Podróż bez paszportu

Krzysztof Błażyca

publikacja 15.06.2018 10:02

Bez podróży samolotem lądujemy w Afryce, na wyspach Oceanii, odpoczywamy w prawdziwej mongolskiej jurcie, a nawet w arktycznym igloo.

Podróż bez paszportu W andyjskim domku zagramy np. „El condor passa” Krzysztof Błażyca

Mieli kawał pola. – Zastanawialiśmy się, co z tym zrobić – wspomina ks. Jan Hańderek, dyrektor salezjańskiego wolontariatu misyjnego „Młodzi Światu”. – Najpierw powstały dwa domki afrykańskie, no i się zaczęło…
W krakowskim Parku Edukacji Globalnej Wioski Świata, prowadzonym przez salezjanów, chodzi o to, by pokazać dzieciom i młodzieży, jak żyją ludzie na innych kontynentach, jakie mają problemy. – No i jak pracują misjonarze, jak w takich miejscach na świecie głoszą Ewangelię – mówi ksiądz Jan.

Domki z tematami

Afrykańska lepianka czy namiot północnoamerykańskich Indian to nie tylko atrakcje do oglądania. – Każdy domek to inny temat. Na przykład woda – skąd się bierze, dlaczego jest ważna, komu jej brakuje – tłumaczy ks. Jan. – My tego problemu nie mamy i trochę nie rozumiemy, bo odkręcamy kurek i woda jest, leci. Zimna i ciepła. A misjonarze budują studnie. Szukają wody. Inny poważny problem to głód, choroby. No i oczywiście szkoły, nauka.
W Parku zajęcia prowadzą wolontariusze, którzy na misjach pomagali misjonarzom albo przygotowują się do wyjazdu. – A jak zostać takim wolontariuszem? – pyta 8-letnia Laura oglądająca afrykański domek. – Przede wszystkim trzeba być pełnoletnim – mówi ks. Jan. – Młodzi ludzie przychodzą do ośrodka, pomagają, a kiedy skończą 18 lat i chcą jechać na misje, piszą prośbę, a my posyłamy ich tam, gdzie jest potrzeba. Ktoś chce do Afryki, a jedzie do Ameryki, bo tam go bardziej potrzebują – uśmiecha się salezjanin. W tym roku na misje jedzie 20 wolontariuszy. Minimum na 2 miesiące, a większość na rok.

Cały artykuł w wakacyjnym numerze „Małego Gościa”

Papuas na hamaku

Park jest jak kula ziemska. – Jedna część jest do oglądania, a druga do uczenia – mamy tu warsztaty – mówi ks. Jan i wchodzi na most zawieszony na linach. To jedna z wielu atrakcji parku. W ciągu roku przyjeżdża tu ponad 20 tys. osób. – Każdy znajdzie coś dla siebie, dla swojego wieku. Zajęcia są takie, że na pewno nikt nie będzie się nudził – zapewnia ksiądz ks. Jan. No i Laura już podziwia egzotyczne instrumenty, po chwili przymierza indiański pióropusz, przegląda afrykańskie fryzury, zagląda do garnka na palenisku, siada na skórze renifera… Ksiądz Jan prowadzi nas w inną część Parku. – Tu mamy papuaską chatę na palach – pokazuje. – Hamak to podstawa życia Papuasa. Najpierw trzeba go dobrze naciągnąć. Potem: hamak i do morza po rybę, hamak i do morza po rybę… i tak całe życie – śmieje się ks. Jan. Z Papui jedziemy do Mongolii, gdzie stoi obszerna jurta. To rodzaj namiotu. – Cztery godziny zajmuje kobietom ustawianie jurty – mówi ks. Jan. – Nie wolno stawać na progu! – uprzedza. – To jak policzek wymierzony gospodarzowi. Nie wolno w jurcie chodzić w lewą stronę, zawsze tylko w prawo, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. W jurcie siedzi się na podłodze, po turecku. Nie wypada kucać czy stać, bo gospodarz pomyśli, że go lekceważymy.

Tipi i totem

Idziemy dalej i spotykamy himalajskiego jaka, a także wielbłąda ze stepów Azji. Sztuczne – to prawda, ale dzięki temu można się im dokładnie przyjrzeć, a nawet na nie wejść. Prawdziwy jest kierat do mielenia zboża i prawdziwa jest mąka. W igloo słuchamy historii o Eskimosach, którzy polują na foki i jedzą surowe mięso. W Ameryce przed tipi, czyli indiańskim namiotem, stoi totem, czyli coś w rodzaju godła. – Wielki bawół upolowany przez wielkiego wodza Winnetou – śmieje się ks. Jan. – Nie taki wielki… – stwierdza Laura. Przy tipi spotykamy wolontariuszki prowadzące zajęcia o Indianach. – Przez zabawy i gry opowiadamy dzieciom, jak żyli kiedyś Indianie, jakie zwierzęta hodowali, na jakie polowali. Opisujemy krajobraz, klimat, a dzieci są ciekawe tego innego świata i mają mnóstwo pytań… – mówią. – Wolontariat misyjny to coś niesamowitego – zapewniają. – Pan Bóg kieruje, a my robimy to, co trzeba.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.