić, posłuchać katechezy naszego księdza – opowiada Magda. – A my, juniorzy, każdą próbę teatralną w sobotę kończymy na cichej adoracji w kościele – dopowiada Patryk. – Raz w miesiącu jako Cordis adorujemy Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie. W modlitwę włączają się nieraz parafianie – mówi ks. Wojciech Sajda, opiekun grupy. – I jeszcze coś! Prowadzimy w parafii bale wszystkich świętych! – wołają młodsi aktorzy. – Matka Teresa z Kalkuty, Mała Tereska, Jan Paweł II, Rita… – wymieniają kolejnych patronów z ostatniego balu. – Każdy musi przedstawić postać, za którą jest przebrany – mówi Tomek. I zaprasza na występy Serca.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.