Co tam robi Maja?

Magdalena Gros

|

MGN 09/2018

publikacja 22.11.2018 10:29

Dwa jasne warkocze, bystre oczy, piękny uśmiech i twórcza dusza – poznajcie dziesięcioletnią Maję.

O duchowej adopcji powiedział Mai dziadek. Pierwsze dziecko nienarodzone, za które się modliła, nazwała Józio O duchowej adopcji powiedział Mai dziadek. Pierwsze dziecko nienarodzone, za które się modliła, nazwała Józio
Henryk Przondziono /foto gość

Ubrana w płaszcz z kapturem, który sama uszyła, razem z bratem Gabrysiem, uzbrojeni w walkie-talkie, ruszają do lasu, by tropić złodziei. Ta niezwykle ważna misja nie może czekać. Świat ich potrzebuje! Nie mają czasu na odpoczynek, mimo że to wakacje u babci. A kiedy już zmęczą się porządnie, posprzeczają i pogodzą, głośnym śmiechem przepłoszą zwierzęta, biegiem wracają do domu. Babcia obiecała przecież pierogi z jagodami. A każdy szanujący się bohater musi dbać o swój żołądek. Potem Gabryś zostaje sam, a Maja wyrusza na kolejną ważną misję. Przez piętnaście dni na Oazie Dzieci Bożych uczy się bliskości z Panem Bogiem. Po powrocie Mai pukamy do drzwi mieszkania w Siemianowicach Śląskich.

Maja szczęśliwa

Witają nas mama Kasia, 10-letnia Maja, 6-letni Gabryś i roczny Franuś. Tata Mateusz jest w pracy. – Maja z tych wyjazdów wraca przeszczęśliwa – zapewnia pani Kasia. – W tym roku pojechała już po raz trzeci na rekolekcje Oazy Dzieci Bożych. Maja opowiada o zabawach, koleżankach, wycieczkach i codziennej Mszy Świętej. – I Komunię przyjmujemy tam pod dwiema postaciami, co mi się strasznie podoba – dodaje. W roku szkolnym Maja chodzi do parafii na spotkania Dzieci Maryi. – Najpierw miałam biały medalik, potem żółty, a teraz mam zielony – wylicza. Na lewej ręce natomiast, zamiast bransoletek, Maja nosi różańce. – Ten z niebieskich koralików – pokazuje – zrobiłam w tym roku na oazie, podczas warsztatów z projektantką biżuterii.

Maja artystka

Maja miała dwa lata, kiedy narysowała misia. – Wtedy pomyślałam, że chyba potrafi rysować… – wspomina mama, polonistka z artystyczną duszą. Dwa lata później, zachęcona przez babcię, wzięła udział w Ogólnopolskim Konkursie Plastycznym „Twoja ulubiona opowieść biblijna”. A ponieważ rodzice często czytają dzieciom opowieści biblijne, Maja nie miała problemu z wyborem historii i… została laureatką. Maja nie chodzi na dodatkowe zajęcia plastyczne. Pani Kasia sama stara się przekazać córce pasje artystyczne. Często razem coś tworzą. W przedpokoju podziwiać można ich najnowsze dzieło – serię rysunków z dmuchawcami. – Maja jest bardzo twórcza – mówi mama. – Gdy ją coś zainteresuje, poświęca się tylko temu. Kiedy miała pięć lat, zrobiła serię aniołków z papieru. A ostatnio uszyła laleczki i rysuje mapy myśli, by łatwiej jej się uczyło i zapamiętywało.

Maja siostra

Rozmowę przerywa nagły płacz Franka. Uderzył się w głowę. Maja wyprzedza mamę, pierwsza dobiega do brata i z czułością podnosi z podłogi. A Gabryś… korzystając z zamieszania, zajmuje krzesło obok mnie. – Jak byłem mały, to wyjadałem śmieci z kosza – zaczyna się chwalić. – A Franuś to zjadł zasuszoną muchę... – Lubisz bawić się z siostrą? – pytam. – Tak! Gabrysia bardzo ciekawi, co Maja robi w szkole. Często prosi, żeby mu o tym opowiedziała i czegoś go nauczyła. – Jak mam chwilę, to pokazuję mu na przykład, jak się dodaje – mówi siostra. Maja najbardziej lubi biologię. – Podobało mi się, jak kiedyś zimą szukaliśmy na śniegu śladów zwierząt – wspomina. – Zbieram też „National Geographic” i lubię oglądać filmy przygodowe, i czytać książki – dodaje. – Tata zawsze poleca mi coś ciekawego. Ostatnio czytałam „Zwiadowców” i „Hobbita”.

Maja mama

Maja jest jak inne dzieci. Można by powiedzieć: zwykła dziewczynka. Jednak jest coś, co ją wyróżnia. Maja zdecydowała, że chce modlić się za poczęte dzieci, które jeszcze się nie urodziły, a których życie jest zagrożone. Podjęła Duchową Adopcję Dziecka Poczętego. „Moje pierwsze dzieciątko będzie nazywać się Józio” – czytam na ostatniej stronie książeczki, którą Maja dostała, gdy zobowiązała się codziennie odmawiać dziesiątkę Różańca w intencji dziecka poczętego. O duchowej adopcji powiedział Mai dziadek. Mama kilka razy pytała, czy na pewno tego chce. W końcu to poważna sprawa i spore wyzwanie. – Poczułam, że jestem takim dzieciom potrzebna – mówi poważnie Maja. – Że dzięki mojej modlitwie może przeżyć człowiek. Kiedy Józio się urodzi, zaadoptuję kolejne dziecko – uśmiecha się dziesięciolatka. Pani Kasia jest wzruszona. – Jestem pewna – mówi łamiącym się głosem – że kiedyś w niebie te dzieci przybiegną do Mai i powiedzą: „Mamusiu…”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.