Góry do góry i… plum, do morza!

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 16.02.2018 09:00

Co to właściwie jest dziecięca wiara? Czy chodzi o wiarę małych dzieci: Laury, Grzesia, Stasia? Czy dziecięcą wiarę mogą mieć też dorośli?

Góry do góry i…   plum, do morza! rys. Monika Juroszek

Kiedy redaktor naczelna MGN poprosiła mnie, żebym napisał o dziecięcej wierze, pomyślałem sobie, że muszę najpierw porozmawiać z jakimś dzieckiem. I tak zrobiłem. Odwiedziłem moją koleżankę Laurę (lat 8), która uwielbia śpiewać, tańczyć, urządzać występy, ale lubi też chodzić na Roraty, na scholkę i spotkania Dzieci Maryi. Puściłem jej piosenkę „Góry do góry” i poprosiłem, żebyśmy porozmawiali o wierze. Wyglądało to mniej więcej tak:

Komu można wierzyć?

Panu Bogu, rodzicom.

A co to znaczy wierzyć?

Nie umiem tego wytłumaczyć.

To może dasz jakiś przykład.

Że na przykład mama mówi, że ta książka jest dobra, to ja jej wierzę.

I co byś chciała

zrobić? Kupić i przeczytać tę książkę.

No dobra, ale co z Panem Bogiem, skoro Go nie widać?

Ale wierzę, że istnieje.

A gdzie jest Pan Bóg?

W niebie.

Kto ci opowiedział o Panu Bogu?

Dowiedziałam się, gdy poszłam do kościoła.

Sama poszłaś do kościoła?

Nie sama. Z rodzicami. A rodzice czytali mi Biblię. I nauczyli mnie modlitwy.

Czyli co to znaczy wierzyć Bogu?

Czytać Pismo Święte, odmawiać Różaniec, modlić się, chodzić do kościoła.

Małe TGD śpiewa o górach lęku. Czego się boimy?

Pająków.

Czego jeszcze?

Szatana.

Czy było tak kiedyś, że bardzo mocno czegoś się wystraszyłaś?

Byłam raz sama w domu i bałam się, że rodzice nie wrócą. Dzieci śpiewają w piosence „góry do góry…”.

Co to znaczy?

Że nie musimy się bać, bo Pan Bóg jest przy tobie. Trzeba otrzeć łzy i się nie przejmować.

Wiara między ludźmi

Po tej rozmowie zrozumiałem kilka spraw. Najpierw to, że my, księża, mówimy o Bogu i o wierze jakby „zawodowo” i że o swojej wierze nie jest łatwo mówić. Nie tylko mając 8 lat, ale także mając lat 40 czy 80. Ale najważniejsze jest to, żeby po prostu wierzyć Panu Bogu, czyli iść z Jezusem przez życie. Laura zaczęła od tego, że wierzy swojej mamie. No właśnie. Żeby zrozumieć, co to znaczy wierzyć w Boga i wierzyć Bogu, trzeba zobaczyć, że wiara to najpierw coś, co jest między ludźmi. Jeśli mówię do kogoś: „wierzę ci”, znaczy to, że uznaję słowa tego człowieka za prawdę. Wiem, że mnie nie okłamie, nie wprowadzi w błąd, nie zawiedzie. I dlatego go słucham. Jeśli mama mówi, że książka jest dobra, to chcę ją przeczytać i ją czytam. A jeśli mama czy tata powiedzieliby, że np. jakiś film jest zły, to nie będę go oglądać. Wiara prowadzi więc do konkretnych czynów, wyborów, postaw. Jeśli komuś wierzę, to mu ufam, jestem mu posłuszny, idę drogą, którą proponuje. Takie wierzenie innym ludziom jest konieczne w życiu. Wyobraź sobie człowieka, który nikomu nie wierzy, nikomu nie ufa, wierzy tylko sobie. Jest to mądre? Nie bardzo. Taki człowiek nie będzie się rozwijał, nie będzie dowiadywał się nowych rzeczy, odkrywał nowych prawd. No bo skąd? Sam z siebie? To niemożliwe.

Wierzę w Boga i wierzę Bogu

Wierzyć w Boga oznacza (tak powiedziała Laura) najpierw wierzyć, że On istnieje, że jest. Ciekawe, że imię Boga, które znamy z Biblii – czyli JAHWE – oznacza właśnie „Jestem”. To tak, jakby Bóg wciąż powtarzał nam: „Ja jestem”. Najlepsza odpowiedź, jaką może na to dać człowiek, brzmi: „Wierzę, że jesteś, Panie Boże”. Ale to za mało. Sama wiara, że Bóg jest, nie miałaby wpływu na nasze życie. Chodzi o to, by wierzyć Bogu. Dokładnie tak jak wierzymy mamie, tacie czy mądremu przyjacielowi. Kiedy mówię do Boga: „Wierzę Tobie”, to znaczy: „Wiem, że Ty masz rację, Ty mówisz prawdę, ufam Ci i chcę Cię posłuchać”. Jeśli Bóg mówi, że coś jest dobre, to nie tylko Mu wierzę, ale chcę robić to, co dobre. A jeśli Bóg mówi, że coś jest złe, to staram się tego unikać. Bóg mówi do nas poprzez Pismo Święte, przykazania, księży, katechetów, poprzez Kościół. Czy to jest właśnie dziecięca wiara? Tak! Bo wierzyć Bogu oznacza widzieć w Nim swojego najlepszego Tatę (mamę, przyjaciela). Kogoś, kto mnie kocha, kto mnie nigdy nie oszuka, nie zawiedzie, nie wprowadzi w błąd, ale będzie mi mówił zawsze prawdę i będzie pomagał iść przez życie. Tak jak dziecko zależy od rodziców, tak człowiek, nawet gdyby miał 100 lat, zależy od Boga. Dlatego Pan Jezus mówi dorosłym, że muszą się stać jak dzieci – wierzyć Ojcu w niebie, przyjąć to, co mówi, za prawdę i ufać. Taka wiara prowadzi do miłości.

Wiara góry przenosi

O co chodzi z tymi górami, o których śpiewa zespół Małe TGD? Wzięło się to ze słów Pana Jezusa z Ewangelii. Powiedział On: „Miejcie wiarę w Boga! Zaprawdę, powiadam wam: Kto powie tej górze: »Podnieś się i rzuć się w morze«, a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się stanie”. Co Pan Jezus miał na myśli? Pewnie to, że czasem w naszym życiu pojawiają się takie góry, które zasłaniają nam drogę, i nie wiemy, dokąd dalej iść. W piosence jest mowa o górze złości, o górze wątpliwości, o górze lęku, o górze smutku. Są jeszcze inne, podobnie trudne góry. To są wszystkie trudne chwile, gdy jest nam bardzo, bardzo ciężko. Pan Jezus mówi nam, że te właśnie góry mogą być pokonane siłą wiary. Jak powiedziała Laura: „Nie musimy się bać, bo Pan Bóg jest przy tobie”. To nie my przenosimy góry, ale Bóg ma taką moc. Jeśli Mu wierzę, to On da mi siłę olbrzyma, bo On jest Kimś Największym. Wiarę można porównać do kabla, którym podłącza się jakieś urządzenie do prądu. Wiara łączy nas z Bogiem, który jest źródłem zasilania o nieskończonej mocy. To nie musi być „wielka” wiara. Pan Jezus mówi, że wystarczy, by wiara była jak ziarenko gorczycy. Nawet cienki drut wystarczy, by podłączyć się do elektrowni.

Nie rycz jak osioł

Ponad 50 lat temu żył we Włoszech ksiądz o imieniu Dolindo. Uczył on, że w chwilach gdy na naszej drodze życia wyrastają jakieś przeszkody, gdy nie umiemy ich pokonać, trzeba zamknąć oczy i modlić się: „Jezu, Ty się tym zajmij”. To jest także dziecięca wiara. Dziecko nie poradzi sobie w życiu samo, potrzebuje mocniejszych i mądrzejszych, którzy mu pomogą. Ale dorośli też sami nie dadzą sobie rady. Potrzebują Kogoś mocniejszego, mądrzejszego, kto ich kocha. Jezus po to przyszedł do nas, aby nam powiedzieć, że Bóg jest nie tylko w niebie, ale jest obok, bardzo blisko ciebie. Trzeba tylko uwierzyć. Jak dziecko. Piękną wiarę miał także ks. Jan Twardowski. Wyznaje w wierszu: „po prostu usiądę przy panu i zwierzę swój sekret, że ja, ksiądz, wierzę Panu Bogu jak dziecko”. A w innym wierszu pisze tak: „Ufaj jak chłopiec z buzią otwartą/ Bogu się mówi – tak/ Nie rycz jak osioł, nie drżyj jak żaba/ wytrwaj choć nie wiesz jak/ choćby się cały Kościół zawalił/ Bogu się mówi – tak”. Nieraz można zobaczyć taką scenę: dziecko biegnie jak szalone i nagle bęc, leży jak długie. Stłuczone kolano, ból, dziura w spodniach, płacz. I prawie natychmiast rozgląda się i szuka mamy lub taty. Ktoś musi je przytulić i powiedzieć, że to przejdzie. Wszyscy jesteśmy jak dzieci. Wywracamy się na różnych życiowych przeszkodach. Co wtedy? Trzeba szukać Boga, tak jak to dziecko. Od razu. W Bożych ramionach można się wypłakać, pokonać ból, nabrać siły do dalszej drogi. Dziecięca wiara nie zależy od wieku. Ona jest potrzebna w każdym wieku. Bez niej ani rusz.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.