Grają do jednej bramki

Gabriela Szulik

publikacja 16.02.2018 09:02

Okulary dla Ghany, ryż i cukier dla Madagaskaru, plastikowe nakrętki i karteczki „Lipton” dla niepełnosprawnych. Znaczki i używane telefony komórkowe dla misjonarzy.

W wiosce Ilena  na Madagaskarze  mieszka  razem z rodzinami  ponad 20 trędowatych W wiosce Ilena na Madagaskarze mieszka razem z rodzinami ponad 20 trędowatych
zdjęcia Zgromadzenie kamilianów

W Ciasnej, niewielkiej wsi niedaleko Lublińca na Górnym Śląsku, znajduje się szkoła, a w niej, jak w każdej szkole: uczniowie, nauczyciele, rodzice, księża z pobliskiej parafii, katecheci. Od dziesięciu lat działa tu Koło Misyjne. Założył je ojciec Jerzy Wilk, kamilianin. Tylko skąd kamilianin w Ciasnej, skoro żadnego klasztoru tam nie ma?

Z Madagaskaru do Ciasnej

Ojciec Jerzy w zgromadzeniu kamilianów odpowiedzialny jest za misje na Madagaskarze. Jak trafił do Ciasnej? Przez znajomą katechetkę. – Może założylibyśmy u nas w Ciasnej Koło Misyjne? – zapytała. – Czemu nie, spróbujmy... I zaczęła się dobra współpraca. Z nauczycielami, rodzicami, a nawet z gminą. I trwa już dziesięć lat. Grupa około dwudziestu osób spotyka się dwa razy w miesiącu, przeważnie w czwartki. Po spotkaniu wszyscy uczestniczą we Mszy św. w parafialnym kościele Trójcy Świętej. – Zależy mi, by uczniowie, ale również ich rodzice mieli otwarte serca na potrzeby misji – mówi ojciec Jerzy. – Na spotkaniach dzieci poznają życie ludzi w krajach misyjnych, ich historię, zwyczaje, problemy i zastanawiają się, jak mogą im pomóc. Czasem odwiedzają ich misjonarze, których zaprasza ojciec Jerzy. A dzieci modlą się za potrzebujących pomocy, za misjonarzy i organizują dla nich różne akcje. Dla mieszkańców Ghany zbierali okulary, dla mieszkańców Madagaskaru pieniądze na ryż i cukier, dla niepełnosprawnych plastikowe nakrętki po napojach i karteczki z herbaty „Lipton”. Zbierali też znaczki, a nawet używane telefony komórkowe. W styczniu razem z nauczycielami chodzą po okolicy jako kolędnicy misyjni. Oprócz tego biorą udział w różnego rodzaju konkursach, jeżdżą na wycieczki, zjazdy misyjne. Są coraz bliżej tamtych, czekających na pomoc, ale też coraz bliżej siebie.

Czerwony krzyż na habicie

Tuż przed Wigilią Bożego Narodzenia w 1980 r. pojawili się na Madagaskarze pierwsi kamilianie. Do Fianarantsoa, miasta położonego w środkowej części kraju, przyjechali z Polski dwaj młodzi zakonnicy ze zgromadzenia kamilianów: ojcowie Stefan Szymoniak i Zbigniew Musielak, by pracować wśród biednych i chorych. Bo trzeba wiedzieć, że kamilianie, zakonnicy z dużym czerwonym krzyżem na habicie, oprócz trzech ślubów zakonnych: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa, składają czwarty – służby chorym, nawet z narażeniem życia. I służą. Nie tylko w szpitalu. Zakonnicy przy swoim domu, gdzie zamieszkali, otworzyli aptekę. Zorganizowali specjalistyczną bibliotekę, z której korzystają lekarze i pielęgniarki. Dla rodzin przybywających z daleka ze swoimi chorymi przy szpitalu powstała noclegownia. A władze, widząc serdeczną opiekę misjonarzy, powierzyły im jeszcze wioskę trędowatych, oddaloną o ok. 7 km od Fianarantsoa. Wioska Ilena została utworzona ponad 100 lat temu. Długo pracowali tam protestanci, potem trędowatymi zajmowało się państwo, a prawie 30 lat temu przekazano ją kamilianom. Mieszka tam ponad 20 trędowatych razem z rodzinami. Codziennie trzeba im wykonywać opatrunki. Na szczęście na miejscu mają kościół, szkołę i przychodnię.

Z Europy na Madagaskar

Ojciec Jerzy na Madagaskar wyjechał tuż po przyjęciu święceń kapłańskich. Sam poprosił o wyjazd. Bardzo chciał pomagać tamtym ludziom. I właściwie, choć teraz w Łomiankach pod Warszawą odpowiedzialny jest za Sekretariat Misyjny Ojców Kamilianów, można powiedzieć, że na Madagaskarze pracuje do dziś. W Fianarantsoa codziennie odwiedzał chorych w dwóch szpitalach. Teraz organizuje dla nich pomoc, lekarstwa, pieniądze na przeżycie. Nie tylko z Polski, z całej Europy. – Każdy może pomóc misji na Madagaskarze, wystarczy napisać: prokura.camille@wp.pl – mówi ojciec Jerzy. – Na Madagaskarze ludzie czekają na pomoc kapłana, chcą wiedzieć, jak powinien żyć wierzący w Jezusa – dodaje misjonarz. – I dziękują serdecznym gestem, uśmiechem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.