Muzyka z nieba

Rozmawiał Piotr Sacha

publikacja 16.02.2018 08:59

O wyśpiewywaniu listy obecności i o tym, że dorośli od dzieci mogą uczyć się wiary, opowiada Piotr Nazaruk, założyciel Małego TGD.

Piotr Nazaruk od czterech lat współprowadzi dziecięcą Szkółkę TGD Piotr Nazaruk od czterech lat współprowadzi dziecięcą Szkółkę TGD
Roman Koszowski /Foto Gość

Mały Gość: Rozszyfrujmy nazwę Małe TGD. Małe Tornado Genialnych Dzieci?...

Piotr Nazaruk: (śmiech) Świetne! Ale TGD to skrót od słów pochodzących z drugiego rozdziału Dziejów Apostolskich – „trzecia godzina dnia”. Godzina zesłania Ducha Świętego. Dwa tysiące lat temu w Izraelu trzecią godziną dnia była dziewiąta rano. To również nazwa chóru, który występuje od 35 lat.

Czyli dużego TGD?

Tak, dużego. (śmiech) Teraz jesteśmy zmuszeni tak mówić, by odróżnić zespół dorosłych od zespołu dzieci.

Skąd pomysł na dziecięcy zespół?

W 2010 roku duże TGD nagrywało płytę koncertową. Na liście utworów pojawiła się piosenka „Wiara czyni cuda”, która przypomina prostą wyliczankę. Wpadliśmy na pomysł, żeby zaśpiewały w niej nasze dzieci. Zaśpiewały i... otrzymały wielkie owacje. A w mojej głowie zaczęła kiełkować myśl o założeniu Szkółki TGD. I jeszcze w głowach Filipa i Sylwii Wojnarów. Na początku na zajęcia przychodziło około 30. dzieci. Dziś mamy pięć grup. W sumie 120 młodych wokalistów.

W Małym TGD śpiewają tylko dzieci ze Szkółki?

Tak. Na płycie „Góry do góry” w chórkach zaśpiewali wszyscy. Spośród nich wybraliśmy 11 solistów, którzy stworzyli zespół.

Wybrać taką reprezentację to zadanie trudniejsze niż wybór meczowej jedenastki przez trenera Nawałkę...

To było bardzo trudne. Wszyscy bardzo się lubimy, ale nie wszyscy mogli wejść do zespołu. Wybieraliśmy wśród uczniów w wieku od 9 do 12 lat, czyli od czwartej do szóstej klasy podstawówki. Ważna była nie tylko umiejętność śpiewania. Również to, jak ktoś się porusza, czy lubi tańczyć.

Słuchając tych piosenek, trudno usiedzieć w miejscu...

I tak miało być. (śmiech) Dzieci pomogły nam dokonać wyboru muzycznego. Jako pierwsza powstała piosenka „Góry do góry”. Kiedy ją poznały, z radości dosłownie wyskoczyły z krzeseł! Zaczęły tańczyć.

„Góry do góry, dziecięca wiara...” – czy dorośli mogą uczyć się wiary od dzieci?

Tak! My z żoną uczymy się cały czas! Kiedyś nasza córka Na- dia, po długiej zabawie na śniegu, mocno się przeziębiła. Dostała gorączki. Powiedzieliśmy, że następnego dnia pojedziemy do lekarza. Nadia stwierdziła wtedy, że to nie będzie konieczne, bo Pan Bóg jest jej lekarzem. Poprosiła też dziadka o modlitwę. Dziecięca wiara zadziałała. Obudziła się całkiem zdrowa.

Niektóre piosenki Małego TGD brzmią jak modlitwy...

To prawda... Choć „Góry do góry” brzmi raczej jak kazanie. (śmiech) Podczas nagrywania płyty wiele było takich chwil, kiedy dzieci modliły się śpiewem. Na przykład w utworze „Jestem Twój” są takie słowa: „Wiem, że oddałeś za mnie życie swoje. Dziś przyjmij moje, Jezu, jestem Twój”. Pamiętam, kiedy po raz pierwszy zaśpiewali je najmłodsi. Tak prosto i pięknie... Usłyszałem, jak śpiewa we mnie dziecko.

W jakim tempie powstawały nagrania?

W ekspresowym. Kiedy padło hasło „start”, nie mieliśmy jeszcze nic. Cztery miesiące później wszystkie utwory były nagrane. Zdarzało się, że przed zajęciami Szkółki spotykałem się z Kamilą Pałasz (nauczycielka śpiewu w Szkółce TGD, solistka zespołu TGD – przyp. PS.), która w głowie miała melodię i hasło, o czym będzie piosenka. Półtorej godziny później utwór był gotowy. Wchodziliśmy na zajęcia z ogłoszeniem: „Dzieciaki, mamy nową piosenkę. Powstała przed chwilą. Chcecie zaśpiewać?”.

A jak wyglądają lekcje w Szkółce TGD?

Na początku sprawdzamy obecność... wyśpiewując czyjeś imię. A ten ktoś swoją obecność również wyśpiewuje. Czasem zaczyna się bitwa na głosy. Ważnym momentem jest wspólna modlitwa. Podajemy intencje, w których modlimy się razem. A tydzień później słyszę: „Wujku! (wszyscy nazywają mnie wujkiem), pamiętasz, jak modliliśmy się za mojego dziadka? On już jest zdrowy!”. Mówię wtedy: „Dziś zamiast prosić Pana Boga, będziemy Panu Bogu dziękować!”. Jeżeli muzyka pochodzi z nieba, to na pewno jest to muzyka chóralna. Myślę, że nasze dzieciaki tego doświadczają.

Trudniej dyrygować chórem dziecięcym czy chórem dorosłych?

Chyba dziecięcym... W dużym TGD nikt na przykład nie wchodzi pod krzesło... (śmiech)

Kuba Mielczarek, 12 lat

śpiewa w piosence „Siedem” – Na co dzień sporo śpiewam... W zajęciach Szkółki TGD biorę udział od samego początku jej istnienia. Uczestniczę jeszcze w Warsztatowej Akademii Musicalowej, gdzie ćwiczę techniki śpiewu, tańca czy akrobatyki. Lubię też czasem postrzelać z łuku.

Jonatan Nazaruk, 10 lat

śpiewa w piosence „Ojciec wszystkich nas” – Lubię śpiewać, za to mniej lubię tańczyć. W Szkółce TGD jestem od początku. A w szkole muzycznej uczę się gry na fortepianie. Lubię jeszcze komponować muzykę elektroniczną w programie komputerowym.

Gabrysia Giedzińska, 11 lat

śpiewa w piosence „Góry do góry” – Na zajęcia w Szkółce TGD chodzę od roku. Śpiew to moja największa pasja. Śpiewam też w parafialnym chórze, no i w domu. W szkole muzycznej uczę się grać na flecie poprzecznym.

Nadia Nazaruk, 12 lat

śpiewa w piosence „Dziękuję” – W Szkółce TGD jestem od początku jej istnienia, czyli już ponad 4 lata. W szkole muzycznej gram na flecie poprzecznym i fortepianie. Prywatnie uczę się jeszcze grać na perkusji. W wolnych chwilach śpiewam. Duuużo śpiewam... Według brata za dużo. (śmiech) Sporo też słucham muzyki. I tańczę.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.