Ostra jazda

Piotr Sacha

publikacja 18.01.2018 09:41

Na wirażu zawodnicy pędzą z prędkością 50 km/h. Kilka sekund później... kolejny wiraż. Na lodzie!

Na ostrym wirażu pędzą: Kyung Hwan Hong (Korea Południowa), Charles Hamelin (Kanada)  i Sandor Shaolin Liu (Węgry) Na ostrym wirażu pędzą: Kyung Hwan Hong (Korea Południowa), Charles Hamelin (Kanada) i Sandor Shaolin Liu (Węgry)
Sebastian Kahnert /dpa/pap

W wyścigu bierze udział co najmniej czterech zawodników. Łyżwiarze przechylają swoje ciała tak, że z lodową taflą tworzą kąt około 20 stopni. Niemal leżą na lodzie. Promień skrętu na wirażu wynosi 8 metrów. Tor, po którym ścigają się zawodnicy, jest krótki – short-track.

Jak żużel

Tor mierzy dokładnie 111 metrów i 12 centymetrów. I ma kształt pętli. Dla porównania – w łyżwiarstwie szybkim tor ma 400 metrów, podobnie jak bieżnia lekkoatletyczna. Łyżwiarze stoją na starcie w jednej linii. Na sygnał zaczynają biec, potem suną po lodzie z dużą prędkością w kierunku… przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Podobnie jak w żużlu. Zresztą short-track i żużel łączy niemało. Zamiast motocykla zawodnik ma do dyspozycji łyżwy z długą i ostrą płozą. Najkrótszy dystans, jaki musi na nich pokonać, to 500 metrów, czyli nieco ponad cztery okrążenia. Najdłuższy – 5 kilometrów. W konkurencji sztafetowej robi się jeszcze ciekawiej. Bo ściga się ze sobą czterech zawodników, a ich zmiennicy krążą w pełnej gotowości wewnątrz toru. Mogą się zmienić w dowolnym momencie wyścigu. Najczęściej co półtora okrążenia wypychają się, pomagając partnerom nabrać większej prędkości.

Mięśnie, technika i... łut szczęścia

Pierwszy raz short-track pojawił się na igrzyskach olimpijskich we Francji w 1992 roku. Nasi reprezentanci nie zdobyli jednak dotąd olimpijskiego medalu w tej dyscyplinie. W historii zimowych igrzysk, biorąc pod uwagę wszystkie konkurencje, Polska wywalczyła dotąd 20 medali. W tym tylko jeden w łyżwiarstwie szybkim. Złoto w łyżwiarskim biegu na 1500 metrów zdobył Zbigniew Bródka na olimpiadzie w Soczi. O takim medalu marzy Bartosz Konopko, o czym opowiedział „Małemu Gościowi” (patrz rozmowa na następnej stronie). – Zawodnik powinien dobrze opanować technikę jazdy, mieć silne mięśnie i doświadczenie na torze... A poza tym wszystkim liczy się jeszcze łut szczęścia – opowiada portalowi Międzynarodowej Unii Łyżwiarskiej węgierski zawodnik Shaoang Liu. Bo w short-tracku wystarczy niewielki kontakt z przeciwnikiem, by nieszczęśliwie upaść i zakończyć swój wyścig. Dlatego tak ważna jest strategia. Mówi o tym brat Shaoanga, Shaolin Sandor Liu. – Podczas wyścigu siedzę na przykład przeciwnikom na plecach i czekam na rozwój wydarzeń. Najmniejsze popchnięcie, drobna przepychanka między nimi stwarzają okazję, żeby ich wyprzedzić – stwierdza.

Padnij, powstań

Bracia z Węgier zaczęli ścigać się w short-tracku, gdy Shaolin Sandor miał 11 lat, a Shaoang 8. – Padnij, powstań, padnij, powstań – wspominają ze śmiechem swoje początki. Z kolei John Robert „J.R.” Celski, dziś 27-letni reprezentant USA, rozpoczął od jazdy na rolkach w wieku trzech lat. Po dwóch latach startował już w mistrzostwach kraju. Rolki na łyżwy zamienił jako 12-latek. Anja Chong jest młodsza od „J.R.” o trzy lata, reprezentuje Malezję. Pierwsze kroki na lodowisku stawiała podczas przyjęcia urodzinowego. Miała 9 lat. Niedługo potem zapisała się na lekcje jazdy na łyżwach. Pokochała prędkość. Dlatego łyżwiarstwo figurowe zamieniła właśnie na short-track. Kanadyjczyk Charles Cournoyer miał się na kim wzorować. Jego starszy o cztery lata brat Vincent jako siedmiolatek trenował short-track. Trzyletni Charles już wtedy błagał swoją mamę o zgodę, żeby on też mógł wejść na lód. Obecnie to brązowy medalista z poprzedniej olimpiady. Jego kolega z drużyny, mistrz olimpijski François Hamelin, startował w short-tracku już jako pięciolatek. Podobno miał w sobie tyle niespożytej energii, że mama sama zaproponowała, żeby zainteresował się sportem.

 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.