Początek drogi

Adam Śliwa

publikacja 13.02.2018 09:35

Wsiadamy do pociągu historii. Mijamy Lwów, Warszawę, Poznań – miasta bardzo podobne. Jednak w dawnych czasach życie mieszkających w nich Polaków różniło się tak, jak różniły się trzy zaborcze kraje.

Tak wyglądała warszawska ulica w listopadzie 1905 roku w czasie pochodu narodowego. W głębi widać niesionego Orła Białego Tak wyglądała warszawska ulica w listopadzie 1905 roku w czasie pochodu narodowego. W głębi widać niesionego Orła Białego
polona.pl

Rok 2018 to czas, w którym mija 100 lat, od kiedy Polska odzyskała niepodległość. Po 123 latach niewoli trzech zaborców Polska znów stała się wolnym krajem. W kolejnych numerach „Małego Gościa” będziemy podróżować przez burzliwe czasy I wojny światowej. Będziemy przemierzać ziemie trzech zaborów, zajrzymy do gabinetu marszałka Piłsudskiego i posłuchamy koncertu Paderewskiego. Odwiedzimy też żołnierzy broniących Warszawy przed bolszewikami i Ślązaków walczących o Górę Świętej Anny. Nasza droga nie zakończy się 11 listopada 1918 roku, w 100. rocznicę odzyskania niepodległości. Dlaczego? Ponieważ to nie koniec, a zaledwie połowa drogi. Naszą podróż zakończymy w roku 1922, gdy Polska będzie już miała swoje pewne granice. Mieliśmy ogromne szczęście, że wszystko się udało, bo nasi rodacy nie czekali na wolność bezczynnie. Dostali szansę i wykorzystali ją perfekcyjnie.

Piękna epoka

Panie w długich sukniach, panowie w cylindrach, na ulicach tramwaje i dorożki, a wystawy sklepowe rozświetlone elektrycznymi lampami. To koniec XIX wieku. Trwa czas zwany belle époque, czyli piękna epoka. Od wielu lat w Europie żyje się spokojnie. Zamieszki, powstania, wojny wybuchają, ale daleko, gdzieś na końcu świata. Ludzie są przekonani, że to najwspanialsze czasy. Korzystają z wynalazków, podziwiają wspaniałe budowle. A Polska? W 1795 roku zniknęła z map, a jej mieszkańcy żyją w trzech państwach – w Rosji, Prusach (późniejszej Rzeszy Niemieckiej) i w Austro-Węgrzech. Wojny napoleońskie i powstania zmieniały granice zaborów i podejście zaborców do Polaków. A Polacy, świadomi swojego pochodzenia, dbali o wiarę, tradycję i kulturę. Na początku XX wieku w każdym z zaborów ich sytuacja była całkiem inna.

Poddani cesarza Wilhelma II

Na ziemiach zaboru pruskiego (Pomorze i Wielkopolska) widać niemiecki porządek. Zagrody wiejskie solidne, często murowane. Na polach nowoczesne maszyny rolnicze – to zasługa Hipolita Cegielskiego. W połowie XIX wieku założył niewielki sklep z artykułami żelaznymi, który w kilka lat zmienił w wielką fabrykę. Tacy ludzie wiedzą, że nie tylko karabinem odzyskuje się niepodległość. Uczą gospodarności i pielęgnują polską kulturę. Łatwe to nie jest, bo po polsku nawet mówić nie wolno. (W szkole we Wrześni, gdy zabroniono nauczać religii po polsku, dzieci się zbuntowały). Trwa germanizacja. Pruscy urzędnicy siłą narzucają swój język i kulturę. Ludzie bez obywatelstwa Rzeszy nie mają prawa mieszkać na swojej ziemi. Ich się wyrzuca, a sprowadza swoich. Gdy kanclerzem zostaje Bismarck, sytuacja staje się jeszcze gorsza. Zaczyna się kulturkampf (walka także z Kościołem). Zakony nie mogą prowadzić żadnych szkół, a kazania księża mogą głosić tylko po niemiecku. Ale jest w Poznaniu miejsce bezpieczne dla Polaków. Do Posen – tak to miasto nazwali Niemcy – można dojechać koleją żelazną. Wśród pięknych kamienic stoi Bazar – wyjątkowy budynek. Są tu hotel, restauracja, kawiarnie i liczne sklepy. Zorganizowano tu centrum polskości, tu spotykali się najważniejsi odważni Polacy. Wrócimy tu jeszcze nieraz w naszej podróży.

Poddani cara Mikołaja II

Mijamy granicę i mimo że jesteśmy w Królestwie Polskim (tak nazwano to państwo), w najbliższym sklepie można płacić tylko rublami rosyjskimi. Rolnictwo jest zacofane, ale Rosjanie stawiają na przemysł. W Łodzi za fabrycznym murem z ozdobnej cegły powstają piękne tkaniny. Na ulicach widać Żydów w tradycyjnych strojach i robotników wracających z fabryk. Pracują po kilkanaście godzin. W Zagłębiu Staropolskim (dzisiaj województwa świętokrzyskie, mazowieckie i łódzkie) czy Dąbrowskim (zachodnia Małopolska aż po Górny Śląsk) pełną parą pracują huty. W centrum Warszawy wielka cerkiew i złowroga cytadela z więzieniem. Spiskowanie przeciw zaborcy może skończyć się w tym miejscu albo jeszcze gorzej – na mroźnej Syberii. Widać sporo ludzi ubranych na czarno. To na znak żałoby narodowej po przegranym powstaniu styczniowym. Ludziom żyje się tu ciężko. Na stole, obok chleba, najważniejsze są ziemniaki. Łatwo je uprawiać i głód już tak często nie zagląda do chat. Ale jest i druga strona medalu. Z kartofli łatwo zrobić wódkę, więc szerzy się pijaństwo. Wielu spiskuje przeciw zaborcy, bo nie mogą poznawać polskiej historii i kultury. Powstają różne organizacje, wśród nich PPS (Polska Partia Socjalistyczna). W tym czasie pojawia się nieznany nikomu Józef Piłsudski. Nieraz jeszcze o nim wspomnimy. Tymczasem na dworcu kolejowym czeka pociąg Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej, pierwszej linii kolejowej na ziemiach polskich. Pociągi posiadają wagony czterech klas. W I i II klasie pasażerowie mają przedziały z wygodnymi kanapami i drzwiami wychodzącymi wprost na peron. W IV – najgorszej – klasie siedzi się na podłodze, a wagony często nie mają nawet dachu.

Poddani cesarza Franciszka Józefa

Kraków i Lwów to najważniejsze miasta Galicji, czyli krainy, która jest częścią Monarchii Austro-Węgierskiej. Jest tu biednie, zwłaszcza na wsiach, a Galicja jest jedną z najbardziej zacofanych krain wielkiego państwa. Za to Polacy mają tu największą autonomię. Wszędzie słychać język polski, nawet w urzędach. Działają teatry, organizacje sportowe. To tu najlepiej rozwija się polska kultura. Studenci uczą się na Uniwersytecie Jagiellońskim i Uniwersytecie Franciszkańskim. Miejskie ulice oświetlają latarnie olejowe lub gazowe, gaszone o godzinie 1 w nocy. Działa też straż ogniowa. Aptekarz Ignacy Łukasiewicz tworzy pierwszą lampę naftową i oświetla swą lwowską aptekę Pod Złotą Gwiazdą. Razem z tym wynalazkiem w okolicach Bóbrki powstaje prawdziwe zagłębie, gdzie wydobywa się ropę naftową. Sztuczne oświetlenie Szpitala Głównego we Lwowie ratuje życie Władysławowi Choleckiemu, którego można było w nocy natychmiast zoperować. To pierwszy taki zabieg przy lampie naftowej. Powstają też pierwsze sanatoria, a Czech Wincenty Priessnitz propaguje leczenie wodą. To od jego nazwiska mamy słowo prysznic. Przechodząc przez ulicę w Galicji, trzeba bardzo uważać, ponieważ obowiązuje, jak dziś w Anglii, ruch lewostronny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.