Błażej zgubił serce w Kenii

Urszula Rogólska

publikacja 04.04.2018 11:15

Mówi o nich: "moi synowie" - 9-letni Barack, 4-letni Alex i 12-letni Brian. A skoro ma dzieci, to chce z nimi przebywać jak najczęściej!

Błażej ze swoimi małymi podopiecznymi Błażej ze swoimi małymi podopiecznymi
Błażej Jaszczurowski

Kiedy we wrześniu 2017 r. Błażej Jaszczurowski, bielski nauczyciel matematyki, wpisywał cel zbiórki pieniędzy na portalu zrzutka.pl: pomoc w zakupie żywności, materacy i koców dla dzieci w Kenii, odruchowo wpisał kwotę 20 tys. zł. Nie miał pojęcia jaki będzie odzew i jaki procent tej kwoty uda się zebrać, by w czasie tegorocznych ferii zrobić stosowne zakupy w Afryce. Udało się! Dziś Błażej wyjmuje plik rachunków - pełna dokumentacja dostępna dla wszystkich darczyńców!

Teraz Błażej ma kolejny cel - 10 tys. zł na budowę placu zabaw w Chuka. Miał to być jeden z nielicznych, jeśli nie jedyny tego typu obiekt w okolicy (zbiórka na zrzutce.pl już trwa - TUTAJ.)

Błażej skrupulatnie rozlicza każdy wyjazd z pomocą   Błażej skrupulatnie rozlicza każdy wyjazd z pomocą
Urszula Rogólska /Fotoo Gość
Chuka jest w Kenii, gdzie siostry orionistki, wraz z miejscowymi duszpasterzami i zaprzyjaźnionymi fundacjami, pomagają najmłodszym w ich dostępie do edukacji - przede wszystkim dzięki adopcji na odległość.

Dziś, za pośrednictwem Fundacji Księdza Orione "Czyńmy Dobro", swoich rodziców adopcyjnych ma ponad 1500 małych Kenijczyków. Jednym z nich jest Błażej oraz rzesza jego przyjaciół i znajomych z terenu całej diecezji bielsko-żywieckiej i spoza niej.

Codzinność w szkołach, którym pomagają przyjaciele Błażeja Jaszczurowskiego   Codzinność w szkołach, którym pomagają przyjaciele Błażeja Jaszczurowskiego
Błażej Jaszczurowski
Fundacja umożliwia wszystkim chętnym odwiedziny u swojego podopiecznego. Z tej możliwości skorzystał przed rokiem w czasie ferii Błażej. Od tej jednej wizyty, zaczęła się jego pasja pomagania najmłodszym Kenijczykom. Popularyzuje adopcję wśród swoich znajomych, a jednocześnie organizuje zbiórki pieniędzy, dzięki którym bardzo konkretnie można pomóc mieszkańcom kilku miejscowości, żyjącym w skrajnym ubóstwie. Z zebraną gotówką poleciał do Kenii po raz drugi w czasie wakacji. Teraz był już po raz trzeci.

- W Kenii mam trzech podopiecznych: 9-letniego Baracka, 4-letniego Alexa i 12-letniego Briana - i to przede wszystkim z nimi chciałem się spotkać. A przy okazji odwiedzić z prezentami także dzieci innych rodziców adopcyjnych z Polski i zrobić zakupy za pieniądze ze zrzutki.pl - mówi Błażej. - Nigdy nie przestanę być wdzięczny za pomoc tylu ludzi, którzy do nas dołączyli. A są wśród nich Misyjna Jutrzenka ze Skoczowa, bielskie szkoły: "Skała", SMS "Rekord", szkoły Zgromadzenia Córek Bożej Miłości, SP 3, parafie NMP Królowej Świata w Cygańskim Lesie czy Najdroższej Krwi Pana Jezusa w Bystrej Krakowskiej i bardzo wielu darczyńców indywidualnych. Do siebie zaprosili mnie także nauczyciele i uczniowie z Ligoty, a także najmłodsi z przedszkola "Promyczek" w Bielsku-Białej, a także właściciele "Grawitacja caffe".

Wielka radość, kiedy można nakarmić każdego malucha do syta   Wielka radość, kiedy można nakarmić każdego malucha do syta
Błażej Jaszczurowski
Dzięki zebranym pieniądzom udało się zakupić  materace, koce, przybory szkolne i żywność dla kilku szkół, a także dla "small home" - domu, w którym mieszkają dzieci niepełnosprawne. Jaka to armia potrzebujących pokazują liczby - w Chuka uczy się 333 uczniów, w Laare - ponad 400, w Dumuru - około stu, w szkole St. Michael - 50, w klasie ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi - ok. 20. Dodatkowo za zebrane pieniądze udało się zakupić żywność dla rodzin w regionie Samburu i najuboższych rodzin w Chuka i okolicy.

- Brak żywności w porze suchej to największy problem tego regionu - relacjonuje Błażej. - Kukurydza nie ma szans dojrzeć, słońce pali ziarna. A żywność dostępna w magazynach jest bardzo droga. Na przykład dla szkoły w Chuka, dla 333 dzieci zakupiliśmy żywność za równowartość 900 euro (m.in. 33 worki kukurydzy i 7 worków fasoli) i ta pomoc wystarczy im na miesiąc. Oczywiście dzieci dalej będą miały co jeść, ale jest to ogromny wysiłek dla parafii.

Wielkim marzeniem ks. proboszcza Dionisio Mutei był także zakup keyboardu, na którym dzieci z Chuka mogły się uczyć grać - do tej pory miały jeden, wypożyczony z parafii. Dzięki jednej z ofiarodawczyń udało się kupić aż dwa instrumenty.

- Największą radością za każdym razem są dla mnie odwiedziny u rodzin, spotkania twarzą w twarz - mówi Błażej. - Rodziny nie wiedzą czy i kiedy przyjedziemy, a zawsze spotykamy się z ogromną gościnnością - goszczą nas wszystkim, co mają, a najczęściej to herbata z mlekiem i kawałek chleba. W domach nie ma prądu, nie ma gazu, 5 litrów wody musi starczyć rodzinie na cały dzień.

Selfie z maluchami - radość dla obu stron!   Selfie z maluchami - radość dla obu stron!
Błażej Jaszczurowski
Jak dodaje nauczyciel: - Wiem, że wszyscy są nam tam ogromnie wdzięczni za każdą pomoc i że mamy stałe miejsce w ich modlitwie i pamięci. Księża i siostry są ze mną w stałym kontakcie. Cieszę się, że adopcja i chęć pomocy spotyka się z tak ogromnym zainteresowaniem i w naszej diecezji, i w wielu miastach całej Polski - podkreśla Błażej. - Adopcja to chyba najcenniejszy dar materialny - daje możliwość długofalowej, systematycznej pomocy, dzięki której dzieci mogą się uczyć, rozwijać swoje zainteresowania. Jeden z moich "synów", Brian z Laare, jest bardzo zdolnym uczniem. Zaproponowałem jego mamie i jemu samemu, że jeśli wciąż będzie zajmował pierwszą lub drugą lokatę w nauce, mógłby iść do lepszej szkoły w Chuka. To jednak dość wysoka poprzeczka, dużo wyższy poziom nauki, dyscyplina i… rozłąka z rodziną na trzy miesiące (tyle trwa semestr nauki). Mimo moich wszelkich argumentów, które mogłyby go zniechęcić, twardo stał przy swoim: chcę iść do tej szkoły.

Żywność zaraz pojedzie do najbardziej potrzebujących   Żywność zaraz pojedzie do najbardziej potrzebujących
Błażej Jaszczurowski
Błażej już kupił bilet na kolejny wakacyjny wyjazd do Kenii. - Każdy wyjazd mnie czegoś uczy - kiedy odwiedzam domy, kiedy pomagam im w matematyce, spędzam z nimi czas, dużo obserwuję w jakich warunkach żyją, to daje do myślenia - mówi. - Gdy robię dla chłopców ze szkoły prywatne zakupy, mają proste marzenia: plecak, buty, kalkulator, papier toaletowy, przybory szkolne. I oczywiście słodycze - zwykłe herbatniki i lizaki.

Transport nowiutkich materacy rusza do potrzebujących   Transport nowiutkich materacy rusza do potrzebujących
Błażej Jaszczurowski
Ktoś zapytał Błażeja, czy nie łatwiej pieniądze zebrane na pomoc misjom przelać na konto wybranej fundacji. - Może i łatwiej, ale ja się przekonuję, że realny kontakt przynosi dużo więcej - mówi Błażej. - Obecność nas, wolontariuszy powoduje, że dzieci, dorośli spotykają się z realnym człowiekiem. Mogę im pokazać zdjęcia, opowiedzieć o sobie, o ludziach, którzy im pomagają. To już nie jest jakaś "pomoc z dalekiego kraju", od ludzi, których trudno sobie nawet wyobrazić, ale realne spotkanie…

Wygodny materac i słodycze - pełna błogość!   Wygodny materac i słodycze - pełna błogość!
Błażej Jaszczurowski
Błażej dodaje, że ma pewność - pomoc materialna "rodziców adopcyjnych", to nie wszystko. Każdy z nich otacza swoje kenijskie dzieci autentyczna troską, modlitwą i żywym zainteresowaniem jego codziennością.

Kontakt z Błażejem: teachermath@interia.pl.