Co nas spotyka?

publikacja 01.01.2018 15:00

Co nas spotyka?

Poniedziałek, 1 stycznia, 2018r.

Hau, Przyjaciele!

Przeżyłam kolejną w moim życiu noc fajerwerków. Schowek z łazience jest doskonały, ale podejrzewam, że Pani coś mi dała na spanie, bo czułam się rano dziwnie oszołomiona. Wszyscy długo spali. A potem ruszyliśmy z życzeniami do dziadków, do cioci Ani. Tam Daria z Pauliną wzięły nas do lasu, bo wiadomo, psy muszą się wybiegać. A Las Łabędzki to cudowne miejsce. Jedyny minus, że potem wsadzają nas do wanny, spłukują łapy i brzuch. No cóż, trzeba to jakoś przeżyć. Kuzynki spędziły razem zabawę sylwestrową, więc nie bardzo rozumiem, dlaczego przez prawie 2 godziny omawiały tysiące sytuacji, które tam miały miejsce. Ja też jestem bystra, ale one dostrzegały każdy szczegół, a głównie, kto kogo prosił do tańca, kto z kim najwięcej rozmawiał, kto był w najlepszym humorze, kto na kogo spoglądał maślanym wzrokiem. Nie rozumiem, o co chodzi z tym spojrzeniem, ale one bardzo się tym ekscytowały. Denerwowały się, że Julia siedziała smutna i prawie wymuszała, by inni próbowali ją zabawić, a ona się ewentualnie uśmiechnęła, by po chwili znowu siedzieć smutna i zamyślona. Daria stanęła na środku ścieżki. Wyjęła swój telefon i coś tam przeglądała. „O mam takie mądre zdanie, które specjalnie skopiowałam. Posłuchaj. Zewnętrzne okoliczności nie decydują, tylko nasz odbiór tego, co nas spotyka”. Paulina kazała to sobie jeszcze dwa razy przeczytać. Kiwała z aprobatą głową i wreszcie stwierdziła. „No właśnie, Julia była smutna, bo nie znalazła adoratora i męczyła ją zazdrość, gdy zauważyła, co się wydarza między kilkoma osobami. A my bawiłyśmy się doskonale, bo tak sobie postanowilibyśmy. To nasza decyzja, by być szczęśliwym. Dzięki, kuzynko, za tę złotą myśl.” Ruszyłam w kierunku Żernik, bo nic nie rozumiałam z ich filozoficznych rozważań. No, może to, że należy być szczęśliwym. Wiem o tym bez ich mędrkowania. . Cześć. Astra