Książę z różańcem i laską

Przemysław Barszcz

|

MGN 10/2018

publikacja 22.11.2018 10:22

Jeden z najbogatszych i najbardziej wpływowych ludzi nie tylko w Rzeczypospolitej, ale i w Europie. Wielki podróżnik, pielgrzym i kronikarz.

Sfinks, tak jak go widział Sierotka, pogrążony w ziemi. Monumentalna figura lwa z ludzką głową od czasów starożytnych była zasypana piaskami. Odkopano ją  dopiero w XIX wieku Sfinks, tak jak go widział Sierotka, pogrążony w ziemi. Monumentalna figura lwa z ludzką głową od czasów starożytnych była zasypana piaskami. Odkopano ją dopiero w XIX wieku
ilustracje: wikimedia, polona.pl

Przydomek „Sierotka” Mikołaj Krzysztof Radziwiłł, książę na Ołyce i Nieświeżu, zawdzięcza podobno królowi Zygmuntowi Augustowi. Pewnego razu, spacerując po pałacu Radziwiłłów, w jednej z komnat król miał ujrzeć płaczące niemowlę. „A cóż to za sierotka?!” – zapytał. I… tak zostało. Lata mijały, książę dorastał. Od młodych lat sporo podróżował. Zresztą zagraniczne podróże były wtedy jednym z elementów wykształcenia młodych, dobrze sytuowanych ludzi. Podczas podróży do Rzymu, a miał wtedy 16 lat, książę Radziwiłł przeżył nawrócenie. Porzucił kalwinizm (odłam protestantyzmu) i został gorliwym katolikiem. Później wiara pchnęła go w niemal dwuletnią podróż przez Ziemię Świętą, Syrię, aż do Egiptu.

Niebezpiecznie i trudno

Tereny Bliskiego Wschodu, w tym Ziemia Święta, Syria i Egipt, wchodziły wtedy w skład potężnego, tureckiego Imperium Osmańskiego. Podróżowanie po tym obszarze dla chrześcijan było trudne, czasem nawet niebezpieczne. Jednocześnie sama myśl o podróży niemal na krańce świata miała w sobie coś niezwykłego. Zobaczyć rozpalone słońcem mury Jerozolimy, pokłonić się przed grobem Pana Jezusa, wejść do Ogrodu Oliwnego i stanąć pod drzewami, w cieniu których nauczał. A Egipt? O tym kraju w Polsce niewiele wówczas słyszano, a nieliczne informacje były bardziej fantastyczne niż prawdziwe. Tym bardziej więc ziemie te fascynowały podróżników. Wystarczy powiedzieć, że nikt nie potrafił odczytać hieroglifów egipskich, a źródeł Nilu poszukiwano przez niemal dwa tysiące lat i znaleziono je dopiero w XIX wieku! Do tak niezwykłego świata przeszło cztery i pół wieku temu wyruszył polski książę Radziwiłł „Sierotka”.

Banany i kameleony

Wyprawa rozpoczęła się od pielgrzymki do Ziemi Świętej, jako wypełnienie ślubu za uratowanie księcia z ciężkiej choroby. Z tego etapu podróży zachował się piękny plan bazyliki Grobu Świętego, przywieziony przez Radziwiłła, który dokładnie wszystko dokumentował. Zresztą książę bardzo lubił pisać i pozostawił po sobie wiele dzieł, m.in. relację z niezwykłej podróży. Podróż, trwająca niemal dwa lata, rozpoczęła się w roku 1582, gdy w Polsce na tronie zasiadał Stefan Batory, a Imperium Osmańskim rządził Murad III. Trasa wiodąca do Jerozolimy nie zmieniła się przez wieki. Mikołaj Radziwiłł, podobnie jak kiedyś książę Jaksa, najpierw przejechał Europę, a potem statkiem z Wenecji wyruszył w dalszą drogę, zatrzymując się na Krecie i Cyprze. W Jerozolimie odwiedził niemal wszystkie miejsca opisane w Ewangelii, został przyjęty w poczet Rycerzy Grobu Bożego, złożył odpowiednie dary i wyruszył dalej. Wszystko opisał w swoim dzienniku. Co ciekawe, jego wielkie zainteresowanie wzbudziły… banany, nieznane wówczas w Europie, które książę porównywał do ogórka (z kształtu) i do gruszki (ze smaku). Radziwiłł jadł je z chlebem lub serem. „Są tak sycące, że więcej niż dwu (…) jeść nie mogę” – zapisał. Zafascynowały go też kameleony: „Są przyjazne, przyjemne w dotyku, potrafią zmieniać kolor, kręcić oczami na wszystkie strony i… nic nie jedzą i nie piją”.

Egipt

Z Ziemi Świętej Sierotka popłynął do Egiptu. Potem przesiadł się na miejscowy statek i udał się w górę Nilu, najdłuższej rzeki świata, z którą konkurować może jedynie Amazonka. Po zarośniętych papirusem brzegach przechadzały się ibisy i różowe flamingi, a wieczorami hasały chmary nietoperzy, i tych całkiem maleńkich, i wielkich, o rozpiętości skrzydeł ponad pół metra. Fellachowie zaś wypływali łodziami (felukami) na głębokie wody Nilu, by zarzucić sieci. Książę Radziwiłł dopłynął najpierw do miasta Damietta, a potem do egzotycznego Kairu, wówczas miejsca jak z Baśni Tysiąca i Jednej Nocy. 13 sierpnia 1583 roku ujrzał piramidy. Kilka dni później z przewodnikami na wielbłądach wyruszył na pustynię. Wspinał się na szczyt piramidy Cheopsa, gdzie w kamiennych korytarzach i grobowcach znalazł wiele mumii. Dwie zakupił, żeby zabrać do Polski. Jednak do kraju nigdy nie dotarły – nie pozwolili na to przesądni marynarze. Podczas drogi powrotnej mumie wrzucono do Morza Śródziemnego. Z wielkich podróży Radziwiłła „Sierotki” pozostał dziennik, a w skarbcu na Jasnej Górze różaniec i laska pielgrzymia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.