Na wysokim poziomie

Krzysztof Błażyca

|

MGN 06/2018

publikacja 21.05.2018 08:32

Nie ma lepszych ani gorszych. Jest dyscyplina i bardzo wysoki poziom. Każdy chce tu chodzić.

Na wysokim poziomie Siostra Marietta pochodzi z Indii. W Nepalu pracuje od 12 lat Krzysztof Błażyca /foto gość

D la niezliczonej ilości bóstw codzienne palą kadzidła i składają płatki kwiatów. Nad ulicami miast rozwieszają barwne chorągiewki. A między kramami z pamiątkami, nieprzebranym tłumem i… krowami w środku miasta trudno się czasem przecisnąć. Tu, w Katmandu, barwnej stolicy Nepalu, znajduje się katolicka szkoła św. Marii.

Hinduiści u katolików

Nepal to kraj w Azji Południowej o ponad połowę mniejszy od Polski. W samym sercu Himalajów, między Chinami a Indiami, mieszka tam blisko 30 milionów ludzi. Stąd wyruszają wyprawy na najwyższe szczyty świata, a o lotnisku Lukla położonym między przepaścią a skalną ścianą mówi się, że jest najniebezpieczniejsze na świecie. Turyści powtarzają czasem, że zdobycie Mount Everestu jest bezpieczniejsze od lądowania na tym lotnisku. Stolica Nepalu, Katmandu, leży w dolinie o tej samej nazwie. Tu od zawsze mieszkają Newarowie. Dotąd, gdy obchodzą swoje święta, wąskimi uliczkami stolicy przy śpiewie i dźwięku instrumentów przechodzą barwne pochody kobiet, mężczyzn i dzieci. Newarowie wyznają tradycyjną religię zwaną hinduizmem. Wierzą w wiele bóstw, dla których codzienne palą kadzidła i składają płatki kwiatów.

Szkoła przy szkole

To jednak nie przeszkadza rodzicom posyłać dzieci do katolickich szkół. Przeciwnie, chcą, aby tam się uczyły. – Bo mamy dobrą opinię, bardzo wysoki poziom nauczania i bardzo niskie opłaty – uśmiecha się siostra Marietta, dyrektor szkoły św. Marii w Katmandu. Pierwsi misjonarze pojawili się w Nepalu już w XVIII wieku. Jednak nie zabawili tam zbyt długo, bo zostali wygnani przez władcę. Kolejni przybyli dwa wieki później na zaproszenie króla. Władca chciał, by tworzyli szkoły. Najpierw więc jezuici z Indii założyli szkołę św. Franciszka Ksawerego. A cztery lata później siostry ze Zgromadzenia Jezusa założyły szkołę św. Marii, tylko dla dziewcząt. Obie szkoły znajdują się dziś niedaleko siebie. – Naszą założycielką jest siostra Mary Ward, która w swoich czasach (XVI w.) tworzyła pierwsze szkoły dla dziewcząt. Dziś w Nepalu w różnych miastach jest 6 takich szkół – mówi siostra Marietta.

Cały artykuł w czerwcowym numerze „Małego Gościa”

Dobra dyscyplina

Szkoła dla dziewcząt jest potężna. – Kiedyś był to jeden budynek – opowiada siostra Marietta. – Dziś mamy prawie 2500 uczennic. Chrześcijanek – niecałe 30, a z katolickich rodzin tylko kilkanaście dziewcząt. Reszta to dzieci z rodzin wyznających religię hinduistyczną. – Łatwo prowadzi się taką szkołę? – pytam. – Te dzieci wyznają religię swoich rodziców i my to szanujemy. A to, czego naucza Pan Jezus, to wartości wspólne wszystkim ludziom. Uczciwość, uprzejmość, szczerość, szacunek dla każdego człowieka; bycie posłusznym, kochającym. Ważne, żeby dzieci w tym dorastały, żeby stawały się dobrymi ludźmi – mówi siostra. – A rodzice są zadowoleni? – Bardzo – śmieje się zakonnica. – Bo tu jest dyscyplina. Rodzice wiedzą też, że w szkołach prowadzonych przez misjonarzy wszystkie dzieci są równo traktowane. Nie ma lepszych ani gorszych.

Wspólne „Ojcze nasz”

W szkole św. Marii wszystko jest świetnie zorganizowane. Dziewczęta są odpowiedzialne za różne aktywności. Jedne szlifują warsztat dziennikarski, pisząc do szkolnego biuletynu, inne organizują wystawy lub przedstawienia związane z kulturą Newarów, ich przodków. Jeszcze inne angażują się w różne akcje pomocowe. A choć wyznają odmienne religie, codziennie rano spotykają się na apelu i dzień zaczynają modlitwą „Ojcze nasz”. – To jak hymn – mówi siostra. – Wszystkie dzieci znają tę modlitwę. Jest uniwersalna. To modlitwa o codzienny chleb, o błogosławieństwo. Chodzi o to, by dzieci odkrywały Pana Boga w sobie, by wierzyły, że On jest w nich. W Nepalu nie można nauczać religii poza kościołem. – Katolicy swoje katechezy mają osobno. Wszystkie inne zajęcia dziewczęta odbywają razem – dodaje siostra Marietta, która w Nepalu jest już od 12 lat. – Uczę się wiele o religii tutejszych ludzi – mówi. – Żeby ich lepiej rozumieć i być bliżej. Gdy przeżywasz wiarę sercem, nie ma przeszkód między nami. Odkrywasz Boga w drugim człowieku. Bo jeden Stwórca stworzył nas wszystkich.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.