Nadmuchany balon

publikacja 17.03.2018 15:00

Od dłuższego czasu mam ze sobą jakiś problem i często myślę o samobójstwie, ale nie chcę tego zrobić. Bo ja chcę umrzeć, żeby iść do nieba. Kiedyś o mało się nie pocięłam, ale nie zrobiłam tego. Czuję, że chyba nie idę dobrą drogą. Nastolatka

Iza Paszkowska Iza Paszkowska

Przede wszystkim podaj mi swój wiek, bym wiedziała, jakich używać argumentów, jakiego używać stylu, gdy do Ciebie piszę. To zresztą prośba do wszystkich czytelników. Ponieważ to poważna sprawa, to piszę już wstępnie. Rozumiem, że jest Ci ciężko. Ale mędrcy twierdzą, że człowiek nigdy nie dostaje krzyża, którego by nie potrafił unieść. Jeszcze wiele razy przekonasz się, że w człowieku tkwią wielkie siły. Ludzie, a już nastolatki w szczególności, mają skłonność, by rozdmuchiwać swoje problemy do wielkości balonu! O niczym nie potrafią myśleć, tylko o swoich problemach. Najlepsze lekarstwo to odwrócenie uwagi od siebie. Zacząć pomagać innym. Życie na ziemi to wędrówka do Nieba. A życie to zadanie do wykonania. Trudne, piękne, ciekawe zadanie. Trzeba je dobrze przeżyć. Wato cieszyć się wieloma drobiazgami, nigdy nie popadać w rozpacz. Opowiadała mi kobieta, która pracowała jako nauczycielka w klinice, że ciężko chore, umierające dzieci do ostatniego dnia chciały mieć lekcje, chciały się uczyć, żyć jak inni. Człowiek umrze wtedy, gdy Bóg tak zdecyduje. Życie to coś w rodzaju prezentu, to zadanie, to dar. Nie można więc powiedzieć Bogu, że nam się ten prezent nie podoba. W Biblii jest słynna Księga Hioba. Ten człowiek w bardzo krótkim czasie stracił wszystko- dzieci, majątek, w końcu zdrowie. Siedział trędowaty, odrzucony, samotny i wychwalał Boga. Mówił, że dziękował Bogu, gdy mu się dobrze wiodło, więc dlaczego teraz ma nie wychwalać. Nie mów, że nie chcesz żyć, że już chcesz iść do Nieba. Dojdziesz tam we właściwym czasie. Nie jesteśmy panami swojego życia, nie decydujemy, kiedy ma być koniec. Trzeba marzyć i snuć plany jakbyśmy mieli żyć bardzo długo, ale jednocześnie ciągle trzeba być gotowym do zakończenia życia. To jest trudne, to wymaga pokory, mądrości i na to dla Ciebie za wcześnie. Gdy miałaś ochotę się okaleczyć, to po prostu nie mogłaś sobie poradzić z emocjami. Poszukaj innego sposobu na pozbycie się złych emocji. Moja "babska" metoda to sprzątanie. Im bardziej męczą mnie nerwy, tym szybciej i ciężej sprzątam. Ale młodzi wolą np. mocne ćwiczenia gimnastyczne, jazdę na rowerze, bieganie, szybki marsz. Jeden z moich uczniów opowiadał, że po szkole przez 15 minut rzuca piłki do kosza, aż nerwy puszczą. Ruch i zmęczenie fizyczne bardzo pomagają. Dobrze, jeśli ktoś ma psa, lub jest pies w sąsiedztwie, więc w nerwach najlepiej wyjść na spacer. Jednym pomaga malowanie farbami na dużych arkuszach, innym granie na instrumentach, innym słuchanie muzyki. Dziękuj Panu Bogu za życie. Zastanów się, jak pięknie będziesz mogła żyć jako dorosła. Pomyśl, jakich błędów trzeba będzie unikać.

Zadaj pytanie:

kochaneproblemy@malygosc.pl