Nadążyć za dziećmi

publikacja 01.09.2018 17:00

. Dzieci biegały po ogrodzie- od trampoliny z wysokimi skokami do huśtawki, ale po chwili już bieg na tył ogrodu, potem do domu, szybko po schodach, bo trzeba przynieść skakanki, ale nie można od razu skakać, bo lepiej pojeździć na hulajnodze od bramy do płotu i z powrotem. Chylę czoła przed Koką, która nadążała za dziećmi.

Nadążyć za dziećmi

Sobota, 1 września, 2018 r.

Hau, Przyjaciele!

Podobno kończą się wakacje. Dzieciom udziela się niepokój i niepewność rodziców, którzy zamartwiają się, że w szkole ktoś może ewentualnie skrzywdzić ich dziecko. Ot, niemiły kolega, złośliwa koleżanka, zbyt surowy nauczyciel. Chyba dzieciom w szkołach powinny towarzyszyć psy, wtedy my załatwialibyśmy wszelkie nieporozumienia, nikt nie oskarżałby dzieci o agresję, my bralibyśmy na siebie wszelkie winy. Gdy rano biegałem z Panem wzdłuż alejek, ujrzeliśmy Kokę ze swoją panią, czyli z ciocią moich dziewczynek. Ale radość. Spuszczeni ze smyczy zaczęliśmy biegać w kółko, ale  przerwali nam przy piątym okręgu, zapewniając, że wnet się zobaczymy, bo pójdę do dziewczynek, gdy moi Państwo pojadą na zakupy. Potem z kolei oni nas zabiorą na wycieczkę rowerową, a rodzice Kuby zajmą się napełnianiem lodówki. Super pomysł. Po godzinie okazało się, że jednak moja kondycja nie jest na wysokim poziomie. Dzieci biegały po ogrodzie- od trampoliny z wysokimi skokami do huśtawki, ale po chwili już bieg na tył ogrodu, potem do domu, szybko po schodach, bo trzeba przynieść skakanki, ale nie można od razu skakać, bo lepiej pojeździć na hulajnodze od bramy do płotu i z powrotem. Chylę czoła przed Koką, która nadążała za dziećmi. Ja się poddałem. Jestem przecież poważnym psem o poważnym wyrazie pyska. Tymczasem nadpobudliwa Koka zdołała mi szepnąć, że znalazła przy alejkach mój laptop i ona też będzie pisała bloga. Nadciągnęła ciocia ze swoimi dziećmi i teraz biegała już wielka drużyna, starsi kopali piłkę, Filip szalał na rowerku, zachwycona Zuzia dołączała na kilka sekund do każdej zabawy. Dorośli usiedli i spoglądali pełni uznania na dzieci. „Wynalazek szkoły był fantastyczny”- mruknął wujek Bartek, a ja się z nim od razu zgodziłem. Bo wiem, że to będą długie godziny słodkiej drzemki.A teraz zostanę z dziadkiem, o wycieczce rowerowej nie ma mowy.  Cześć, Tytus