Przepis na wakacje

publikacja 22.11.2018 10:32

Trochę Wam zazdroszczę aż dwóch miesięcy wakacji. Pewnie macie już jakieś plany… Bo wypocząć trzeba.

Przepis na wakacje Józef Wolny /Foto Gość

Jeśli przez cały rok szkolny pilnie uczyliście się i gorliwie służyliście przy ołtarzu, z pewnością będzie to wypoczynek zasłużony. Oby udany. Życzę Wam, abyście odpoczęli dobrze i mądrze. Czyli jak? Już odpowiadam, ale po kolei…

Kocham, dlatego służę

Rok temu napisałem, że od Pana Boga wakacji nie ma. To taki slogan, wyświechtane hasło. Być może. Ale sami doskonale wiecie, jak ważna jest niedzielna Msza i jak piękna jest służba przy ołtarzu, także w dni powszednie. I że dla prawdziwego ministranta nie jest to ani jakaś kara, ani przykra konieczność, ale potrzeba serca. Po prostu: kocham Pana Jezusa i dlatego służę przy ołtarzu. Przez cały rok szkolny na łamach „Małego Gościa” starałem się Wam przybliżyć wybrane funkcje i stopnie ministranckie. Pamiętacie jeszcze, jak nazywa się ministrant, który podczas procesji wejścia niesie krzyż albo świece? Przypominacie sobie, co robi nawikulariusz? Być może łacińskie nazwy sprawiają Wam jeszcze trudność… Nic nie szkodzi. Wierzę w Was i mam cichą nadzieję, że jednak coś zapamiętaliście. Zresztą obok, na sąsiednich stronach, sami możecie sprawdzić swoją wiedzę liturgiczną. Wystarczy, że rozwiążecie zamieszczony minitest. Będę się cieszyć z każdej poprawnej odpowiedzi.

Trzy sposoby na wakacje

Z moich obserwacji wynika, że są przynajmniej trzy sposoby spędzania wakacji przez ministranta. Pewnie jest ich więcej, ale ja chcę wam powiedzieć o tych trzech. Ja- kich? Pierwszą – i tej zdecydowanie nikomu z was nie polecam – nazwałem postawą uniku. Ma ona miejsce wtedy, gdy ministrant świadomie sobie odpuszcza. Mimo że mógłby w tygodniu pójść do kościoła, nie robi tego. Nie służy przy ołtarzu. Dlaczego tak się dzieje? Tego dokładnie nie wiem, ale być może dlatego, że w ciągu roku szkolnego służba przy ołtarzu była dla niego przykrym obowiązkiem. Obym się mylił! Ale czasem wydaje mi się, że Pan Bóg przegrywa z grami komputerowymi, zabawą, kopaniem piłki… Zapewniam, że można pogodzić jedno i drugie. Naprawdę. Przeżyłem to na własnej skórze. Zachęcam Was do tego. Mnie się udało! Wy też spróbujcie.

Drugi i trzeci

Drugi sposób na spędzenie wakacji to przeciwieństwo pierwszego: wierna służba przy ołtarzu. Może nawet częstsza niż w ciągu roku szkolnego. Bo przecież czasu wolnego jest znacznie więcej. Dlatego mam do Was prośbę. Jeśli wyjeżdżacie gdzieś na wakacje, na przykład z rodzicami, miejcie odwagę podejść do zakrystii. Przedstawcie się księdzu i powiedzcie, kim jesteście. Z pewnością bardzo się ucieszy, gdy będziecie posługiwać do Mszy. I w końcu trzecia propozycja. Do skorzystania z niej zachęcam Was najbardziej. Chodzi mi oczywiście o rekolekcje ministranckie. Ja bardzo mile wspominam tamten czas. A muszę Wam powiedzieć, że na pierwsze rekolekcje wcale nie chciało mi się jechać. Nakłonił mnie do tego opiekun ministrantów – ksiądz Piotr. Do dziś jestem mu za to niezmiernie wdzięczny. Pamiętam, że te rekolekcje spędziłem w Bielsku-Białej-Wapienicy. Pewnie chcecie wiedzieć, jak było? Wszystkich szczegółów nie zdradzę. Powiem krótko: było pięknie i zdecydowanie za krótko. To tłumaczy, dlaczego od tamtej pory na rekolekcje jeździłem już regularnie. Co roku. Najpierw jako uczestnik, a potem jako kleryk.

Życzenia wakacyjne

Panowie Ministranci! Nigdy nie zastanawiałem się nad tym, co sprawia, że rekolekcje ministranckie są tak wyjątkowe. Ale gdybyście mnie o to zapytali, odpowiedziałbym chyba tak: niezwykłe jest chociażby to, że w jednym miejscu spotykają się chłopcy z różnych części Polski. Nie zawsze pochodzą z tej samej diecezji albo z jednego województwa. Jest jednak coś, co ich łączy. Wiecie, co mam na myśli? Miłość do liturgii, chęć lepszego poznania Pana Boga, nawiązanie nowych znajomości. Dla wielu elementem jednoczącym jest też sport, zwłaszcza piłka nożna. Kto nie lubi zdrowej rywalizacji? Bez złośliwego kopania po łydkach, wyzywania przeciwnika, przeklinania. O tak! Taką piłkę to ja lubię. Ech! gdybym był młodszy, pewnie znów pojechałbym na takie rekolekcje. Chętnie spędziłbym je z Wami. No, ale skoro nie jest to możliwe, raz jeszcze zachęcam, abyście spróbowali. Zapewniam, że będzie to udany czas. Podejrzewam, że zapisy na wakacyjne turnusy już się skończyły, ale może znajdzie się w diecezji ministrancki last minute? Panowie Ministranci! Na końcu życzenia – krótkie, ale od serca: udanych wakacji, owocnych rekolekcji i bezpiecznych powrotów!

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.