Bracia

Piotr Sacha

|

MGN 09/2018

publikacja 03.09.2018 09:35

Ivan do Luki... Luka do Ivana... Piłka chodzi jak po sznurku. Środkiem pola rządzą „bracia”.

30-letni Ivan przybija piątkę  z 8-letnim Ivanem, synem Luki Modricia 30-letni Ivan przybija piątkę z 8-letnim Ivanem, synem Luki Modricia
FRANCK FIFE /AFP/east news

Po finale w Moskwie rozgrywający Realu Madryt i rozgrywający FC Barcelony wymienili się w szatni koszulkami Chorwacji. I napisali dedykacje. Luka Modrić: „Ivan, bracie, jestem ogromnie dumny, że mogłem spędzać z tobą cudowne chwile na boisku”. Ivan Rakitić: „Luka, bracie, możliwość spędzenia z tobą tego czasu była dla mnie największą przyjemnością. Kocham cię!”.

Pastuszek

W sieci furorę robi filmik o pięcioletnim chorwackim chłopcu, który w górach pasie stado kóz. Stara się strzec ich przed wilkami. Autor telewizyjnego reportażu dowiedział się niedawno, że pastuszkiem jest… Luka Modrić – najlepszy zawodnik mistrzostw świata w Rosji. Luka rzeczywiście dorastał w górskiej wiosce Zaton Obrovački, w przysiółku zwanym Modrići. Kiedy miał sześć lat, w jego kraju rozpętała się wojna. 18 grudnia 1991 roku dziadek Luki (również nazywał się Luka Modrić) wyszedł paść kozy. Do domu już nie wrócił. Nocą zastrzelili go serbscy rebelianci. Rodzina Modriciów musiała uciekać. Ukryli się w Zadarze, w zatłoczonym hotelu. Tam, na ogromnym hotelowym parkingu, Luka godzinami kopał piłkę. Czasami po mocnym strzale w oknie… pękała szyba. – Wojna uczyniła mnie silniejszym – wiele lat później zwierzał się angielskim dziennikarzom. Miał już 23 lata. Trafił właśnie do Premier League (angielska ekstraklasa). – To był trudny czas dla mnie i całej rodziny. Nie chcę rozpamiętywać wojny przez resztę życia. Ale też nie mogę zapomnieć o tym wszystkim – opowiadał.

Z innej planety

Jako piłkarz Realu Madryt Luka Modrić cztery razy wygrał Ligę Mistrzów. Na boisku nie wyróżnia się fryzurą czy tatuażami. Wyróżnia go wielkie serce do gry. W środku pola wykonuje tytaniczną pracę. Prawie każda akcja przechodzi przez jego prawą lub lewą nogę. W ćwierćfinale mundialu Luka podał piłkę 102 razy. W tym 89 razy celnie! Dodatkowo miał osiem udanych dryblingów. Po powrocie z mundialu wicemistrz świata zachował się jak prawdziwy mistrz. Podczas fety z kibicami zaprosił na scenę chłopca z zespołem Downa. Objął go jak swojego przyjaciela. Chłopiec oczywiście miał koszulkę z dziesiątką, jak Luka. W domu czekali na niego żona Vanja i troje dzieci – syn Ivan oraz córki Ema i Sofia. – Luka jest z innej planety. To najlepszy piłkarz w historii Chorwacji – podsumował kolegę z boiska Ivan Rakitić.

Finał z urwaną nogą

Dzień przed półfinałem z Anglią Ivan Rakitić leżał w łóżku z gorączką. Termometr wskazywał 39 stopni. – Przebiegłem jednak 14 kilometrów, w trakcie meczu straciłem cztery kilogramy z wysiłku. Nie wiesz, skąd czerpiesz siły, ale robisz swoje. To wychodzi z wnętrza – opowiadał hiszpańskiemu dziennikowi „Mundo Deportivo”. – W finale zagrałbym nawet z urwaną nogą! – zapewnił. Finał mistrzostw świata był dla niego 71. meczem w sezonie 2017/2018. Żaden piłkarz nie grał w ciągu minionego roku tyle co Chorwat. W trakcie mundialu Ivan na boisku spędził w sumie 638 minut. Wykonał mnóstwo podań. W Barcelonie pod tym względem jest numerem 1. W minionym sezonie podawał piłkę do Messiego i spółki aż 2253 razy.

Pudełko z niespodzianką

Ivan, tak jak jego brat Dejan, urodził się w Szwajcarii. Ich tata był piłkarzem w niewielkim szwajcarskim miasteczku. Niedługo potem w Jugosławii wybuchła wojna. Chorwacja jako państwo nie widniała jeszcze na mapie Europy. Swoją ojczyznę chłopcy znali z telewizji i zdjęć. O wojnie w domu mówiono niechętnie. Pierwsze pociski uderzyły w Chorwację, gdy Ivan miał trzy lata. Któregoś dnia w mieszkaniu w Szwajcarii pan Rakitić pokazał synom tajemnicze pudełko. – Nie wiedzieliśmy, co jest w środku – wspomina Ivan na portalu theplayerstribune.com. Jakiś czas potem tata przeciął nożem wieczko pudełka i wyjął ze środka dwie piłkarskie koszulki reprezentacji Chorwacji. – Spaliśmy w nich, chodziliśmy w nich do szkoły, nie pozwalaliśmy sobie ich zdjąć – opowiada piłkarz.

Chorwaci będą dumni

Ivan uczył się w szwajcarskich szkołach. Trenował w szwajcarskim klubie. Zaczął strzelać w młodzieżowej reprezentacji Szwajcarii. Kiedy skończył 18 lat, powiedział rodzicom i bratu, że teraz zdecyduje, jaki kraj reprezentować jako dorosły piłkarz, Szwajcarię czy Chorwację. – Zadzwoniłem do selekcjonera Szwajcarii. Wyjaśniłem, dlaczego wybieram grę dla Chorwacji – mówi Ivan. – Później zadzwoniłem do trenera Chorwacji. I usłyszałem: „Chorwaci będą dumni, mając cię w drużynie”. Gdy Ivan spotkał się z rodziną, tata z wyczekiwaniem spojrzał mu głęboko w oczy. – Tato, wybrałem Szwajcarię – rzucił dla żartu Ivan. – Och... OK... To dobrze... – westchnął tata i przytulił go. – Nieee! Gram dla Chorwacji! – wyjaśnił prędko piłkarz. Po tych słowach pan Rakitić rozpłakał się ze szczęścia. Niedawno Ivan Rakitić do domu w Hiszpanii przyniósł... pudełko. Wręczył je córkom. W środku były dwie nowe koszulki reprezentacji Chorwacji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.