Huragan pod bramką

Piotr Sacha

|

MGN 10/2018

publikacja 20.09.2018 10:36

Najlepszy strzelec na świecie w 2017 roku. Najlepszy strzelec na mundialu w 2018 roku. „Nie wyglądasz jak napastnik” – mówiono o nim w szkole.

Mocny, precyzyjny strzał to jeden z wielu atutów angielskiego napastnika Mocny, precyzyjny strzał to jeden z wielu atutów angielskiego napastnika
Alastair Grant /AP Photo/east news

Angielskie słówko hurricane oznacza huragan. Wypowiedziane na głos brzmi jak imię i nazwisko najlepszego strzelca mistrzostw świata w Rosji (zdobył sześć bramek w sześciu meczach). Wszystko się zgadza. Dla bramkarzy i obrońców Harry Kane to groźny żywioł.

Nie chcą cię już

Kiedy Harry miał 6 lat, koledzy proponowali zwykle, żeby stanął na bramce. Później – kiedy trenował w klubie – mówiono mu: „Nie wyglądasz jak napastnik”. Wychowywał się niedaleko klubu Tottenham Hotspur. Marzył, żeby kiedyś strzelać gole dla tej drużyny. Jako młody chłopak trafił jednak do słynnego Arsenalu. Coraz poważniej myślał o karierze piłkarza. Któregoś dnia tata zabrał go na spacer do parku. Harry miał wtedy 8 lat. – Muszę ci coś powiedzieć – oznajmił pan Patric Kane i objął syna za ramię. – Nie chcą cię już w Arsenalu. Ale nie martw się. Będziemy pracować jeszcze mocniej. Znajdziemy ci nowy klub. Rób swoje – pocieszał syna. – Tamto odrzucenie przez drużynę dało mi niesamowitego kopa do treningów – opowiada piłkarz w brytyjskim dzienniku „The Sun”. Harry zaczął grać w mniej znanych „Szerszeniach” z Watford. Później jego talent zauważyli trenerzy szkółki „Kogutów”, czyli Tottenhamu. – Zawsze, kiedy graliśmy przeciwko Arsenalowi, miałem w głowie jedną myśl – mówi napastnik. – Powtarzałem sobie: „Zobaczymy, kto miał rację...”.

 

Harry jak Tom

Niedawno Harry Kane strzelił 100. gola w Premier League (angielska ekstraklasa). Tamtego dnia skończył 24 lata i 191 dni. W historii angielskiego futbolu tylko trzech zawodników w tak młodym wieku wpisało się na listę „klubu stu” – Wayne Rooney (24 lata i 100 dni), Robbie Fowler (23 lata i 283 dni) i Michael Owen (23 lata i 134 dni). Kiedy Harry po raz pierwszy wybiegł na boisko jako dorosły zawodnik, nikt nie widział w nim przyszłego króla strzelców. A już na pewno nie króla strzelców mundialu. Trener nawet nie widział dla niego miejsca w podstawowym składzie. Zawodnik próbował szczęścia w klubach z drugiej ligi. W końcu zaczął wątpić w to, co umie. W tamtym czasie interesował się futbolem amerykańskim. – Po treningach grałem w Madden NFL albo oglądałem filmiki z drużyną New England Patriots – opowiada na portalu „The Players’ Tribune”. – Raz natrafiłem na film o futboliście Tomie Bradym. Jego historia bardzo mnie poruszyła. Wszyscy wątpili w Toma. Mierzył się z tym przez całe życie. Trenerzy zastępowali go innymi zawodnikami. W naborze do klubu trafił dopiero z numerem 199 – mówi Harry Kane. – Jednak on się tym nie przejmował. Zawsze wierzył w siebie. Mocno trenował, żeby być lepszym. Postanowiłem, że będę jak on – dodaje Harry.

12 miesięcy – 56 goli

Nie upłynęło wiele czasu od postanowienia, żeby „być jak Tom”, a Harry wrócił do swojej ukochanej drużyny Tottenham Hotspur. Na dzień dobry dowiedział się, że znów zostanie wypożyczony do słabszego klubu. Że są lepsi od niego w ataku. – Udowodnię, że zasługuję na miejsce w tej drużynie. Nie chcę odchodzić – powiedział stanowczo trenerowi. Pozwolono mu zostać w klubie z Londynu. – Na treningach szło mi świetnie, ale wciąż nie grałem – wspomina. Dopiero kiedy zmienił się trener, Harry dostał kolejną szansę występu. W trzech meczach zdobył trzy bramki. A później... strzelał kolejne. W liczbie goli zdobytych w 2017 r. (56 bramek w klubie i reprezentacji) pokonał i Leo Messiego, i Cristiano Ronaldo, i Roberta Lewandowskiego. Wrażenie robi skromność Kane’a. Harry często powtarza, że jego osiągnięcia to również zasługa kolegów z drużyny. I raczej trudno spotkać go na dyskotece. W wolnych chwilach woli grać w golfa lub spędzać czas z rodziną. Ma dwie córki – Ivy i Vivienne. Młodsza urodziła się niedługo po zakończeniu mistrzostw świata w Rosji. W domu państwa Kane mieszkają też dwa psy – Brady i Wilson. Młode labradory imiona zawdzięczają zawodnikom futbolu amerykańskiego. Obaj rozgrywający – Tom Brady i Tavon Wilson – występowali w ulubionej drużynie Harry’ego – w New England Patriots.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.